Moim zdaniem, z całym szacunkiem dla znakomitego aktora Mads'a Mikkelsen'a, główną rolę dr Hannibala Lectera powierzyłbym Gaspard'owi Ulliel, który już raz wcielił się w tą postać w filmie "Hannibal Po Drugiej stronie maski". Naturalnie, nie można go porównać do boskiego Anthonego Hopkinsa, ale niesamowicie dobrze wg mnie wpasował się w rolę młodego Hannibala i sadze, że w tym serialu wypadłby rewelacyjnie. Co o tym sądzicie? Jacy są Wasi kandydaci do roli Hannibala w tym serialu?
Moim zdaniem dobrze wybrali. Szczególnie, że wybrali kogoś starszego a nie młodszego jak sugerujesz.
A Collin Farrel?
Niby miał parę słabszych filmów, ale jako odtwórca roli Raya (In Bruges), gdy widzę jego charakterystyczne miny, wieczne niezadowolenie i te ruchy które symulują walkę wewnątrz głowy - tam według mnie zagrał na 10/10. Może podołałby i tu?
Bardzo dobra propozycja! Nadajesz się do robienia castingów! :)
Ale myślę że Le Chifre też będzie świetny.
To niesamowity aktor.
Wszystko fajnie, tylko Oswaldd nie pierwszy i nie jedyny wpadł na ten pomysł: http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Nowy+Hannibal,21754 30
Jak dla mnie Mads dobrany idealnie:) czekałam na ten serial i ciekawa byłam jak im wyjdzie. Póki co po pierwszym odcinku, uważam że super i klimat i aktorzy pierwsza klasa:)))
Tylko, że "Po drugiej stronie maski" jest antyfilmem o Hannibalu Lecterze sprowadza tą postać do prostackich tez, wręcz niszczy ją jako symbol w popkulturze, coś nam z niej zabiera, niczego sensownego nie dodaje, dlatego może nawet lepiej, że serial buduje od zera - co do roli Mikkelsen'a to po jednym odcinku ciężko wyrobić sobie zdanie, poczekajmy choć kilka odcinków.
Jest oczywiście ryzyko nadmiernej eksploatacji Hannibala, postać tak prześwietlona od A do Z przestaje być ciekawa i budzić zainteresowanie, nie ma już miejsca na jakieś niedomówienie, tajemnicę - zaczyna się filmowa łopatologia. W serialu powinien grać aktor około 40 letni, dlatego twoja propozycja nie uwzględnia pewnej chronologii postaci, choć można też spytać dlaczego Jack Crawford jest Afroamerykaninem ?
Uważam dokładnie odwrotnie, ta odsłona dodaje coś nowego do postaci Hannibala mianowicie motyw narodzin "czystego zła" w tej postaci. Nie ukazuje go jako psychopatycznego mordercy, który od zawsze zabija dla zaspokojenia swoich fantazji czy urojeń, tylko dodaje interesujący początek, horror dzieciństwa jako geneza narodzin potwora w ludzkiej skórze, jak dla mnie scenarzyści trafili idealnie, mimo iż ta odsłona wybija się faktycznie bardzo znacząco od reszty ekranizacji to jest to cholernie dobra geneza dla postaci Hannibala moim zdaniem. Co więcej właśnie eliminuje tą przewidywalność, sprawia że postać Hannibala Lectera nie jest, jak to określiłeś, "prześwietlona od A do Z", udowadnia, że to co się dzieje w jego umyśle ma jeszcze jakieś tajemnice. Czy sprowadza tą postać do prostackich tez i niszczy jako symbol? Nie wydaje mi się, jeżeli geneza postaci Hannibala w "Po drugiej stronie maski" nie pasuje wg Ciebie do całości, szanuję to, ale dlaczego niby zostawia jakąkolwiek "skazę" na postaci wykreowanej w poprzednich filmach?
Tylko zło z dzieciństwa jako przyczyna zbrodni to jedna z najbardziej łopatologicznych tez psychoanalizy, w Milczeniu Owiec, czy Czerwony Smoku - Hannibal Lecter jest postacią z boku historii, choć to on popycha fabułę do przodu, "Po drugiej stronie maski" jest jego biografią przez co nie ma już miejsca na jakąś zagadkę. Sam film uważam za słaby.
Ciężko kupić tezę, że morderstwa Hannibala Lectera, które są niejako przeżyciem estetycznym wynikają z traumy po zjedzeniu siostry, Hannibal to przede wszystkim inteligentny, esteta, pozbawiony moralności. A już najbardziej zabawny aspekt to członkostwo we Francuskiej Partii Komunistycznej, które pozwala mu udać się z powrotem na Litwę - ZSRR.
Zgodzę się w pełni. W pierwotnej postaci Lectera było coś niemal metafizycznego - zło w stanie czystym, zło, które nie do końca odpycha, ale jest zarazem kompletnie wymykające się racjonalizacjom. "Po drugiej stronie maski" było strzałem w kolano Harrisa.
Osobiście wolę wyjaśnienie, podane przez Grahama w "Czerwonym Smoku", definiujące Lectera jako człowieka od urodzenia zdeformowanego psychicznie, zamiast sztampowego "oj, biedny Hannibalek przeżył traumę w dzieciństwie". To drugie jest, jak to słusznie ktoś tu napisał, łopatologiczne do bólu, nie mówiąc o tym, że wyświechtane, to pierwsze natomiast czyni z Lectera zagadkę. Dlaczego urodził się właśnie taki? Co sprawiło, że jest tym, kim jest i jak go właściwie określić?
'' Tylko, że "Po drugiej stronie maski" jest antyfilmem o Hannibalu Lecterze sprowadza tą postać do prostackich tez, wręcz niszczy ją jako symbol w popkulturze.'' Nie zgadzam się z Toba.
wg to to poprzez ten film i TYM BARDZIEJ ksiażkę (którą polecam) możemy wiele zrozumieć z życia Hannibala, i jego zachowania w póżniejszym czasie. Wg mnie Gaspard Ulliel zagrałby świetnie w takim serialu zwłaszcza, że w Hannibalu był niesamowity. Jego gra była taka "sophisticated".
Nie będę się kłócic, bo każdy moze miec oczywiście inne zdanie. Jeśli chodzi o nasz nowy serial o Hannibalu chętnie obejrzę cała serię chociaż moim skromnym zdaniem taki serial nie powinien powstać a jeśli juz to nie pod nazwą "Hannibal". Jak to powiedział Philippe w "Nietykalnych" - "Skandal arcydziełom"
Uprasza się uprzejmie o pisanie po polsku, a nie w pidginie. To, że napiszesz "sophisticated" zamiast "wyrafinowana" nie sprawi, że twój post zacznie wyglądać lepiej, naprawdę.
zazwyczaj używam tego słowa żeby podkreślić coś. Ale miło, że sprawdziłeś w słowniku ;)
móglbyś być trochę bardziej uprzejmy, zwłaszcza, że nie odpowiadałam na Twój post :)
A w którym to miejscu ja byłam mianowicie nieuprzejma? Wskaż mi, proszę, palcem. Nieuprzejma jesteś ty, sugerując mi nieznajomość angielskiego. Ponadto nie wiem czy wiesz, ale dyskusja ma to do siebie, że mogę odpowiedzieć na dowolny z twoich postów, niezależnie od tego, czy odpowiadałaś w nim mnie, czy komukolwiek innemu.
Wracając do meritum, takie używanie słów obcojęzycznych jak to demonstrowane przez ciebie powyżej jest po prostu pretensjonalnym kaleczeniem języka ojczystego . Wcale zaś nie świadczy o twojej erudycji, czy klasie, a przynajmniej nie tak, jak sobie zamierzyłaś.
Cały problem w tym, że my chcemy zrozumieć, a "Po drugiej stronie maski" daje nam rozwiązanie, które jest mało ciekawe, sztampowe - łopatologiczne, ale jest - a tymczasem cała sztuka w sztuce to pewne niedopowiedzenie, a przynajmniej zagadka.
To nie jest żadne wytłumaczenie zła, które można kupić - ponieważ zjadł nieświadomie siostrę, jest kanibalem, który rozkoszuje się ludzkim mięsem, to jakby ofiara gwałtu została prostytutką. To mogłoby być wytłumaczenie jego wegetarianizmu, ale nie pałaszowania z klasą swoich ofiar, popijając dobrym winem.
I co nie przypomina mu się zjadana siostra - jak on potrafi przełknąć to mięso !
Co do tego sophisticated - straszne słowa to zgoda, bo właśnie to połączenie wysokiej kultury, manier, stylu, klasy i brutalnej bestii, przekraczające wszelkie moralne granice jest w tej postaci najciekawsze.
zgadzam się z Tobą, świetny traf. Z drugiej strony myślę jednak, że Gaspard zrobił juz poniekąd "swoje". Świetnie wykreował rolę Hannibala w filmie. Z serialami jest inaczej. Zwłaszcza, że nasz nowy "Hannibal" to nic innego jak zwykły serial dla mas.
Sophisticated people mają trudne życie... muszą egzystować w kulturze wstrętnych, barbarzyńskich mas :)
Oto moje typy:
1.Dolf Lundgren
2.Rutger Hauer
3.Danny Devito
a jeśłi te są za stare to może Sasha Baron
DeVito byłby prawdziwie przerażającym Hannibalem!
Do dziś boje się pingwina!
Hahaha, najgłupsze wybory jakie widziałem xD Nie wiem, może to jakaś ironia, ale bardzo słaba, bo trudno ją odróżnić od prawdziwej głupoty...
Oldmana ktoś wymienił powyżej, Mikkelsen gra - jako propozycję pozostaje mi wymienić Vincenta Cassela z tym warunkiem że musiałby mieć odpowiednią charakteryzację tzn. na lekko styranego życiem , a nie żeby wyglądał jak na zdjęciach z żurnala jak to często się go widuje w mediach i enternecie.
P.S. A jak bym miał iść po bandzie to powiedziałbym że Olbrychski Daniel by wycisnął ostatnie soki z tej postaci....A co, dał rade armate kiełbasą rozwalić to i Hannibala by zagrał, i to na luzie.
Tim Roth? W książce podkreślono że był dość niski. Poza tym Roth miał grać Hannibala Lectera w filmie Hannibal.
Mikelsen ze swoim akcentem ala Stalone z Ruselem Crow,raczej średnio pasuje na Lectera.Hopkins przyzwyczaił nas do postaci która swoim głosem hipnotyzuje widza tutaj jest problem z rozróznieniem zdań ale to kwestia gustu,ogólnie serial nie wywołał trzęsienia ziemi,a do roli Lectera hmm może Mark Strong znany ostatnio z sherlocka .
Należało pójść na całość i zaprząc nowe technologie - najlepszy byłby wygenerowany przez komputer młody Anthony Hopkins, skoro mamy Golluma we Władcy Pierścieni, który jest najciekawszą postacią, to technicznie taki trick byłby możliwy, choć podnosiłby koszty serialu, ale myślę, że i klasę, oglądalność - choć akurat formuła pierwszego odcinka nie przypadła mi do gustu, jest zbyt sztampową produkcją telewizyjną.
Cała sztuka polegałaby na tym, żeby tego efektu nie było widać, a trudno by widzowie zaakceptowali innego aktora, gdy Hannibal to Hopkins chyba żaden aktor nie przebije tej kreacji, zawsze będzie tylko cieniem. W "Czerwonym Smoku" Michaela Manna grał go Brian Cox i film przeszedł bez echa, rola nie robi żadnego wrażenia, a aktor przecież nie najgorszy.
Ja bym raczej widziała kogoś innego w roli Willa Grahama...jest niesamowicie irytujący i niewiarygodny jako postać.
Bardziej odpowiadała mi kreacja przedstawiona przez Northona, to po prostu moje subiektywne odczucia, dla mnie jest niewiarygodny, irytujący, nie potrafi oddać głębi tej postaci i rozterek jakie nią targają. Ale może to przedwczesna ocena, dopiero drugi odcinek za mną.
Moim skromnym zdaniem u Nortona nie było widać żadnych rozterek, o oddaniu złożoności charakteru Willa już nie mówiąc. A Dancy radzi sobie z tym bardzo dobrze.
Jeżeli chodzi o pokazywanie owych rozterek i swego rodzaju... jak wiem, specyficznej neurotyczności?, to moim zdaniem Norton wypadł akurat nie najlepiej. Szczególnie w porównaniu do Petersena z Manhuntera, który właśnie dzięki temu ukradł cały film. A Dancy? Jak na razie radzi sobie, jak wspomniała EineHexe, dobrze.
Przyznam że jeszcze nie oglądałam Manhuntera, ale mam zamiar nadrobić. Moja ocena może wynikać stąd że po 1) książki nie czytałam - więc zwyczajnie brak mi porównania do literackiego pierwowzoru, po 2), Postać wykreowana przez Northona była pierwsza, do niej porównuję Dancy`ego i mi akurat przypadła do gustu, była wyważona, nie przesadzona, a w serialu widzę wiecznie rozchwianego, o wyobraźni która wydaje się wręcz nadprzyrodzona.
I dokładnie taki był powieściowy Will Graham. Rozchwiany emocjonalnie, z nadprzyrodzonym wręcz talentem do wchodzenia w umysły innych i nie radzący sobie z ciężarem tego talentu.
Popieram EineHexe. Graham, którego podają nam na tacy, jest bardzo ludzki, jak wspomniano rozchwiany emocjonalnie, posiadający swój unikatowy dar, ale kurczowo chcący trzymać się człowieczeństwa. Zabójstwo Hobbsa i jego skutki dla psychiki Willa widzimy zresztą w drugim odcinku. To nie jest rasowy glina z krwi i kości, który bez problemu zastrzeli psychopatę, dlatego u mnie mają duży plus za wybór Dancy'ego. Dancy jest wyalienowany, nie należy do miłych ludzi, prawdopodobnie także nie dba o zawieranie z nimi przyjaźni lub innych związków. Nawet podczas pracy nie mówi więcej, niźli powinien, nie wdaje się w niepotrzebne dyskusje, jest przyjemnie zdystansowany i poprzez to w pewien sposób także tajemniczy. Natomiast kreacja Nortona nie przemawiała do mnie, choć aktorem jest dobrym. Rzadko kibicuję czarnym charakterom, ale w "Czerwonym Smoku" miałam nadzieję, że Ząbek go sprzątnie, gość szedł mi na nerwy; wyblakły z irytującym głosem, dodatkowo jego wizje nie były przedstawione w taki sposób, jak tutaj. Tamten Will-Norton, który przeszedł swoje w przygodzie z Lecterem był zbyt "normalny", zupełnie, jakby nie miał do czynienia z Hannibalem tylko pospolity zabójcą, który usiłował pozbawić go życia. Nie, jak człowiek orientujący się w pewnej chwili, że miał pod nosem wyrafinowanego psychopatę i niczego nie zauważył, dodatkowo zwierzał mu się z brzemienia, jaki nosił na ramionach podczas pracy w FBI.