Pozwolę sobie zaproponować wpis z bloga, na temat elegancji w życiu Hannibala Lectera - nie tylko tego serialowego, ale również filmowego i literackiego.
Przy okazji ciekaw jestem Państwa zdania? Czy w przypadku Hannibala możemy mówić o prawdziwej elegancji? Jakby nie patrzeć, idzie ona w parze z morderstwem i kanibalizmem, które są raczej jej zaprzeczeniem. Czy taka elegancja jest jeszcze coś warta, czy to tylko estetyczna otoczka w popełnianej zbrodni?
http://arbiterelegantiarum.pl/index.php/2016/02/23/elegancja-wypaczona-hannibal/
Myślę, że gdyby Hannibal kiedykolwiek z jakichkolwiek powodów zaprzestał swoich zbrodni byłby równie elegancki :) Pojęcie elegancji to moim zdaniem pojęcie stricte estetyczne, może też zakrawać o pojęcie gustu, czy dobrych manier, nie ma nic wspólnego z moralnością czy byciem człowiekiem o wysokich standardach moralnych. Hołdować elegancji może zarówno człowiek o inspirującym intelekcie, prostak emocjonalny czy morderca.
Poza tym - Mikkselsen zdecydowanie przewyższa kreacje Hopkinsa, gdyby porównywać je jako równe sobie. Zawsze daje Hopkinsowi taryfę ulgową - w tamtych czasach sztuka filmowa byłą zgoła odmienna :)
Zobacz ten filmik o zdjęciach w serialu, może przypadnie Ci do gustu :)
https://www.youtube.com/watch?v=P3YTeNsFxK0
To bardzo rozsądne podejście, jeśli przyjmiemy (a również stoję po tej stornie), że elegancja w życiu Hannibala nie jest wymuszona chęcią ukrycia swoich czynów. Wiele osób doszukuje się w elegancji Hannibala czystego pragmatyzmu - morderca nie jest kojarzony z eleganckim, kulturalnym, dobrze wykształconym człowiekiem, więc "przykrywka" wydaje się idealna. Nie uważam, aby było to zgodne z literackim profilem psychologicznym doktora, ponieważ musiałby wówczas wykazywać pospolitą moralność społeczną, a wiele wskazuje na to, że było wręcz przeciwnie.
Jeśli mówimy o kreacjach Hopkinsa i Mikkelsena, to osobiście uważam je za równe sobie. Są diametralnie różne, ale obydwie charakterystyczne, autorskie i zapadające w pamięć oraz wpisujące się w zamysł reżysera. Nie próbowałbym ich nawet porównywać pod względem wyższości jednej nad drugą. :)
Materiał rzeczywiście przypadł mi do gustu - dziękuję bardzo! Fascynujące jest to, jak wielką rolę odgrywa psychologia w przemyśle filmowym.
Też nie jestem wielką fanką porównywania tych ról :) Można uznać, że każda była genialna w swoich czasach :)
Hannibal gardził wszystkim, co zwykłe, pospolite... Ubierał sweterki za 1000$, nie gustował w banale. Robiłby dokładnie to samo nie będąc przestępcą. Zresztą nawet można uznać, że czasem przedobrzył :) Stał się przez to osobliwy, ekscentryczny, a to na pewno zwraca uwagę :)
Jeśli by chciał mógł mieszkać "In the middle of nowhere" zajmować się czymkolwiek to pozwoliłoby mu utrzymać siebie i swoje żądze i tak schować się w przeciętności. Nie zrobił tego.
Właściwie to nie wyczułem w żadnym fragmencie książki, aby jego styl życia i zainteresowania były próbą wyparcia się banału i przeciętności - bardziej postrzegałbym w tym chęć oderwania się od ludzkiej wulgarności.
Bardziej niż luksus interesowała go szlachetność przedmiotów, którymi się otacza. Sweterek za 1000$ to raczej kwestia "podprogowej reklamy" w przemyśle filmowym. ;) Książkowy Hannibal kupował wiekowe, ręcznie rzeźbione srebra i licytował zabytkowe instrumenty - myślę, że "pociągały" go w nich historia, jakość i fakt, że były stworzone rękoma ludzkimi, niż ich niepowtarzalność i cena.
Ekscentryczność wynika raczej z pryzmatu, przez jaki spoglądamy na jego życie - on obracał się w sferze, w której mógł, przy zaznaczaniu swojej intelektualnej wyższości, nie wybijać się z tłumu nazbyt.
Nie zrobił tego, bo nie był aspołeczny. Był socjopatą, ale pomimo tego, dobrze odnajdywał się w towarzystwie i czasami można odnieść wrażenie, że to nie on "nastaje" na ludzi, lecz oni na niego.
Widzisz, bo Ty patrzysz szerzej na postać niż ja :) Dla mnie głównym Hannibalem jest ten serialowy :) Nie patrzę przez pryzmat książek, ledwie je pamiętam szczerze mówiąc :)
A serialowy Hannibal nie lubi banalności :) Jego świta, ba jego pacjenci to osoby pochodzące raczej z elit społecznych niż przedstawiciele ogółu społeczeństwa.
No tak, czasami zapominam, że to forum serialu. :D
Polecam odświeżyć sobie książki - zawsze gdy zabieram się drugi raz do jakiejś lektury, zajmuje mi to połowę mniej czasu niż za pierwszym, no i więcej zatrzymuję w pamięci.
Fakt, Mads (a może to bardziej Bryan?) stworzył wielkiego ekscentryka, jak na dzisiejsze standardy, w dodatku miejscami strasznie zmanierowanego. :D