PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=112992}

Gwiezdne wojny: Wojny Klonów

Star Wars: Clone Wars
2003 - 2005
7,4 5,9 tys. ocen
7,4 10 1 5896
7,7 7 krytyków
Gwiezdne wojny: Wojny Klonów
powrót do forum serialu Gwiezdne wojny: Wojny Klonów

Zacząłem od oglądania wersji z 2008, obejrzałem kilka odcinków z dużymi przerwami, i jak
domyślacie się, odechciało mi się oglądać.Gdy to zacząłem oglądać, było o wiele lepiej.Nie ma
tutaj takiej kiepskiej animacji, fabuła o wiele lepsza.Klony nie są takie beznadziejne, zamiast robić
jakiegoś krela, pokazali jaki jest naprawdę Generał Grievous, i jest kanoniczna czyli nie ma
wskrzeszenia Maula, Anakin nie ma padawana, a także nie robią tyle odcinków co w modzie na
sukces.

Polecam ją fanom SW, i zarazem ich pozdrawiam.

BIOLLANTE

od kiedy niby wskrzeszenie Maul jest niekanoniczne? no dobra w tym serialu można powiedzieć że tak, ale w komiksach on ogólnie to wrócił.

The_Fallen

Jego wskrzeszenie z serialu jest jak najbardziej kanoniczne.

BIOLLANTE

" jest kanoniczna czyli nie ma wskrzeszenia Maula, Anakin nie ma padawana"

Tak się składa, że to nowsze Wojny Klonów, te animowane 3D, są kanoniczne. Kanoniczne jest i wskrzeszenie Maula, i padawanka Anakina.

"nie robią tyle odcinków co w modzie na sukces"

A w którymś serialu SW tyle zrobili?

użytkownik usunięty
Varshewer

W tej wersji wojen klonów Anakin nie ma padwana fakt ale w innej wersji wojen klonów ma podawana

Nie ma innej kanonicznej wersji Wojen Klonów. Ile razy trzeba to powtórzyć, żeby dotarło?

użytkownik usunięty
Varshewer

Tacy jak ty uważają że taka wersja jest kanoniczna i macie do tego prawo . Jednak tobie jest trudno zrozumieć że nie każdy tak uważa . Dla drugich jak ja wojny klonów klonów wersji 2008 jest pełni kanoniczna . Jeśli liczysz na to że każdy bedzie tak uważać to sie mylisz .

"Ci drudzy" żyją widocznie w jakimś alternatywnym świecie, w którym żyje alternatywny George Lucas, jest inny Lucasfilm i inny Disney.

użytkownik usunięty
Varshewer

Czemu obrażasz ?

użytkownik usunięty

Tacy jak ty nie rozumieją zamiłowania do wojen klonów i wydaje sie wam że ci drudzy żyją w swoim świecie . A wy myślicie że jesteście realni . Krytykując Gregory Lucasa nie możesz sie zaliczać do fanów SW tak tobie podobni ludzie .

Naucz się czytać i pisać.

użytkownik usunięty
Varshewer

ja trzymam sie tego co nauczono mnie w podstawówce kilka lal temu .

użytkownik usunięty

wiec nie wiem czemu sie czepiasz moją ortografie wszystko jest ok

użytkownik usunięty

nauczono mnie jeszcze że stawiania przecinka w środku zdania to błąd

ocenił(a) serial na 10
BIOLLANTE

Nie każdy krytykuje CW z 2003 roku, prędzej by się to należało wersji z 2008 roku. Te dwa seriale to b. dobry przykład tego, jak w zależności od wizji reżysera można przedstawić jeden temat ( Tartakowsy zrobił coś genialnego, a Filloni powinien za swoje gó*no stracić prawo do wykonywania zawodu).

CW 2003 mają klimat nie do podrobienia. Niektóre odcinki podobają mi się bardziej od filmów ( np. Odcinek 5-6, czy 20-21, 23-25 one są po prostu mistrzowskie ). Kreska jest oryginalna, ale dzięki temu bardzo "urokliwa", świetnie zarysowane wnętrza, pejzaże, wizualnie arcydzieło jak dla mnie. Żadna kreskówka nie zrobiła na mnie wizualnie takiego wrażenia.

Postaci są o wiele ciekawsze, Anakin jest na drodze ku upadku, jest zarozumiały, ale właśnie taki miał być. Nic tu w nim z odpowiedzialnego "nauczyciela", jakiego zgrywał w CW 2008 - to z resztą jedna z największych wad CW 2008. Obi-Wan jest obecny, z jednej strony prowadzi wojska Republiki, z drugiej walczy z naturą swojego ucznia, któremu daleko do " książkowej wersji wybrańca mocy ". Ten Obi-Wan kojarzył mi się zarówno z wersją McGregora, a jednocześnie miał coś w sobie z Guinessa, czasem wydawało mi się, że w zależności od odcinka, wzorowali się na przemian na konretnym z tych aktorów, by animowany Kenobi jak najbardziej się "czytał" jako prawdziwy. Do akcji wchodzi Ventress, która miała bardzo klimatyczne into. W tym serialu Asajj jest " jadowita ", a nie " zimno-zdzirowata" jak w CW 2008. Durge rwie się do walki. To twardziel, który nie gada, tylko działa. Szaleje po środku bitwy, niszcząc wszystko, co się da. Nie był psychologicznie nakreślony jak reszta, ale wystarczyła tylko jego "bycza furia", by wiedzieć, po co został wciągnięty w wojnę. Grievous to koncentrat bycia prawdziwym złodupcem. Jego intro wyglądało jak krajobraz po bitwie legia-cracovia w najgorętszym meczu sezonu. Jego popis na Hypori, a później na Coruscant nadał nowe znaczenie słowom "rozpiździć w trzy dupy".. nie to, co pokazało CW 2008, czyli zdziadziałego generała-gruźlika, który pomimo swojego instynktu strategicznego, jakoś dziwnym trafem finalnie zawsze dawał się "zrobić w ch*ja" rycerzom jedi. Te odcinki z CW 2008 na koniec zawsze przypominały akcje w stylu scooby-doo "gdyby nie te wścibskie jedi.." ugh to było słabe :/ No i oczywiście nie było biedy w postaci Ahsoki Tano.

Bylo mniej bohaterów niż w CW 2008, ale tych kilkoro zaledwie z CW 2003 ( Anakin-Kenobi-Windu-Yoda vs Sidious-Dooku-Ventress-Durge-Grievous ) było o wiele lepszą ekipą niż ci, z 2008 roku ( Anakin 08-Kenobi 08- Windu 08-Fisto 08- Plo Koon 08- Eeth Koth 08- Yoda 08- Tano 08-iwielewiecej vs Sidious 08- Dooku 08- Ventress 08- Gunray 08- Grievous 08- Vizsla 08- Bane 08- Opress 08- Maul 08- jacyś bounty hunterzy 08- Hutt zio 08- iwielewiecej...) To daje dowód na to, że "więcej postaci" nie znaczy "lepiej ".

Fabuła jest bardziej wciągajaca, nie jest rozczieńczona na tyle zbędnych wątków, które robią za "zapychacze" jak w CW 2008. Jeśli chcieli w CW 2008 rozbudować teatr wojny, odchodząc czasem od głównej linii fabularnej, to mogli wysilić się nieco bardziej, niż popełniać odcinki, które dają wrażenie, że są tylko po to, by hajs się zgadzał. Szkoda tylko, że CW 2003 miało tak krótkie odcinki, i tylko 3 sezony. Gdyby nie to, to chyba była by najlepsza kreskówka ever.

Szkoda, ze to CW 2008 jest kanoniczne, a nie CW 2003. Ale wiadomo, że to hajsy są priorytetem.

sznapsiarz

Witam,

Pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. I to w bardzo dużym stopniu.
Zacznijmy od tego, że nie jestem jakimś wielkim fanem TCW ani CW. W ogóle, uważam że te kreskówki są zbędne, i naruszają moje ulubione źródła kanonu, jakimi są komiksy Ostrandera i książki Luceno. Co do tych drugich, to w zależności od gustu - mogą się podobać lub nie. Ale w przeciwieństwie do innych pozycji, nie powinny nigdy dostać ocen negatywnych od samych fanów. To co dotychczas robił w swoim książkach Luceno, to było coś niewyobrażalnego. Każda jego książka w znaczącej części składa się z nawiązań do innych źródeł. Ten autor jak nikt inny zna, rozumie i szanuje kanon. Chociaż chyba powinienem jednak użyć czasu przeszłego niestety.

CW uchodzi za pozycję dobrą w oczach wielu starszych fanów, ale dla mnie takową nigdy nie była. Zacznijmy od tego, że nie podoba mi się skala, w jakiej ukazana jest siła głównych bohaterów - Jedi sami niszczący armie, niepokonany Grievous czy Durge ala Buu z DBZ. Niestety, to przekoloryzowanie dotyczy raczej głównych bohaterów, z małymi wyjątkami (bodajże Saesee Tiin i Kit Fisto).
Podobnie jak w filmie, reszta Jedi uchodzi tam za statystów, którzy pojawiają się głównie po to, aby ktoś wyciągał ich z kłopotów lub aby pokazać super siłę innych bohaterów.
I tutaj podejrzewam pojawiają się już pierwsze dosyć znaczące różnice między nami - ja wolę Grievousa takiego jak go przedstawia Lucas, Luceno czy Ostrander.
W "Republicach" zabił Adi Gallię bardziej z zaskoczenia. Luceno poprzez postać Dooku wprost stwierdza, że Grievous nie da sobie raczej rady z najlepszymi jedi (takimi jak chociażby Drallig/Ti - w zależności od wersji książki).
Podejrzewam że Tobie się te wyczyny Grievousa podobają, ale dla mnie są po prostu nielogiczne. Bo on nie walczy z klonami, tylko topowymi mistrzami Jedi (i tutaj właśnie wolę Republic, chociażby za Sorę Bulqa jako jednego z głównych antagonistów). I w tej materii TCW!Grievous bardziej spełnia moje wyobrażenia, szczególnie poprzez pryzmat ROTS. On nigdy nie miał być przecież badassem na poziomie Maula, Dooku czy Anakina.
A wracając do CW - kolejnym problemem jest to, że ten serial również gryzie się z innymi źródłami. Czasem mniej, ze względu na to, że w 5-cio minutowych odcinkach trudno było bardzo nabroić (co się udało chociażby w odcinku, w którym Barriss konstruuje swój świetlny miecz; porady których udziela jej Luminara raczej jednoznacznie wskazują na to, że padawanka buduje swój miecz po raz pierwszy), a czasem bardziej. Chodzi mi tutaj o cały drugi sezon - pierwsza próba zrobienia dłuższych odcinków, które z miejsca są zupełnie sprzeczne z "Labiryntem zła". I są od niego o niebo gorsze.
TCW ma jednak znacznie większy problem z wpisaniem się w stary kanon, co jest oczywiście olbrzymim minusem. Kolejnym jest sama Ashoka i fakt, że Anakin w ogóle ma padawana.
Jestem również detalistą, jeśli chodzi o rysowanie postaci. Nie przeszkadza mi tutaj jednak np. dziwny kształt głowy Dooku, ale kaptur przy pelerynie, to już element który ciężko mi znieść.

TCW ma jednak jedną, zdecydowaną przewagę nad CW - ten serial jest rozległy i długi, i jest w stanie samodzielnie stworzyć nawet alternatywną wersję kanonu od reszty źródeł z tego okresu. Czego o CW powiedzieć się nie da. Większość bohaterów została zaczerpnięta z innych źródeł EU. TCW także z nich korzysta, ale dużo więcej rzeczy jest tam kreowanych (w przeciwieństwie do CW).
Jako źródła kanonu, obydwie te bajki są do kosza. Ale jako seriale same w sobie? CW jest krótkie, i bez sięgania po inne źródła niewiele oferuje. TCW natomiast jest bardziej niezależne i skupia się raczej na własnych historiach.

Ciężko mi za to zdecydować, czy wole bitwy z CW czy TCW. W TCW wyglądają na fajne, jednak brak nie do końca oddają skale. Te bitwy powinny wyglądać na większe. Więcej krążowników, myśliwców, wszystkiego. W tym miejscu wygrywa CW, ale znów - dokonywanie abordażu statku w kosmosie, to nie jest coś, co mnie przekonuje.

A ja na koniec napisze:
Szkoda, że którykolwiek z tych seriali zalicza się do kanonu. Komiksy Ostrandera, książki Luceno i niektóre książki Stovera w zupełności by wystarczyły.

użytkownik usunięty
Fourteen

Jedynie TCW są kanoniczne.