W skrócie, żeby nie owijać w bawełnę i przejść od razu do meritum: Hannibal i Will toczą ze sobą batalię na froncie zarówno psychicznym jak i fizycznym, chcą się wzajemnie zabić, ratują się wzajemnie, robią sobie potworne rzeczy (chociaż tutaj bardziej Hannibal Willowi, niż odwrotnie), żeby koniec końców w swoich objęciach zakończyć swój żywot. Gdzie tu logika? Najpierw zjem Twój mózg, ale kiedy nas pojmą i się uwolnimy, to pójdę siedzieć, żebyś wiedział gdzie jestem, zrobię Ci zamach na rodzinę, wplątam w moje gierki, żebym po 3 latach był wolny i ostatecznie chcę i cały czas chciałem, byś został mordercą i był ze mną - taki morał płynie z tej historii (3 sezon).