Wiele się zmieniło, bardzo wiele... Ale nie wszystko uległo zmianie; Asha jak była irytująca, tak nadal
jest irytująca i odpychająca. Cieszy fakt, że Pete wrócił do Raquel, i oby tak pozostało, bo Sloan jest
równie irytująca, jak jej córeczka, z kolei Raquel zasługuje na odrobinę szczęścia, i to
permanentnego. Z kolei najbardziej szkoda Jeleny, bo wszystko jej się sypie; Sloan została nową
dyrektorką - a wiadomo, że będzie stronnicza -, i do tego nadal nie dogadała się z Terrencem, ale
miejmy nadzieje, że niedługo się to zmieni, i oby nie zrobiła czegoś głupiego...
Mogliby jedynie odpuścić sobie trójkącik miłosny między Ashą, Derekiem, a Germanem, i najlepiej,
by tego drugiego wysłali gdzieś na czas nieokreślony, i ewentualnie później go sprowadzić, gdy
odniósłby już jakiś sukces, bo tak szykuje się tania drama...
Uff myślałam, że tylko mnie Asha drażni. Nie potrafię wykrzesać w sobie sympatii do niej. Natomiast Jeleny , która chyba miała być tą złą, mi szkoda.Od pierwszego sezonu wątek konkurencji między Jeleną i Ashą denerwował mnie, ponieważ nie wiem nawet jak Asha może konkurować z Jeleną. Wątek Olivii trochę dziwny i nie pasuje mi. Czekam, żeby zobaczyć jak to dalej rozwiną.
Ahsha wzbudza u mnie wyłącznie irytacje, bo ani to ładne, ani sympatyczne - istny koszmar. Natomiast Jelena jest kompletna. Niby nie jest sympatyczna, ale nie ma to znaczenia, bo nie jest zła dla bycia złą, bo nie jest zła, a jedynie kieruje się w życiu pragmatyzmem... A w tym nie ma nic złego. Chociaż niewątpliwie potrafi przesadzić.