Z ledwością dotarłem do momentu złapania , czy raczej poddania się doktora Lectera , końca Masona, całej tej wyjazdowej wycieczki w pięknej scenerii Florencji.
Już nie miałem sił na rozpoczęcie kolejnej "walki" o zrozumienie, zaangażowanie w dalszej części tego sezonu,który ma być ostatnim. Tempo akcji niemożliwie męczące, pseudointelektualne gadki, które trudno nazwać rozmowami, między bohaterami są największą udręką. Co z tego, że muzyka, obraz jeszcze jakoś bronią się - sam złapałem się na tym, że bez głosu ten serial w obecnym wydaniu jest nawet ciekawszy, Jednakże całokształt niezwykle irytujący. Brakuje mi zawołania Williama "this is my design" które było napędowym motorem w pierwszym sezonie, podobnie jak igranie ze sobą głównych bohaterów.
Życzę wytrwałości widzom serialu, aby dotrwali do końca, a może będą mieli lepsze odczucia anieżeli ja.
"This is my design" powraca w trzecim sezonie :D Jesteś bardzo ciekawym przypadkiem(nie jest to absolutnie obraza),bo z tego co widzę widzowie raczej zniechęcają się do tego serialu po rozpoczęciu trzeciego sezonu. Drugi jest uznawany za dosyć ekscytujący i zawiły. Will za kratami jest ciekawym okazem. Jeśli znajdziesz w sobie kiedyś siłę,aby przebrnąć przez początek trzeciego sezonu pełen intelektualnych zawirowań i metaforycznych metafor,to polecam serdecznie,bo trochę się dzieje :D
Możliwe, że niejasno napisałem to napiszę prościej:
1.Pierwszy sezon zaliczony
2. Drugi sezon zaliczony
3. Trzeci sezon zakończony na Hannibalu Lecterze poddającym się FBI.
Jeżeli wraca w dalszej części tego sezonu Williamowy "design" wraca to cieszy mnie, lecz to już ponad moje siły ... zmaganie się z Czerwonym Smokiem.
Może daj sobie ekhem szanse i obejrzyj chociaż finał? Wprawdzie akcja ze Smokiem nudzi, ale finał zdaje się być inny niż książkowo - filmowy...