Głupota za głupotą, szkoda klawiatury. Najlepsze postaci to odważna młoda gospodyni domowa przebrana w lekarski kitel, zamrożone małpki i atrament. Wirus rezygnacji dopadł mnie po trzecim odcinku.
I tak jesteś niezły, skoro jesteś w stanie ocenić cały sezon po 3 pierwszych odcinkach ;)
o czasie nie będę tu z Tobą dyskutował. Ale 3 odcinki w skali 13epizodowego sezonu? Serio uważasz, że 23% informacji wystarczy do oceny całości? Bo jak dla mnie, to 23% to zwyczajnie kwestia gustu.
Wystarczy wejść w łajno, by wiedzieć co to. Nie trzeba już po nim więcej deptać, a co gorsza rozsmakowywać się przez dalsze godziny. To nie jest kwestia gustu. Jeśli po jakimś wirusie gość lata po bazie, a nikt tym poważnie się nie przejmuje, jeśli wielcy specjaliści od badań zachowują się jak banda laików oraz wiele innych niedorzeczności, które ktoś już przede mną wymienił, to serial jest głupią szmirą i złodziejem czasu.
Podkreślę, że odnoszę się tylko do filmu. Absolutnie nie mam zamiaru Cię obrażać...
Skoro Tobie się podoba, to życzę dobrej zabawy.
Nie jesteś fanem S/F co? ;)
Ja w takim serialu szukam raczej klimatu, który w Helixie znajduje. Mógłbym pisać o budowaniu napięcia, muzyce, która czasami, zmienia całkowicie wydźwięk scen, ale ciągle uważam, że to kwestia gustu, a w zasadzie podejścia.
Wg mnie jest to na prawdę dobrze zapowiadający się serial w kategorii S/F i nie przekracza (mojego)limitu irracjonalności, nie szukam w nim wykładów z wirusologii.
PS. Luz, czytając Twoją wypowiedź nawet nie przeszło mi przez myśl, że możesz traktować to "personalnie" i mam nadzieję, że Twój pogląd na ten temat nie ulegnie zminie po powyższym tekście :)
Pozdrawiam
Szczerze mówiąc to SF naprawdę lubię.
Względem muzyki. Ktoś napisał, że jest typu windowego, ale całkiem ciekawie kontrastuje z obrazem.
Odnośnie fabuły i limitu irracjonalności :) Dobre sformułowanie. Dla porównania z Helixem, obejrzałem kilka odcinków The strain i tam, pomimo absurdalności głównego założenia- wampiryzm roznoszony drogą robaczków i zarazy, całość ogólnie ma sens. I motywacje bohaterów i ich zachowania. Nie przepadam za popijaniem krwi w filmach, ale tu nieźle zostało to rozegrane. I klimat też jest. No ale jak kto lubi.
Na marginesie- jeśli jesteś fanem SF, to proponuję Festiwal Fantastyki w Nidzicy pod koniec czerwca. Bardzo dobra impreza. W tym roku tematem przewodnim znów ostatnio popularne postapo, zwane kiedyś dark future :)
Pozdrawiam jak najbardziej również.
A czemu niby do oceny serialu potrzeba obejrzeć go całego? Serial ma zaciekawić od samego początku i jeśli tego nie potrafi to jest słaby. 120 minut to dość by opowiedzieć względnie długą i kompletną historię. Serial ma tego czasu więcej, ale to nie znaczy, że może zmarnować 2 godziny. Zmarnować, bo jeśli scenarzyści mają pomysł i warsztat to każdy odcinek stanowi spójną i dopracowaną część zajmującej historii.
I tak właśnie myślę. Jeden odcinek, może mało, dwa, no może też, ale trzy to dużo.
Chodzi mi głównie o scenę, w której Sarah, po aborcji(jest nieśmiertelna, to się superszybko goi- jeszcze przejdzie), w towarzystwie dwójki dzieci, ucieka z budynku przed "zombiakami", ale znajduje czas, żeby się zatrzymać i opowiedzieć przestraszonemu chłopczykowi historyjkę na uspokojenie... Serio?
Ja tak daleko nie dotarłem. Ona (Sarah) ma czas na opowieści, by wydłużyć czas akcji i odcinek, ja niestety nie. Nie ruszyłem już dalej po 3 odcinku. Szkoda naprawdę życia :)