Postać tytułowa jest w bardzo dobrym miejscu, uważam. Podoba mi się, że poznajemy Hannibala krok po kroku, zamiast dostać go zaserwowanego na płaskim talerzu. Jest ciekawiej, serial daje bardziej do myślenia, każe się nad Lecterem i jego postępowaniem zastanawiać.

A ja przez serial postanowiłam w końcu przeczytać książkę Czerwony Smok i po kilkudziesięciu stronach lektury jestem zaskoczona jak bardzo są do siebie podobne. Oczywiście wydarzenia są trochę inne - choć dużo momentów jest żywcem zaczerpnięta z książki - ale uwaga skupia się właśnie na Grahamie. W dodatku w filmie 'Czerwony Smok' przypominał mi bardziej zwykłego detektywa (no ale też nie mieli za bardzo czasu żeby go tak dokładnie rozbudować w te dwie godziny, zwłaszcza że ludzie chcą oglądać Hannibala a nie jego), natomiast ten serialowy jest bardziej taki jak książkowy pierwowzór i to on zajmuje pierwszy plan. Możliwe więc, że twórcy wzorują się bardziej na samych powieściach niż na poprzednich filmach i dlatego to tak wygląda.
A poza tym proponuję poczekać, aż akcja bardziej się rozwinie, bo jestem pewna, że im dalej wgłąb tym Lectera będzie więcej, a póki co stwarzają wokół niego fajną aurę tajemniczości przez to że niewiele o nim wiemy.

To jedyne w serialu jest akurat spoko. A twój zarzut jest kompletnie bezpodstawny, bo nawet w genialnym "Milczeniu owiec" postać Hannibala możemy oglądać na ekranie tylko przez 15 minut (15 minut łącznie trwają sceny, w którcyh pojawia się dr Lecter, a film trwa 2 godziny) .

Ja w żadnym razie nie chciałam by to zabrzmiało jak jakieś straszne zarzuty . ;). Po prostu mam nadzieję, że będzie trochę więcej Lectera .