jak dla mnie dośc przewidywalne wydarzenia w sumie wiadomo było czego się można było spodziewac ,denerwujące trochę Grahama wizje ,nie za bardzo mi to odpowiada, Ale ogólnie nie jest żle.
denerwujące ? właśnie one mi się najbardziej podobają, widać po nich jak Graham ma narąbane pod kopułą
Te wizje wymagają pewnego wysiłku i skupienia na oglądaniu na początku mnie to denerwowało. Klimat serialu ogólnie wciąga. Nie spodziewałam się po nim wiele ale jak na razie podoba mi się.
Mnie bardzo cieszy, że serial będzie inny niż film bo po co 2x to samo. Wrażenie niezłe, ma potencjał na naprawdę dobry, wciągający serial :)
Mnie również cieszy że zaserwują coś innego niż odgrzewki tego co było w filmach. Co mnie trochę ubawiło to klawe garnitury Lectera.
Moim zdaniem słaby. Ale czego sie spodziewać po odgrzewanej historii. Poza tym zrealizowany w typowej amerykanskiej manierze, wypucowany, gładki i żadnej brzydkiej twarzy..
Nie wiem, spodziewałam się czegoś więcej po takiej rozgłoszonej reklamie. Mnie denerwuje ogólnie aktor grający Graham'a bo te wizje są niesamowite, ale nie ten aktor. ;< Nie wiem, może się przestawię ale będzie musiał mnie przekonać. :D
Moim zdanie też twierdze że pierwszy odcinek jest słaby. Nuda odcinek wyglądał jakby miał trwać parę godzin, może drugi odcinek będzie lepszy.Hopkins to jedyny hannibal.
Taa... jedyny Bond to Connery, a jedyny Joker to Nicholson - ograna gadka. Hopkins tylko w Milczeniu Owiec był wyśmienity, potem było już tylko tak sobie.
Też mnie Dancy irytuje,od początku wiedziałam że to zły wybór.Ta jego ściśnięta szczęka,widać że skupia się z całych sił żeby nie mówić z angielskim akcentem tylko z amerykański.Co do samej postaci to nie wiem jak to się dalej potoczy ale póki co dziwnie jest skonstruowana,trudno go rozgryźć,ten gościu to jeden wielki bajzel emocjonalny.Mikkelsen świetny jak zawsze,ja na niego mogę patrzeć i słuchać godzinami.Cieszy mnie też obecność L.Fishburne'a.Ogólnie serial zrealizowany ciekawie pod względem wizualnym,interakcja między Willem a Hannibalem,starcie dwóch nieprzeciętnych umysłów to świetny motyw...tylko ten Dancy kurcze.
Serial jest w porządku wiadome ciężko oceniać po 1 odcinku moim zdaniem coś więcej można powiedzieć po oglądniętych 3odc. pilot oceniam na 6/5 warty poświęconego czasu na oglądnięcie odc.
Wrażenia jak najbardzie pozytywne :) Już pal licho muzykę, jak i zdjęcia (które bądź co bądź dodają specyficznego charakteru atmosferze serialu). Sama koncepcja bardzo przypadła mi do gustu i czekam z niecierpliwością na to, co będzie dalej i jak rozwinie się znajomość głównych bohaterów. Nie ukrywam więc, że po pierwszym odcinku mam dosyć wygórowane oczekiwania, aczkolwiek mam nadzieję, że serial okaże się godny uwagi i dalszego oglądania :)
Wow ale to ma potencjał. Genialny klimat chyba rodem z Siedem. Dextera to to zjada na śniadanie. Świetna psychologia postaci, muzyka przyprawiająca o szybsze bicie serca. Naprawdę szykuje się coś wspaniałego, coś ponad przeciętnego, jestem na tak!
"Dextera to to zjada na śniadanie."
A co to w ogole za porownanie? Dexter to groteska, Hannibal thriller wiec jakiekolwiek porównywanie tych seriali bedzie jak porównywanie Reksia z Simponami, bo to i to kreskówki...
Groteska? Taaa, ostatni sezon był groteskowy to fakt ale ze względu na swój żenująco niski poziom. Dexter to już tylko odcinanie kuponów, równia pochyła. Że nie można porównywać tych seriali to też niezły żart, kolejny stereotyp...
Stereotyp nieporówywnania seriali? Moze dla ułatwienia konwersacji, napisz najpierw jak rozumiesz słowa "stereotyp" i "groteska' bo mam wrazenie ze nie do konca je rozumiesz...
W opinii publicznej utrwaliło się przekonanie, że seriali czy filmów z różnych gatunków nie można porównywać, dla mnie to jest bzdura, to samo z twierdzeniem "o gustach się nie dyskutuje". Oczywiście są odstępstwa od reguły np. porównywanie komedii czy filmu dokumentalnego z innym gatunkiem. Jeżeli przyjmiemy taki tok myślenia żadne rankingi nie będą miały żadnego sensu, a przecież w całym tym cyrku nie o to chodzi... Dextera OK, można podpiąć pod groteskę ale ja tego tak nie widzę. W ostatnim sezonie to już faktycznie groteska na całego... Hannibal pod względem artystycznym czy klimatem stoi o kilka pięter wyżej od Dextera coś a'la arcydzieło Lynch'a Twin Peaks.
"W opinii publicznej utrwaliło się przekonanie, że seriali czy filmów z różnych gatunków nie można porównywać,"
? Od kiedy?
"dla mnie to jest bzdura, to samo z twierdzeniem "o gustach się nie dyskutuje".
Z tym sie zgadzam, oczywiscie ze sie dyskutuje.
"Oczywiście są odstępstwa od reguły np. porównywanie komedii czy filmu dokumentalnego z innym gatunkiem."
No ale własnie "Dexter" i "Hannibal" to dwa odrebne gatunki... Jeden to to groteska, drugi to thriller, a to ze temetyka jest podobna (seryjni mordercy) nie ma tu kompletnie zadnego znaczenia.
"Hannibal pod względem artystycznym czy klimatem stoi o kilka pięter wyżej od Dextera"
Jak juz koniecznie chcesz do czegos porównywac to do "Following". Po pierwszym odcinku naprawde trudno jeszcze cokolwiek powiedziec o "Hannibalu" poza tym wlasnie, ze w porównaniu z nim, bardzo podobny do niego "Following" to straszna kupa. "Hannibal" faktycznie stoi od niego kilka pieter wyzej, ale nie szafowałabym tu określeniem "artystyczny", bo serial o Lecterze to też tylko zwykła pokulturowa papka i raczej nic wiecej.
Serial czerpie garściami ze znanych już motywów, nawet nie tyle z samego Hannibala czy Dextera, co tych produkcji opartych na Sherlock-u Holmesie. To co tutaj jest nowe to pomieszanie Watsona i adwersarza w jednej postaci - Lectera. Obaj Panowie wprowadzają ten szokujący pierwiastek, który ostatnio seriale lubią eksploatować, nawet te mainstreamowe (co jest tyleż ciekawe, co niepokojące - bo dla uzyskania efektu trzeba to coraz bardziej podkręcać).
Konwencja i klimat jak na razie ani mnie nie porwał, ani odrzucił, co już jest jakimś zaskoczeniem, bo te nowocześniejsze wersje Sherlocka Holmesa (np. ostatnio - Elementary) nie przypadają mi do gustu, zdarzało mi się nie dotrwać nawet do połowy pilota...
Generalnie wiekszość seriali w taki, czy inny sposób przekształca znane już motywy (na zasadzie, ze "kochamy te piosenki, które już znamy"), sugerując, że oglądamy "coś nowego" przy czym w dużej mierze wcale tak nie jest. Jednak w tym przypadku, według mnie, naprawdę jest to nieźle zrobione. Jeżeli cały sezon utrzyma klimat conajmniej pierwszego odcinka, to oglądając go w całości, może się okazać, że jest to naprawdę rewelacyjne kino psychologiczne (no chyba, ze coś popsują).
To prawda, ale przynajmniej jest potem z czego wybierać. U mnie akurat jest w tym powiedzmy 'gatunku' serialowym jest pewna nisza, bo ani tych uwspółcześnionych Sherlocków jakoś nie lubię, ani też za Dexterem nie przepadałam, więc być może tym bardziej zainteresuje mnie na dłużej ten Hannibal. Pilot na pewno nie rozczarował, nawet wręcz przeciwnie.
Tzn. Brytyjski Scherlock osobiście mi się podoba, ponieważ osobiście w ogóle lubię seriale Brytyjskie ( nie są tak sztampowe i przewidywalne jak te Amerykańskie niekiedy) szczególnie ostatni odcinek ostatniej serii , który był porządnie zakręcony . Pytanie tylko jest - na ile Moffat będzie w stanie utrzymać napięcie i złożonośc zagadek - które z epizodu na epizod są coraz bardziej złożone, co oznacza, ze kiedyś muszą dotrzeć do granicy gdzie nie będa juz w stanie sprostać oczekiwaniom widzów. (niestety). O Elementary nawet nie wspomnę, choć przyznam, ze czasem oglądam jako "zapchajdziurę" do obiadu, jednak za wyjątkiem głównego aktora, któy widać włożył sporo wysiłku w ta rolę, nie ma tam nic czego by.śmy nie widzieli w Monku, Mentaliście, Housie czy inszych tego typu produkcjach(nawet Bones), które tez są pewnymi wariacjami na temat Scherlocka. Dexter według mnie ciągnie się za długo. I to fakt, ze temat "kryminalny" ( w różnych wariantach) został już całkiem mocno nadwątlony przez seriale i wykorzystany, szczególnie w tej lżejszej , rozrywkowej formie, więc myslę, że to zdecydowanie czas na o wiele poważniejsze i bardziej złożone psychologicznie produkcje w tym zakresie.
Pierwszy odcinek jet niestety ROZCZAROWUJĄCY :( Nawet jeśli pomysł na odcinek miał duży potencjał, to nie został nawet minimalnie wykorzystany. Motyw genialny, ale rozpracowanie go pozostawia wiele do życzenia. Serial nie jest dynamiczny, a sprawa zostaje rozwikłana ot tak po prostu.
Dwie główne akcje jakie pamiętam, to zalezienie pierwszego ciała i rozwiązanie zagadki, ew. znalezienie ofiary Hannibala, a pomiędzy pustka, nic się nie dzieje. Fabuła jest szybka i spłycona. Rozumiem, ze to tylko 40 kilka minut, ale można było je lepiej wypełnić. Sprawa zostaje rozwikłana nie dzięki wielkim śledczym, ale dzięki patologowi który znajduje skrawek metalu, który kieruje ich do mordercy, więc po co ten duet? To co dedukuje Graham jest lekko naciągane, a sama postać Hannibala nie porywa - nie wiem, czy właściwy aktor podjął się tego zadania.
Popieram prawie w calosci to co napisałes poza jednym. Uwazam ze Mikkelsen jest ok, za to Dancy sobie kiepsko radzi. Jesli gdzies jest zrobiony blad obsadowy, to wlasnie w jego postaci.
A ja się nie zawiodłam. Spodziewałam się, że pierwszy odcinek będzie zupełną porażką, a tymczasem okazał się być niezły. Jedyne, co mi przeszkadzało, to gra Mikkelsena, ale może to tylko dlatego, że przyzwyczaiłam się już do Hopkinsa. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach się do niego przekonam, bo ten serial z kiepskim Lecterem nie będzie warty oglądania. W każdym razie czekam na następny tydzień.
Oglądacie jeszcze inne serie? Rzadko kiedy zdarza się aby pierwszy odcinek oddawał jakość całego serialu. Wg mnie pierwszy epizod na przyzwoitym poziomie, zobaczymy co będzie dalej. Mikkelsen i Dancy mogą stworzyć całkiem niezły duet. Popowy serial o seryjnym mordercy już mamy (Dexter), teraz czas na coś mroczniejszego i bardziej wymagającego. Miejmy nadzieję, że Hannibal wypełni tę lukę :)
Zgadza się. Pierwsze odcinki czasem, jak w przypadku "The Following", są znakomite, lecz po pewnym czasie, z odcinka na odcinek, całość staje się zwyczajnie słaba i pełna błędów czy absurdów. Mam nadzieję, że Hannibal utrzyma równy poziom przez całą serię, bo zapowiada się naprawdę srogie kino.
Uważam że ten serial zapowiada się naprawdę ciekawie. To było oczywiste że będzie wiele porównań Mikkelsena do Hopkinsa,bo Hannibal z 2001 roku to jeden lepszych filmów, a jeszcze nie jestem przekonana to tej wersji Lectera. Zobaczymy jak pociągną wątek tej postaci w kolejnych odcinkach. Nie przekreślam jeszcze tego serialu po obejrzeniu pierwszego odcinka, bo uważam że ta historia może się rozwinąć w interesujący sposób. Jestem zadowolona z tego, że planują zrobić coś innego i trochę ją ubarwić tą historię a nie skopiować całą z filmu.
Według mnie pilot bardzo dobry. Początkowo denerwowały mnie trochę "wizje" Grahama ponieważ obawiałam się, ze scenarzyści poszli na łatwiznę, ale z czasem okazało się, że jest to bardzo zgrabnie przemyślane - np. później, gdy poszczególne sceny zaczynają się jakoby "od środka" wydarzeń a potem cofają do punktu wyjścia - to wszystko razem faktycznie pozwala wczuć się w świat wewnętrzny wyizolowanego bohatera. Do tego świetnie dobrani aktorzy - nowy Lecter naprawdę jest intrygujący (i te garnitury!) i wydaje się skrajnie psychopatyczny , zaś aktor grający Grahama nie jest dzięki Bogu drugim Patrickiem Jane'em ani Monkiem - Hugh Dancy gra tak, że faktycznie wydaje się, że jest w nim jakaś mocno odrażająca część, której lepiej nie poznawać (pewnie niektórych będzie draznił, ale ja osobiście bardzo lubię takie niejednoznaczne postaci). Bohaterowie są świetnie rozpisani psychologicznie, naprawdę czuć między nimi "to coś" , taki specyficzny rodzaj napięcia. Osobiście podoba mi się też powolne tempo odcinka (ale faktycznie , jak ktoś zauważył, rozwiązanie sprawy nie powinno mieć miejsca w każdym poszczególnym epizodzie- jednak to tylko pilot, być może autorzy chceli jedynie"naświetlić" sytuację) bo pozwala na rozwijanie się relacji między postaciami.
Ogromnym plusem dla mnie są zdjęcia, charakteryzacja i udźwiekowienie - niby akcja dzieje się współcześnie, ale stroje, kolorystyka, wystroje biura sugerują jakby był przełom lat 80/90 a całośc kręcona była w klasycznym stylu, na taśmie filmowej (jakżoś lepiej toczy się akcja gdy nie ma dookoła 4000000 gadżetów, ktore bądź co bądź, czasem trochę rozpraszają uwagę a często wykorzystywane są tak, by sztucznie podkręcić tempo akcji). Dodaje to naprawdę smaczku i jest mrugnieciem oka do widza :) O klasie realizacji świadczą włąśnie choćby takie sceny jak ta ze "śniadankiem" z Lecterem, ale też choćby , w bardzo kinowy sposób zrobiona, scena, w której Graham i Lecter sprawdzają dokumenty firmy budowlanej ( z jednej strony dość zabawny obyczajowy motyw sekretarki dzwoniącej do szefa, o której domyslamy się, że firma cos tam ukrywa ;))), a z drugiej - w tej samej scenie, zarówno na przestrzeni 1, 2 minut,pokazują się manipulacyjne skłonności Lectera)
Szczerze mówiąc, nie ma się do czego doczepić, jedyny powód dlaczego nie krzycze hurra! to taki, ze obawiam się by tego nie zmaścili ;) Seria ma bowiem niesamowity potencjał i z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejny odcinków.
Też nie lubię tego typu efektów, przez to właśnie nie dokończyłam pilota "Elementary", czy innego Sherlock'a. Niepotrzebnie to podkręca tempo odcinka, jakby już nie można nadać myślom normalnego biegu, tylko trzeba wszystko pokazać, w takiej konwencji niemal 2.0. W Hannibalu ma to jednak sens, w końcu chodzi o wizje i to z nim, w 3 osobie. Sama postać później to jakoś normalnie też tłumaczy reszcie (bez jakiejś blazy). Przede wszystkim nie lubię,gdy karze mi się np. podążać za wzrokiem głównego bohatera, jak w jakiejś grze komputerowej.
Co do głównych postaci to ja jeszcze nie jestem przekonana do naszego głównego śledczego. Na pewno podoba mi się Lecter, chociaż też nie do końca wiadomo o co mu chodzi. Może o nic. No, ale to dopiero pierwszy odcinek, na pewno coś się jeszcze wyklaruje. Wzajemne relacje obu Panów mogą być ciekawe, o ile Lecter też w tych knowaniach nie przesadzi (w pilocie było tego sporo, ale może to po prostu mocne wprowadzenie postaci). Wiem, że są seriale, w których od razu wiadomo kto jest głównym złym (chyba w Sherlocku Holmesie), ale jakoś nie miałam przyjemności ich oglądać, więc nawet nie wiem na ile to dobry pomysł, w dłuższej perspektywie może to być zapewne problemem.
Do minusów zaliczę samą zagadkę i proces rozwiązywania. Nie do końca jestem w stanie uwierzyć w dar głównego bohatera - niektóre rzeczy, które odgadł wydawały się banalne (powieszenie ofiary na rogach), inne już zupełnie odjechane (że morderca ma córkę - mogło być 100 innych powodów, czemu morduje akurat młode kobiety). Zabójca odcinka też dziwny i taki niedookreślony, zwłaszcza jak na seryjniaka (niby prosty proletariusz, a dosyć wyrafinowany morderca - ciął te kobiety, zjadał wątróbska, porywał-odnosił, z wyrzutami sumienia, wariat-nie wariat, a skończył bez sensu i jeszcze poszlachtował rodzinę).
chyba przypadkiem na cześć rzeczy odpowiedziałam w poście powyżej :)
Problem polega na tym, ze motyw "wodzenia widza za nos aby zobaczył genialny tok myślenia głownego bohatera" lekko się już zużył według mnie, dlatego też być moze Will będzie pod tym względem nieco inny i bardziej nieodgadniony (we wszystki "odscherlockowych" produkcjach generalnie wiemy co i jak robi nasz bohater , jedyni co mozemy podziwiać ich biegłośc lub szybkość, wątek większej nieprzewidywalności jest więc moim zdaniem na plus o ile jednak twórcy się nie zapedzą za bardzo - musza nam bowiem rzucić jakis trop pozwalający na interpretację głownego bohatera w taki czy inny sposób, albo przynajmiej jako tkaie uzasadnienie jego genialnosci w swiecie przedstawionym powinno sie pojawic, nie musi byc jednak według mnie skrajnie realistyczne). Co do lectera- mysle ze bedzie jednak sporo mieszal, poniewaz zdaje sie ze to on bedzie manipulowal cala akcja (natomiast moze sie zdarzyc oczywiscie ze tworcy przelamią ten schemat i Lecter w ktoryms momencie przestanie byc tak nieomylny).
Owszem w Scherlocku brytyjskim pojawil sie naturalnie Moriarty i faktycznie trudno jest wybrnąć z sytuacji gdy widz tak naprawde wie duzo wiecej niz protagonista serii - ale w Hannibalu zdaje sie wszystko zostało postawione na toksyczna relację miedzy Grahamem a Lecterem, wiec bardzo mozliwe, ze wrecz bedziemy kibicowac aby Lecter jednak nie został złapany , albo ze ten wątek uchwycenia go nie bedzie dla nas tak wazny (to akurat jest zupelnie niemozliwe do przewidzenia bazujac jedynie na pilocie)
Jezeli chodzi o zagadkę- zgadzam sie jak najbardziej, że to odbylo sie zdecydowanie za szybko i brak tu bylo jakiegos logicznego uzasadnienia (np poprzez znalezienie przez policję konkretnych dowodów) jednak jak gdzies wczesniej, pod którymś postem juz napisałam - mozliwe, ze twórcy trochę zakpili z widza i ze zastrzelony przez Grahama Hobbs to np jakis inny Hobbs ktory mial cos innego na sumieniu (ponieważ jezeli ktos czytal ksiazke, a scenarzysci musza zakladac ze bedzie to spora czesc widowni Hannibala, to bedzie znal nazwisko tego mordercy;) ) Narazie nie zobaczylismy faktycznie zadnych sladów swiadczacych o jego winie względem kobiet nabijanych na rogi, za wyjątkiem przypuszczen Grahama. Więc jeszcze wszystko moz esie zmienic w kolejnym odcinku, bo ten watek napewno powroci. Natomiast oczywiscie cala ta sprawa mogla byc tylko "pokazem siły" w pilocie, albo zwyczajnie pretektstem i wstepem do dalszej opowiesci.
PS- motyw z nabijaniem na rogi odkryła chyba jednak pani patolog, tak mi sie zdaje, ale fakt z tą córką to zupelnie było bez sensu.
"Narazie nie zobaczylismy faktycznie zadnych sladów swiadczacych o jego winie względem kobiet nabijanych na rogi, za wyjątkiem przypuszczen Grahama."
Widzielismy jego corka ktora idealnei wpasowuje sie w 'pattern'
"fakt z tą córką to zupelnie było bez sensu."
Przypuszczenie Grahama co do faktu posiadanie corki nie było bez sensu. Wiemy o nim już to ze facet ma nadzwyczajną empatię, prawdopodonie wyczuł wiec ze zabijanie Hobbsa ma jakis zwiazek z posiadaniem przez niego dorastajacej corki. Z tego co wiemy o Willu, to dla niego wysnucie takiego wniosku ze sposobu postepowania mordercy to przeciez pestka.
według mnie jednak powinno paść w serialu jakies uwiarygodnienie jego zdolności (np byłoby w pełni satysfakcjonujące gdybyśmy jednak w mieszkaniu Hobbsa zobaczyli choćby cień dowodu - wtedy moglibyśmy powiedziec - o ten facet w jakiś pokręcony i tylko sobie znany sposób miał rację! w przeciwnym wypadku nie mamy pewności czy gośc po prostu nie bredzi ;), inaczej mamy mocno psychologiczny serial z jednym z bohaterów który zakrawa na magika - co po prostu troche wybija się z konwencji i dla wielu osób nada rys niewiarygodności.
Dokładnie, nie chodzi o to, żeby z tego robić nie wiadomo jakie CSI, ale ujarzmić (zracjonalizować trochę) ów geniusz. Dla mnie pomysł z zabijaniem 'córek' bo wyjeżdżają z domu jest dość niekonwencjonalny, i ujście owej empatii w postaci poderżnięcia gardła faktycznej już córce - także. Nie wiem w jaki sposób można uchwycić taki trop myślenia. A skoro Will rozpracował tak szybko i bezbłędnie ojczulka, to spokojnie powinien też przejrzeć Lectera - już w pilocie (morderca-śledczy i do tego psycholog jest już bardziej schematyczne).