Mamy już 5 odcinków serialu, w którym w każdym z nich niczym w CSI kryminalne zagadki..., mamy przedstawione jakieś watki kryminalne, które zaraz w tym samym odcinku są rozwiązywane. Czy tylko mi się tak wydaje, że brak tu narazie jakiejś głębszej fabuły, która trwałaby przez całą serie, a dotychczasowe odcinki prezentują typowy styl serialów kryminalnych?
niestety ale jest tak jak piszesz, duże rozczarowanie, ja na tych 5 odcinkach kończę swoją przygodę z tym serialem
CSI- porównanie nawet trafne. Twórcy serialu nieco się pogubili. Już tłumacze w jakim sensie. W żadnym kraju- także w stanach, nie ma aż tylu przypadków seryjnych morderców psychopatów. W szczególności o niekiedy tak skomplikowanym modus operandi jak facet od aniołów.
nie mam z nim kontaktu ;) Dexter to inna para kaloszy- jego historia jest tak nieprawdopodobna, że raczej nie traktuję jej zbyt poważnie. Dexter to zespół wspaniałych postaci:)
I to co razi mnie w oczy, to "za mało Hannibala w Hannibalu". Postać Doktora jest odbierana przeze mnie jako tło. Intrygujące, ale wciąż tło. Główny wątek każdego odcinka to morderstwo, a tytułowy bohater tylko przewija się między kadrami. Jak dla mnie na ten moment, tytuł serialu to tylko chwyt na publikę poprzez kult, czekam na odcinek w większości poświęcony głównemu bohaterowi. Niech zaciekawią mnie Hannibalem bardziej, bo bardzo dobre pierwsze wrażenie zaczyna się ulatniać.
Ale na tym polega serial - nie powiedzieli nawet dosłownie, że Hannibal jest kanibalem (no, jeśli nie liczyć domysłów Abi) bo wszyscy doskonale wiedzą kim on jest. Rozwijają postaci, kreują świat przedstawiony, Hannibal przez pierwszy sezon (dopóki się nie wyda) ma być grzeczny i siedzieć w miarę cicho, bo co niby miałby robić? To nie Dexter, żeby pokazywać nam każde morderstwo. To przysłowiowe pokazanie widzom bomby pod stołem i nie mówienie kiedy wybuchnie. Dla mnie osobiście - najlepsza część tego serialu. Mamy czas na zagłębienie się w psychikę postaci, zrozumienie ich motywów, zachowań (co w przypadku kolesia z autyzmem, dziewczynki z PTSD i mężczyzny tak skomplikowanego, że nieklasyfikowalnego) jest dość istotnym elementem...
A propos kanibalizmu - w Oeuf prawie wprost pokazali, że Hannibal jest kanibalem - scena rozmowy o szybko uciekającym króliku
Tak, ale to wszystko jest utrzymane w takim klimacie... niedopowiedzeń. Bo komu by przez myśl przeszło, by taki dystyngowany pan w średnim wieku, w trzyczęściowym garniturze wyglądający jak pół miliona uganiał się za kimś po lesie? Wszystko póki co wygląda jak zbiór żartów o kanibalizmie, sugestii, pokazywania nam drobnostek, poszlak... Pokazują, że lont dynamitu się wypala, ale nie pokazują nam wybuchu i moim zdaniem przed 10 odcinkiem nie pokażą.
No i bardzo dobrze, przynajmniej jest ciekawie, dla mnie największą zaletą serialu są właśnie te niedopowiedzenia i wkręcanie widza.
Problem polega na tym w gruncie rzeczy, że serial za bardzo nie dba o faktyczną psychikę postaci. A raczej posługuje się skrajnościami mając wyraźnie małe pojęcie w temacie (gdyby mieli, w życiu nie stworzyliby takich morderców, jakimi operują, niestety).
Przecież część morderców jest żywcem z książek wyciągnięta. Jakimi innymi mają operować przy tego typu produkcji?
To tak samo jakby powiedzieć, że w pierwszym sezonie jest za mało Spartacusa w Spartacusie. Niby jest, ale to nie ten wielki wojownik którego zna historia. Postać Hannibala jest budowana od pewnego momentu i jestem niemal pewien, że do końca serialu stanie się Hannibalem w 100%. Choć nie zmienia faktu, że robi się CSI, aczkolwiek ten drugi jest po prostu niedorzeczny i bez klimatu. Z drugiej strony na czym oprzeć serial ? Poszukiwaniu jednego człowieka ? Myślę, że całościowo będzie to miało jakiś głębszy sens, już teraz wygląda to jak artystyczna makabra przeplątana traumą i wartościami.
podpisuje się pod: "i jestem niemal pewien, że do końca serialu stanie się Hannibalem w 100%" jak również pod: "już teraz wygląda to jak artystyczna makabra przeplątana traumą i wartościami" :))
Zapomniałem postawić kropkę nad i. Nie ocenia się niedokończonego obrazu, oczywiście wiadomo, seriale miewają zarówno lepsze jak i gorsze odcinki jednak dopiero całość przedstawia kompletny obraz. Hannibal jako jeden z niewielu seriali robi na mnie wrażenie właśnie nieskończonego obrazu, obrazu malowanego krwią o :)
Co to znaczy Hannibalem w 100%? Ja myślę, że on jest cały czas tym samym Lecterem, bo prostu teraz się ukrywa i to wszystko to gra pozorów.
Ja się zastanawiam czy np w kolejnych sezonach, o ile takie będą, przejdą do polowania na samego Lectera. Myślę, że byłoby to lepsze od tego co mamy teraz.
Sprawy same w sobie mają potencjał, ale strasznie szybkie ich rozwiązywanie bardzo razi po oczach. Brak jest tego napięcia w czasie poszukiwania zabójców.
Miałem na myśli pokazanie jego prawdziwego oblicza, my oczywiście z wiedzą widza tylko oczekujemy na rozwój wydarzeń, natomiast niektórzy z jakiegoś powodu są w stanie stwierdzić, że ten Hannibal nie jest taki jaki powinien być. Również zgadzam się z twierdzeniem, że sprawy są błyskawiczne, jednak w założeniu serial podobno nie ma być jakiś bardzo długi dlatego też czas na budowanie portretu Lectera i Willa które oczywiście bezpośrednio budują relacje między nimi.
Hopkins przyzwyczaił nas, że Hannibal nawet jeśli pojawia się mało - jest dominującą postacią. Też jestem zła, że za mało Hannibala w Hannibalu. Niby wiem, że chodzi o to by Hannibal na razie był tylko tłem, ale brakuje mi w nim wyrazistości, tego charakteru, czegoś co przyciągało widzów do jego postaci... No, ale zobaczymy co dalej.