Dajemy :) Kto oglądał? kto się cieszył z powrotu psów Willa? Kogo wzruszył Will na łódeczce za swoją miłością? Komu podobał się Merc Alany? Komu tekst Margot o czekoladzie skojarzył się z filmem Służące? Podejrzewam, że tylko mi ;)
Czuję się niczym Andy Dufresne ze Skazanych na Shawshank, gdy ilekroć chcę dostąpić łaski w postaci oglądania Madsa tylekroć czeka mnie rzeka gó.wna.
Oglądam ten serial już tylko dla hanigramowej miłości, więc z tego powodu odcinek mnie nie zawiódł ani trochę. Tęcza jest tęczowa jak nigdy!
No a cała reszta taka se :P To ściąganie ludzi, którzy chcą zemsty na Hannibalu przypomina mi jakieś spotkania przeciwników Batmana, którzy spiskują jak by go tu pokonać i zdobyć Gotham :D Mamy Chiltona jako Człowieka Zagadkę, Mason jako Dwie Twarze, Jack jako... w sumie to nie wiem kto, Pingwin? Alana jako Poison Ivy(tylko dlatego, że wyczuwam iskry pomiędzy nią a Margo, która nadawałaby się na Harley). No i jest jeszcze Will jako Selina Kyle, czyli Kobieta Kot. Niby zła i chce dopaść Batmana, ale przecież go kocha i ostatecznie go ostrzeże przed spiskiem.
Przepraszam fanów DC, mogło mnie trochę ponieść.
To dobrze, że wyczuwasz iskry :) Biedny Chilton zbiera Avengersów, a Alana z Masonem tak brzydko go olali i zakładają własną spółkę... Forever alone.
Chilton powalił mnie na kolana, mój kochany :)
Ogólnie, nie bardzo wiedzieć czemu, strasznie mi się podobały dialogi w tym odcinku. I czarny humor, oj tak. Nie zanudziłam się na śmierć, choć mam wrażenie, że powinnam.
Will na łódeczce wyruszający w świat w poszukiwaniu swojego Hanniboo... Tak ogólnie to padłam i nie wstałam. W mało pozytywnym sensie.
Nawet Alana w krwiożerczej szmince i w ujęciu rodem z Kill Billa powiedziała coś składnego :)
Zachodni wiatr spienione goni fale...
https://www.youtube.com/watch?v=8tuvz_9D7Ok
Odcinek w sumie lepszy od poprzedniego. Mason świetny, ale ma gębę (choć zasłużył sobie). Alanka ładnie wystrojona. Dylematy Jacka nawet niezłe. Will porzucajacy ukochane pieski i wyruszajacy
w mroczny
ocean swoim jachtem do Europy (?).
Mówicie co chcecie, ale dla mnie był to najlepszy odcinek serii 3. A Anderson jest na dobrej drodze do dorównania roli Pitta.
Jakoś mi umknęła twoja wypowiedź :D
Początkowo bałem się, że Joe Anderson nie podoła wysoko zawieszonej, przez Pitta, poprzeczce. Jednak sam jego głos sprawił, że go kupuję :)
Jest lepiej, już nie zasypiałem, ale główne bolączki serialu, a w szczególności tej serii pozostały.
Znowu ten wątek homoerotyczny, dziwne że nie powstała pornoparodia serialu w której Will i Hanni nie będą się bawić w nędzne subtelności tylko przejdą do rzeczy.
Dialogi choć lepsze niż poprzednio ponownie mają syndrom pseudoambitnego pieprzenia o niczym. Powinien powstać nowy idiom: pieprzy jak Bryan Fuller w "Hannibalu".
Swoją drogą mimo konkretnego kuku jakie zrobił Hanni tylu ludziom nikt, jak przystałoby na normalnego człowieka, totalnie się nie wku..i, nie powie: "chętnie bym go zaj..." (swoją drogą serial dla dorosłych, pokazywana jest dosadna przemoc, ale przekleństwa to ani jednego nie uświadczysz). Wszyscy zachowują stoicki spokój, ot złamał mi serce, zdradził mnie, oszukał, jest mi smutno. No, ale Fuller stworzył ambitny serial przy którym "Milczenie owiec" to seans dla troglodyty.
Janoko, co do tej pornoparodii, to może wcale nie być potrzebna. Bryanek szaleje z Hannigramem, to się może i na jakieś akty miłosne w ich wykonaniu skusił. I really wanna see this. ^^ Oczywiście nie dojdzie do tego, bo Fuller obmyślił, że Willowi zachce się normalności i postanowi znaleźć sobie żoneczkę, z którą ostatecznie i tak zapewne się rozstanie. Zarówno fani ich homorelacji, jak i Ci którzy niekoniecznie to lubią obejrzeliby. I myślę, że u wszystkich wywołałoby to sporo emocji ;p Jak Hannibal zostanie uratowany przez jakąś dobrą stację, to w czwartym sezonie być może będziemy mogli się spodziewać czegoś takiego. Bryan mówił, że ma zamiar rozwinąć wątek ich "przyjaźni" w nieco inny sposób niż robił to dotychczas.
Co do samego Aperitivo, mi się podobał. Ale ta Drużyna Pierścienia z Chilltonem na czele mnie rozwaliła. Do wszystkich przyłaził, wszyscy mieli go w d.upie. Forever alone :'(
No i oczywiście żeglujący do Europy (ale sobie znalazł środek transportu, wtf) i skaczący po pokładzie Will - bezcenny widok.
"ma zamiar rozwinąć wątek ich "przyjaźni" w nieco inny sposób niż robił to dotychczas. " strach się bać, choć z drugiej strony może być ciekawie i zabawnie, więc może jednak będę kibicował uratowaniu serialu:)
Tsaa, jest się czego bać. Fuller traci hamulce. Bóg wie, co może z tego wyniknąć. jeśli Bryan poprowadzi ich relację w sposób, o którym myślę, to chyba złożę mu pokłon za odwagę ;pp Niezłe by to było widowisko.
Dla mnie ten odcinek to przede wszystkim Chilton! Aż mi się go szkoda zrobiło jak próbował knuć i nastawiać przeciwko Hannibalowi i... i wszyscy go olewali. Dziwna jest ta żądna krwi Alana. I nie podoba mi się, że ona chodzi... Tyle krwi, taka rzeź i raptem umarła tylko jedna osoba, w dodatku taka, która przez cały sezon siedziała w piwnicy :(
Mi się odcinek podobał chyba nawet bardziej niż poprzednie, ale wolałbym żeby go puścili gdzieś na początku. Rozumiem chęć potrzymania widza w napięciu odnośni tego kto przeżył, a kto nie, ale psuje mi to jednak chronologię, a przez to obniża przyjemność oglądania serialu.
Ogólnie te 4 pierwsze odcinki można było puścić w 1 1,5 godzinnym i przejść dalej :P Może to wina tego, że znam książki, ale Fuller jakoś bardzo w tych odcinkach od nich nie odbiegł i od... "sensu" wynikającego z fabuły jego serialu (chora na raka Bella musiała umrzeć, Lecter musiał się zadomowić we Florencji, etc... - to wszystko można było pokazać dużo szybciej; fandom dopowiedziałby sobie wszystkie te sloooow momenty, spojrzenia, etc.).
Do wszystkich osób, które mi w ubiegłym roku wmawiały, że Chilton nie żyje: proszę mi się tu stawić natentychmiast z kfiatam i bąbonierką w ramach przeprosin za szkody emocjonalne!
Odcinek (jak na Hannibala) dobry, mimo obecności Blómki i Abigail. Ilość zaliczonych łotdefaków w hannibalowej normie. Podziwiam to, jak szybko ludzie dochodzą do zdrowia w tym serialu, uczciwy człowiek może tylko pozazdrościć.
Wychodzi na to, że najbardziej lukratywnym zawodem w Murice jest psychiatra: Alanka w tak młodym wieku dorobiła się już takiego merca, olala. Ogólnie cielna krowa, która płakusiała kiedy dotarło do niej, kim jest Hannibal, teraz po wypadnięciu z okna stała się silna i twarda jak co najmniej Furiosa. Jaaaaaasne.
Zabawnie wygląda kiedy pokazują, jak Will sobie wyobraża potencjalną wspólną ucieczkę z Hannibaru aaawww...
Czy ten odcinek sugeruje, że jest jakiś SPISEG między jackiem, Willem i Alaną w celu złapania Lectera?
Jak dla mnie każde z nich działa oddzielnie. Znaleźli potencjalnych wspólników gdzie indziej. I nie wszyscy są tacy zdeterminowani w dążeniu do złapania Hannibala.
Przecież wszyscy wiedzą, że Will chciał uciec z Hannim- i by żyli długo i szczęśliwie.