probuja sie zabic, zjesc, ratuja , wybaczaja, odrobina zlosliwosci i od nowa ta sama plyta. dluzace sie pseudoartystyczne sceny przelewajacej sie krwi lub deszczu albo zwyklego prysznica. belkot domoroslych kopnietych w glowke "filozofow i znawcow" ludzkiej natury. nie ma kamer na ulicy ani nawet w muzeum sztuki a ludzie nigdy nic nie pamietaja. sluzby sa tak nieudolne jakby im za to palcili. ehhhhh.... zakonczenie ze niby miazga i fajne. no coz po prostu glupie jak stado baranow.