Na początku zacznę tak - popieram protesty LGBT jako że ostatnio dowiedziałem się dlaczego protestują. A teraz w tym kontekście podzielę się wrażeniami.
Po trzecim odcinku zakończyłem, nie zniosłem dłużej wciskania na siłę LGBT które nie ma znaczenia dla tematu. Całe szczęście jest Youtube gdzie kanały typu arnh.eu, tvgry i wiele wiele innych w ciekawy sposób opowiadają o historii gier. Pod względem ilości kontentu to te kanały biją na głowę ten serial.
Ale co jeszcze jest ważne, zapewne dla twórców tych youtubowych kanałów nie jest ważna płeć, orientacja, kolor skóry. I o to właśnie chodzi. Gej napisał grę? Nie ważne że gej, ważne że napisał bo robimy kontent o grach. Netflix wk***** nawet mnie. Gratuluje
Również popieram LGBT i również ten serial mnie załamał swoim propagandowym bełkotem.
Sam serial nawet Ok
Od początku serii przewija się m.in. trans, który wygrał mistrzostwa w Space Invaders bodajże. I to powiedzmy, że jest zrozumiałe, choć podkreślenie jej/jego orientacji dla historii niewiele wnosi. W trzecim odcinku poświęconym roleplay'om, 5 czy 10 min zajęły opowieści o grze "Gayblade" (czy jakoś tak), której znaczenie czy wpływ na branżę był absolutnie żaden... i to już jest śmieszne :)
Pomijając wciśnięte na siłe LGBT... gdzie przepychanki Sony i Nintendo i powstanie PS1? Gdzie sukces Gameboy i klęska konkurentów? Gdzie klęska Philipsa? Gdzie fenomen Warcraft? Gdzie Tramiel i C46 i Atari? Gdzie ZX Soectrum, Gdzie Compaq i IBM i nastanie ery PC? Gdzie Creative i Soundblaster i powstanie dźwięku w grach? O krachu w 1983 było? Gdzie King of Kong? Gdzie Atari Dragster? Gdzie speedruning? Gdzie TAS? Gdzie Game Genie? Gdzie walka Sony i Microsoftu? Gdzie Pażytnow i Tetris? Gdzie doom i unreal? Gdzie Half-life? Wymieniać dalej? Serial oglądałem dawno i nawet nie pamiętam jakie wątki były w nim poruszane... serial sięga dna... dla laików, niedzielnych graczy i ignorantów w temacie być może będzie ok...