Po prawie że 9/13 sezonu mam złe myśli względem drugiego sezonu, który ma pojawić się jesienią. Jeżeli po raz drugi twórcy anime będą po prostu animować mangę i nic/niewiele poza tym, to se strzelę w łeb. Jakby jeszcze każdy odcinek trwał ze 20 minut, to dałoby się to przełknąć, ale jak trwa tylko pięć minut... :/
Mimo wszystko nadal mi się marzy porządne, może nawet poważne, anime, które obok "głównego" serialu składałoby się z serii OAV i kinówek poświęconych bohaterom bądź wydarzeniom, na które w głównym wątku brakowało miejsca. Ale chyba się nie doczekam ;P
Ps. W zasadzie to tym postem (głównie pierwszą częścią) podpisuję się pod słowami wielu malkontentów, niewiele wnosząc od siebie. ;P
A po obejrzeniu 18 odcinka stwierdzam, że jakby mnie zatrudniono jako scenarzystkę, to bym wymyśliła coś lepszego niż oni (jak nie trzymają się mangi, to jakieś nie-wiadomo-co wymyślają).
Też jestem strasznie rozczarowana długością odcinków, ale co zrobić... zostaje manga i wiara w Hidekaza-sensei xD W końcu prowadzi on nawet blogi w imieniu postaci z APH... sama manga też jest dość rozbudowana, plus cała masa doujishinów...
Ale ogólnie nie narzekam na anime, moim zdaniem utrzymane w klimacie mangi, nie jest źle... To po prostu reklama dla mangi moim zdaniem :)
Ja tam jednak bym wolała, żeby twórcy anime mimo wszystko wykazali więcej inwencji, tym bardziej że mają nieskończenie bogaty materiał i mogliby się skupić na rzeczach, których Hidekaz nie zaprezentował (a są bardzo ciekawe) lub przedstawić te już zaprezentowane z innej perspektywy. Historia nie jest własnością Himaruyi, więc nie trzeba się tak mocno trzymać mangi.
Przy takiej "Sailor Moon" twórcy anime nie bali się odchodzić drastycznie od mangi (zmieniali poglądy/charaktery/orientację seksualną/końcowe losy/płeć fizyczną (sic!) niektórych bohaterów, a z postaci epizodycznych potrafili czynić drugo- bądź nawet pierwszoplanowe), choć mieli do czynienia z uniwersum całkowicie wymyślonym przez autorkę, której w dodatku nie zawsze podobały się wprowadzane przez nich zmiany (w szczególności w ostatniej serii).
W przypadku ekranizacji "Hetalii" jest o wiele więcej możliwości do wykazania się inwencją: w zasadzie można byłoby tylko wykorzystać personifikacje (z zachowaniem ich charakterów) wymyślone przez Himaruyę, a w wypadku fabuły posiłkować się nie mangą, a samą historią (raczej nikt by się tego nie czepiał). Ale twórców tego anime chyba na to nie stać ;P