Przed obejrzeniem 3 sezonu wydawało mi się że w nim będzie ukazany całkowity upadek Francisa po tym jak w 1 i 2 sezonie szedł po trupach (dosłownie i w przenośni) do władzy. Już po obejrzeniu 3 sezonu wydaje mi się że byłoby to lepsze rozwiązani niż to co pokazali twórcy. Trzeci sezon był dużo słabszy niż pierwszy i drugi. Najbardziej irytowała mnie Claire z której zrobiono nieudolną podstarzałą wariatkę (tak w dużym skrócie) i ten pisarz od siedmiu boleści. Doug odżył na koniec;-)))
nie zgadzam sie z Toba. Dla mnie trzeci sezon jest 10 razy lepszy od dwoch poprzednich razem wzietych. Co do Claire to sie zgadzam ale tak to juz jest z kobietami ;)
Trochę jest w racji w tym co piszesz, do pewnego momentu w sezonie 3 bawiłam się dość dobrze. Potem nie wiem co się stało, ale odcinki zaczęły mnie męczyć, dopiero odcinek ostatni wprowadził lekkie ożywienie. Czy 3 sezon był dużo gorszy od poprzednich? Szczerze, to nie wiem. Był po prostu inny. Ale nie ma co narzekać, HoC dalej jest solidnie napisany (może jedynie miejscami źle wyreżyserowany). Pozostaje nam jedynie poczekać rok na kolejną odsłonę, miejmy nadzieję, że ostatnią.
Ja bym się nie zgodził. Zdecydowanie lepszy niż 2 sezon (z absurdami jak wiceprezydent wrzucający dziennikarkę pod pociąg metra), a może i nawet lepszy niż pierwszy. O wiele bardziej realistyczny niż poprzednie i pokazujący faktycznie bardzo wiernie jak polityką wygląda + zaskakująco dobre zrozumienie mentalności Rosjan. Chociaż faktycznie wątek pisarza delikatnie mówiąc z dupy.
Dla mnie ten sezon był najlepszy. Akcja działa się wolniej, ale dosadniej. Wątek Rosji genialny. Manipulacja wszystkich i wszystkimi. Próba sił wszystkich nad innymi. Watek Claire trochę pomieszany. Ale ciekawy. Ona sama się pogubiła w swojej roli i myślę, że dobrze to zostało przedstawione. Wątek pisarza średni, ale potrzebny. Był takim lustrem dla pary prezydenckiej, w której przeglądali się niestety osobno, a nie razem. Podobały mi się te debaty prezydenckie. Kulisy to jedno, a występy przed kamerami to zupełnie inne oblicze.
nie wiem o czym piszesz bo obejrzalam 4 odcinki 4 sezonu i wiecej nie mam skad pozyskac. Ale do tej pory SPOILERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR grunt sie francisowi spod nóg sypie
Trzeci sezon jest inny, bardziej stonowany i ukierunkowany na polityczne roszady na najwyższych szczeblach. Czy przez to gorszy? Wydaja mi się, że nie. Najbardziej zasadniczą różnicą jest to, że nie oglądamy już Francisa w roli łowcy. Underwood mimo tego, że jest prezydentem, to jednak stał się zwierzyną na którą wszyscy polują, począwszy od trzecioligowych płotek pokroju Mendozy, a kończąc na rekinach takich jak Dunbar czy sama Claire. Jego siłą była manipulacja otoczeniem i rozstawianie ludzi według własnego widzimisię. Teraz kiedy stracił wszystkie figury, zaczyna się mieszać i plątać we własnym działaniu. Musi sam ubrudzić sobie rączki bo ani sprawa Rosjan ani kolejna kadencja same się nie rozwiążą. Obraz upadku Franka był wyjątkowo ciekawy, nie tylko pod względem politycznym ale również pod względem zmiany jego osobowości.
Co zaś się tyczy Clarie, to jej zachowanie było efektem tego że dziewczyna wszystko już osiągnęła. Jej głównym celem napędowym było dopchanie Francisa do prezydentury. To też osiągnęła i niestety wszystko co dobre się skończyło, a że Clarie jest człowiekiem ambitnym i z natury nastawionym na działanie, to zaczęła szukać alternatywy. Niestety, nie tam gdzie potrzeba. Nie przełożyła swoich możliwości na zamiary, stąd ona również zaczęła pikować w dół, na własne życzenie doprowadzając się do fiaska które obserwowaliśmy w finale. Plątanie się w relacjach z innymi, porażki na polu ONZ, trudności z Rosjanami sprawiły, że dziewczyna zaczęła dusić się we własnym świecie, który z tak nabożną lubością pielęgnowała w sezonach poprzednich. Skończyła się sielanka, zaczęła ciężka i brutalna rzeczywistość polityki w której najważniejszą personą jest Frank. Po objęciu przez Underwooda prezydentury, najbardziej zabolało ją to, że spadła do roli drugorzędnej, na wszystko mając znikomy wpływ. Koniec kontroli, koniec nadzoru, koniec wszystkiego tego, co wcześniej definiowało ją i jej życie.
ja mysle ze tu nie o koniec kontroli sie rozchodzilo. wg mnie to co spowodowalo takie zalamanie osobowosci u Claire to tylko i wylacznie jej MĄŻ. Z odcinka na odcinek moglismy ogladac jak Claire podswiadomie wysyla błagania o zzainteresowanie sie nią, lub chęć zozumienia jej motywu w jakims dzialaniu, na Frank byl kompletnie gluchy bo tak go przepelnila żądza mordu i władzy ;p
Moim zdaniem serial zostal zbyt silnie stargetowany na damska widownie. W 3. sezonie mamy Franka i praktycznie same kobiety: Claire, Cathy, Jackie, Dunbar, nie licząc drugoplanowych postaci jak ambasadorka Izraela przy ONZ. Faktycznie, jest coraz wiecej kobiet w polityce i imo bardzo dobrze. Ale wszystkie? Na prawie kazdym kluczowym stanowisko, serio? To sie troche robi science - fiction dla gospodyn domowych.
Bez przesady, w poprzednich sezonach nie było raczej kobiet na wysokich stanowiskach, które mogły realnie zagrozić Underwoodowi. Tutaj musi się zmierzyć z Dunbar, która zna jego brudne zagrania i potrafi dać mu w kość (chociażby w trakcie debaty). Frank i tak nie potrafiłby przełknąć przegranej, a to, że straciłby władzę na rzecz kobiety nic tu nie zmienia.
Każdy serial to fikcja, natomiast jeśli Hillary Clinton wystartuje w wyborach, to nie będzie już takie science-fiction. Co więcej, argument, że film jest widowiskiem dla gospodyń domowych, bo jest w nim za dużo kobiet u władzy, nie trzyma się kupy.
Wynika to raczej z poprawności politycznej, jeśli już mamy szukać tu jakiegoś powodu. Poza tym, kobiet w polityce jest coraz więcej, więc może to dobry czas, żeby zobaczyć je także na ekranie?
Mi też rzuciło się w oczy że w HoC na siłę próbuje się zrobić z kobitek graczy pierwszej ligi polityki. To jest właśnie amerykańska poprawność polityczna która widzom poza USA może się wydawać śmieszna. Biorąc pod uwagę że twórcy HoC tak promują kobiety bardzo mnie zdziwiło co zrobili w 3 sezonie z żony Franka. W 1 i 2 sezonie Claire była wyrachowaną babką która dobrze sobie radziła z problemami i... mężem;-) a w 3 sezonie zrobili z niej taką mameję;-)
Jest więcej, no ale przecież nie z roku na rok. Sama napisałaś - w poprzednich sezonach prawie w ogole, jakies pomocnicze stanowiska. A teraz nagle tłum. Netflix monitoruje zachowania widzów, widocznie im wyszło, że wątki z bohaterkami kobiecymi budza zainteresowanie. Zawsze kibicowałam kobietom w polityce, jest ich coraz wiecej, ale ciagle malo. Dlatego poprawnosc polityczna w tym wypadku wyglada mi na zaklinanie rzeczywistosci, na zasadzie: przynajmniej w serialu niech wyglada, ze jest ich wiecej, to sie damska widownia dowartościuje.
Oczywiście każdy patrzy na inne rzeczy subiektywnie. Szczerze mówiąc, dopóki nie weszłam w ten wątek nawet nie przeszło mi przez myśl, że kogoś takie przedstawianie sprawy może drażnić, bo sama jakoś specjalnie nie odczułam tego jako bardzo dziwne - może dlatego, że aktorki bardzo dobrze wykreowały swoje postacie, a może dlatego, że płeć nie powinna mieć znaczenia. Podobno.
Mam nadzieję, że mówiąc o damskiej widowni miałeś raczej na myśli przedstawienie sposobu myślenia osób odpowiedzialnych za wyniki oglądalności serialu, a nie była to twoja własna opinia.
W końcu nie wszystkie kobiety muszą oglądać seriale, żeby się dowartościować, a już na pewnie nie seriale tego rodzaju. ;)
Mnie się rzuciło w oczy i wygląda to trochę właśnie nie do końca realnie ale mniejsza o to. Moje najbardziej znienawidzone postacie to właśnie Jackie czy Dunbar. Po prostu bije od nich taka niewiarygodność i śmieszy mnie, że w ogóle są stawiane na równi z kimś pokroju Franka Underwood'a (chociażby, że kandydują/kandydowały na prezydenta stanów). Już pomijam fakt, że kobieta nigdy nie była prezydentem Stanów Zjednoczonych a tu nagle mamy dwie kandydatki, które starają się pogrywać z Francisem. Natomiast Claire uwielbiam, szkoda, że tak się posypało na koniec 3 sezonu ale babka naprawdę godna podziwu i bardziej już ona pasowałaby mi jako kandydatka na prezydenta.
IMO.
Doug odżył? Bo !!! SPOILER SPOILER SPOILER !!! zamordował tą biedną, Bogu ducha winną dziewczynę? Która nie stanowiła zagrożenia i po prostu chciała żyć. Zamordował ją bo miał na jej punkcie chore obsesje seksualne, i w ogóle jest zdegenerowanym, skrajnie obrzydliwym psychopatą, wytresowanym jak pies i jak pies niezdolnym do ugryzienia ręki swojego pana (Underwood).
Puszczenie dziewczyny wolno nie przyniosłoby żadnych negatywnych konsekwencji. Był to moralnie słuszny i właściwy wybór postępowania. Tak postąpiłaby każda normalna ludzka istota.
Drogi Whicie_T :) Doug nie zabił tej biednej dziewczyny tylko dlatego, że miał na jej punkcie obsesję... Ona była puzzlem łączącym wszystkie kawałki układanki. Jeżeli w przyszłości ktokolwiek (czyt, Gavin-haker, czy jeden z jego kumpli (a na pewno się kontaktował z jakimiś) ) odkryłby jej istnienie, namierzył i wykorzystał przeciwko Niemu lub Underwoodowi to im zostało by tylko rzucić się z mostu. Ona po prostu nie mogła sobie gdzieś tam , niewiadomo gdzie spokojnie żyć ponieważ widmo odkrycia całej prawdy wisiało by nad nimi praktycznie każdego dnia. Musiała umrzeć i Doug to wiedział...
Nie masz dowodów że Gavin przekazał komukolwiek informacje na temat dziewczyny. Dodatkowo śmierć dziewczyny niczego nie zmienia, bo Gavin ma prawdopodobnie wystarczająco dużo danych żeby i bez niej pogrążyć kanalię Underwooda. Pytanie tylko, po co miałby to robić ? Zarówno Gavin jak i dziewczyna to sterroryzowani, zaszczuci ludzie którzy pragną jedynie żyć w spokoju i uciec jak najdalej od zdegenerowanych potworów takich jak Underwood i jego pies gończy. Dodatkowo, nawet jeżeli dziewczyna zostanie przez kogoś "namierzona", nie oznaczałoby to automatycznie że mogłaby zostać wykorzystana przeciwko Underoodowi - musiałaby współpracować i zeznawać z własnej nieprzymuszonej woli, co jest bardzo mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę jej paniczny strach przed mordercami Underwoodem i Dougiem. Na dodatek, kto miałby jej szukać, biorąc pod uwagę fakt że oprócz Gavina nikt o niej nie wie, a na dodatek przybrała ona fałszywą tożsamość?
"Ona po prostu nie mogła sobie gdzieś tam , niewiadomo gdzie spokojnie żyć ponieważ widmo odkrycia całej prawdy wisiało by nad nimi praktycznie każdego dnia. Musiała umrzeć i Doug to wiedział..."
Tak, mogła sobie żyć "gdzieś tam". Nie, nie musiała umrzeć. Szansa na to że pozostawienie dziewczyny przy życiu mogło obrócić się negatywnie przeciwko Underwoodowi nie wynosiła nawet 10%. I dla takiejgo minimalnego zagrożenia dokonuje się obrzydliwego morderstwa. Można było spokojnie dać dziewczynie żyć i powiedzieć Underwoodowi że zginęła. Albo nie mówić mu nic w ogóle - tak żeby wciąż myślał ze zginęła w mistyfikacji Gavina.
Jeżeli ktoś tutaj musi umrzeć, to psychopata i zbrodniarz Underwood i jego pochrzaniony psychicznie siepacz Doug, a nie niewinni, dobrzy ludzie tacy jak Russo, dziennikarka czy też Rachel. Cały wątek uganiania się za tą biedną dziewczyną to tortura, a skoncentrowanie na tym całego sezonu jest chore.
Można było ją zabić na koniec 2 sezonu, a nie męczyć ten wątek i pokazywać przez cały 3 sezon zakazaną mordę Douga i jego wielki "powrót" którego ostatecznym celem jest obrzydliwe zabójstwo.
Dlatego ten serial jest tak świetny :) Budzi emocje.
btw to Gavin nie jest ofiarą, wykorzystał Lisę, potem jeszcze próbował wykiwać Doug'a. Gdyby był niewinną, skrzywdzoną duszyczką to pewnie by długo nie pożył.
White, bardzo dobrze scharakteryzowales osobowosc Douga. Niemniej jednak uwazam, ze zabil Rachel przy pelnym przyzwoleniu, wiedzy a wrecz za poleceniem Franka - wystarczy uwaznie patrzec. Zauwazcie, ze w ostatniej scenie z Claire Frank mowi do niej "Doug does his job". Zas w ostatniej scenie z Dougiem pyta go wzrokiem, czy robota wykonana, na co on rownie bezglosnie przytakuje.
Wiem że zabił Rachel za wiedzą przyzwoleniem i poleceniem Franka. Nie została pokazana jednak scena w której Doug zrobiłby Frankowi "update" na temat statusu Rachel. Ostatnia scena w której o niej rozmawiali to ta gdzie Doug przedstawił Frankowi sfałszowane dokumenty od Gavina stanowiące niby to dowód na jej śmierć w wypadku.
Dlatego rodzi się pytanie dlaczego Doug nie mógł po prostu przemilczeć faktu że Rachel jednak żyje, zamiast informować o tym Underwooda. Chyba że Underwood dowiedział się tego z innych źródeł ale tego nie wiemy.
O już nie bądź taki wielce zniesmaczony obrońco duszyczek. Każdy ma za uszami. Wątek Douga jest tragiczny i świetnie poprowadzony. A Rachel musiała zginąć bo inaczej mogłaby połączyć Franka ze śmiercią Russo. Co z tego że mała szansa na to była? Ale była. Cena władzy jest zbyt wysoka żeby mieć słaby punkt w postaci byłej prostytutki. Gavin nie jest też taki niewinny, mógłby spokojnie połączyć szefa sztabu Underwooda tj. Douga z Rachel i dalej układanka poszłaby sama więc dziwię się że Doug nie zabił też Orsaya. No i Stamper potwierdził Frankowi śmierć Rachel.
Podobnie oceniłam 3 sezon, na początku nudy, nie przekonywały mnie sceny z prezydentem Rosji, naciągane, bez pomysłu, pod koniec się rozkręca. Szkoda, że dziewczyna została zamordowana, natomiast Claire - majstersztyk.
co tu dużo mówić. Sezon swoje zrobił kawał dobrej historii został opowiedziany- jednak zdecydowanie był to najsłabszy ze wszystkich 3 sezonów. Nie ma co tego ukrywać ... : (