Bardzo podobaly mi się "dzieła" zabójców były niecodzienne i straszne. Fajny pedantyczny Lecter w idealnym ubraniu. Ale czasami oglądając jeden odcinek po drugim czułem zmęczenie, męczyła cała gama wyobrażeń Willa tych wszystkich rzeczy które nie działy się w rzeczywistości tylko w jego głowie a było ich praktycznie co scena to kolejna - za dużo tego. Denerwował brak logiki w poczynianiach aktorów oraz zbyt dużo dialogów o tematyce psychologii zachowań ludzkich itd. strasznie mnie to wymęczyło.