Mikkelsen to oczywiście najlepszy punkt serialu, ale trochę "zepsuli" Willa Grahama. Oczywiście trudno zagrać postać którą wykreował już Edward Norton, ale nie powinno się całkowicie odwracać koncepcji postaci. W "Czerwonym Smoku" Graham był perfekcjonistą na zimno analizującym miejsce zbrodni, a tutaj zmęczonym detektywem na skraju załamania. Nie mam nic do Fishbourne'a ale czarnoskóry Crawford to poważne zerwanie spójności z filmami z Hopkinsem.
Ale po co spójność z filmami z Hopkinsem w roli głównej? Wydaje mi się ze serial powstał na motywach książki. (nie na podstawie a na motywach.) i z poprzednimi ekranizacjami nie ma nic wspólnego.
Zresztą moim zdaniem to dobry zabieg - bo gdyby próbowali robić serial na podstawie filmów to mogłaby wyjść klapa (tym bardziej ze fani mogliby jęczeć ze postacie w filmie były wykreowane inaczej, Hannibal jest zupełnie inną postacią - bo nie oszukujmy się, Hannibal Hopkinsa to zupełnie inna osoba.)