Wielka szkoda, że ten serial podąża w kierunku czysto abstrakcyjnym.
Bardzo podobał mi się zamysł podzielenia dobra ze złem pomiędzy Grahama a Lectera, w tej chwili
granica się według mnie zaciera i te postacie stają się przejrzyste i monotonne.
Chyba, że scenarzyści mają jakiś pomysł, który wymaga takiego zabiegu.
Czekam do końca sezonu - "Wóz albo przewóz" ;)
Podział między dobrem a złem jest nudny. A łatwo zgadnąć, iż zachowanie Willa to tylko gra, pozory, aby schwytać Lectera. Will nigdy nie stał po jeden stronie - nawet w książce jego 'dobro' było kwestionowane.
Pisząc o podzieleniu dobra ze złem, piszę o "odcieniach szarości" tych postaci (wiem doskonale, że Graham jest postacią dyskusyjną).
Uściślę o co mi chodzi jeśli chodzi o ten sezon :
Freddie Lounds nie została nawet "tknięta", ale po jaką "cholewę" Will Graham próbuje jej wytłumaczyć, że wszystko wyjaśni (scena przy zamrażarce;)).... - uciąć scenę rozmowy, pokazać walkę i mięso na stół ;) (chodzi mi głównie o pierwotną "surowość")
Przecież (jak już napisałaś), to widać, że próbuje podejść Lectera, według mnie cienka zagrywka scenarzystów.
No sorry - Hannibal Lecter - arcyzłoczyńca daje się skusić na golonkę z Freddie i odkrywa się jak Stallone w Rockim.
Na początku sezonu pokazano walkę Lectera z Agentem specjalnym Jackiem Morfełuszem Crawfordem, która zamiast podsycić przyjemność z oglądania - wypuściła część powietrza z balonika.
Obawiam się (mając jednak nadzieję, że się mylę:)), że serial traci kolejno widzów zamiast się rozwijać.
A traci dlatego, że ludzie odpowiedzialni za tę historię zaczynają "kombinować" (o to jest abstrakcja, o której pisałem).
Na początku dawałem temu serialowi 10 + serducho ale tylko dlatego, że enigmatyczność postaci była wprost imponująca - teraz... no cóż pomoże mu już tylko otwarta walka bohaterów lub jakieś inne trzęsienie ziemi i oby to nie było kombinatorstwo w stylu "Lost" (potencjał zniszczony przez kompletny brak dalszych pomysłów na kapitalną historię ).
No nic czekamy - zobaczymy.
Pozdrawiam Cię serdecznie.