Hannibal to naprawdę kuriozalna postać, niemożliwe, żeby taki esteta, erudyta i humanista robił
jednocześnie coś tak ordynarnego jak bestialskie zabijanie i zjadanie ludzi.
Szczerze mówiąc, trochę śmieszy mnie, jak jego koledzy po fachu i agenci (przecież nie są to byle
jacy ludzie) dają się tak wyprowadzić w pole. Są po prostu skończonymi idiotami, a jemu wszystko
uchodzi na sucho.
Scena, gdy zamordował tą studentkę była wstrząsająca, taki potwór nie powinien być na wolności, a
ci inni psychiatrzy kompletnie nic nie widzą, najdrobniejszych oznak.
Jakie macie spostrzeżenia na ten temat?