Nie mam się do czego przyczepić. Świetny, wielowątkowy scenariusz, w którym każdy wątek ma jakieś znaczenie dla ogólnej historii. Genialne scenografie i kostiumy. Bardzo dobrzy aktorzy. Idealnie dobrana, budująca klimat muzyka. Serial świetnie ukazuje presję, życia w świecie, w którym jest się pod ciągłą kontrolą i po obu stronach barykady Rebelii oraz Imperium występują zdrajcy, więc nie wiadomo komu tak naprawdę ufać i każda ze stron jest w stanie poświęcić ludzkie życie bez mrugnięcia okiem. Serial wciąga na maksa i nie nudzi ani przez chwilę. Nie było w nim nic zbędnego. Najbardziej rozwalił mnie motyw więzień Imperium, które są niczym innym jak futurystyczną wizją obozów zagłady. Brawo za ten serial. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon.

Tak sobie w głowie porównywałem Andora z drugim najbardziej wyczekiwanym przeze mnie serialem tego roku - Pierścieniami Władzy. Niebo a ziemia. Przepaść jakościowa między każdym aspektem tych dwóch seriali jest tak ogromna, że Pierścienie Władzy wyglądają na serial zrobiony przez totalnych amatorów, którym po prostu dano kupę szmalu by coś nakręcili. Andor to idealny przykład jak zrobić doskonały serial w danym uniwersum, a Rings of Power to przykład jak tego nie robić.