Ne szczególnie interesujący odcinek. bo i niewiele się działo, niewiele było Jelenki... Lionel
poroniła, w sumie nie wiem po co poruszono temat ciąży, jeśli tak szybko został rozwiązany.
Germana ciągnie do Ahshy, wielka szkoda, bo dziennikarka jest sympatyczniejsza... Natomiast
Sloan się miota, a Jelena dobrze się bawi :D
Oczywiście w pierwszym momencie zastanawiać się można dlaczego Jelena osobiście nie
przekazała dokumentów Oscarowi, wkupując się w ten sposób w jego łaski, ale zapewne nie
chciała mieć związku z tym, co Oscar może zrobić z Sloan - w razie gdyby się to wydało - oraz nie
chciała być powiązana z dokumentami w oczach Oscara, w razie gdyby postanowił zamknąć ten
temat raz na zawsze... Nie jest głupia. A tak wszystko jest na Lionel.
ja w ogole nie wiem po co jest poruszany watek Lionel i Pete'a i ich rozwodu, bo w pierwszym sezonie oni byli po rozwodzie a w 2gim dopiero sie rozwodza... troche pomieszali scenarzysci
bo niby rozwód był faktem, z tym, że nie dopełniono wszystkich procedur, bo całość sprowadzało się do popisania dokumentów zawierających wytyczne sądu, jako że rozprawa rozwodowa miała już miejsce, i niby Lionel oskubała Peta... Ale to tak, jak z powodzeniem Peta; Sloan jest zainteresowana, Lionel chce go odzyskać, a Raquel chce ślubu - wprawdzie ze względów formalnych, ale mimo wszystko.
Mam mieszane odczucia po tym odcinku, a to przecież przedostatni tego sezonu...
*Wątek Lionel = nuda do przewidzenia! Czy tylko ja mam wrażenie, że jej nie zależy na byciu z Petem, tylko żeby Pete nie był z kimś innym? No i czy na pewno padło gdzieś, że ona poroniła? Poza tą sceną gdzie w łazience miała jakieś bóle, nic innego nie wyłapałam(oglądałam o 2 w nocy i część mojego mózgu mogła już spać).
*Ahsha i German (serio? znowu? odgrzewane kotlety osobiście mi nie smakują). Na początku myślałam, że któremuś z nich się to śni, bo proszę Was ta scena z krzesłem i tańcem była co najmniej śmieszna żeby nie powiedzieć żałosna. O wiele bardziej wolałam ją z Derekiem, który jako jedyny z tego trójkąta (może teraz czworokąta odkąd mamy dziennikarkę) ma jakiś charakter i da się go lubić.
*Chciałabym napisać coś o Sloan, ale nie wiem czy obejdę się bez przekleństw. No cóż... Większą idiotką być chyba nie można. Wciąż nie rozumiem czemu wychodząc z Oskarem nie wpakowała sobie tych papierów do torebki? No tak lepiej zostawić je na wierzchu na biurku w otwartym gabinecie. Wiem, że gdyby udało jej się oddać te dowody na policję to by się skończył wątek Oscara, ale szczerze to się robi nudne.
*Pozytywnie zaskoczyła mnie Kyle mówiąc wszystko Derekowi. Albo naprawdę go lubi, albo wystraszyła się Oscara.
* Zero jak to Zero. Po tej scenie gdzie zwierza się Jude'owi polubiłam go nawet trochę. No i miło, że nie powiedział o narkotykach Dereka, ale czuję że jeszcze do tego wrócą i wszystko się jednak wyda.
*Raquel nagle olśniło i teraz będzie szukać męża. No genialne z jej strony! To w sumie też mogą wykorzystać w kolejnym sezonie. Oscar dowie się, że pomagała Sloane będą chcieli ją deportować, a wtedy Sloane żeby ją ratować każe Pete'owi się z nią ożenić... Dobra za daleko z tym poszłam :)
No i tak chyba streściłam cały odcinek.
- Wątek Lionel - no cóż, mamy jeszcze jej irracjonalne zachowanie w trakcie wizyty u Sloan, ewidentnie wynikające z załamania, trzeba zwrócić uwagę, że w ogóle nie słuchała Sloan, a prowadziła monolog, chociaż owe załamanie niekoniecznie musiało wynikać z poronienia, ale jest to wielce prawdopodobne. I dochodzi do tego wyrzucenie budzików kupionych z myślą o dziecku...
- Wątek Ahshy - dokładnie; German jest nieciekawy, a Ahsha irytująca...
- Wątek Sloan - nie mogę uwierzyć, że nie mieli żadnych kopii tych dokumentów, bo raczej każda z nich powinna mieć swoją kopie. Przynajmniej w wersji cyfrowej, ale nie, po co się zabezpieczać w razie kłopotów, w razie nieprzewidzianych zdarzeń losowych, patrz; pożar, wypadek etc. Istna głupota, i prawda jest taka, że Sloan sama jest sobie winna...
Ja trzymam się myśli, że Lionel jednak nie poroniła, a owe załamanie wynikało z faktu iż podsłuchała rozmowę Sloan z Petem i te jego słowa: "Nigdy nie kochałem nikogo tak bardzo jak ciebie, Sloan." (czy coś takiego :)) Dlatego też wyrzuciła te buciki, które kupiła bo dziecięce buciki w prezencie = zostaniesz ojcem (jest coś takiego nie?). Pewnie póki co nie powie mu, że to on jest ojcem i Pete drugi raz nie będzie miał pojęcia, że ma dziecko, a Ahsha będzie miała siostrzyczkę, albo braciszka.