PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620036}

House of Cards

2013 - 2018
8,3 180 tys. ocen
8,3 10 1 179988
8,2 47 krytyków
House of Cards
powrót do forum serialu House of Cards

Z pewnością na plus należy zaliczyć rolę Kevina Spacey, który popisał się kolejną wyrazistą kreacją, choć z drugiej strony zaczyna powoli przyklejać się do filmów i seriali o tematyce politycznej (była już m.in. "Chciwość" i "Decydujący głos"). Trzeba mu jednak oddać, że jego postacie różnią się od siebie więc Spacey wciąż nie jest do reszty wyeksploatowany.

Doceniam również sposób dystrybucji serialu, czyli totalną pogardę dla panujących trendów aby maksymalnie nakręcać zainteresowanie serialem poprzez emisję rozwleczoną w czasie.

Teraz co mi się nie podoba:
- postać Claire Underwood -> nie chodzi o to, że nie lubię tej postaci, ale o to, że jest mocno przerysowana. W pierwszych odcinkach zachowuje się niczym żona Cezara czy innego krwawego dyktatora, który toczy śmiertelny bój ze swoimi wrogami i chce panować nad całym światem. Tymczasem gra idzie o coś dużo mniejszego, ot takie klasyczne partyjne gierki "kto kogo?" Kto komu dotacje a kto komu donacje, kto komu się wypnie a kto kogo zapnie. Potem postać Claire się zmienia, dowiadujemy się o niej więcej, ale dalej nawet jak na ambitną kobietę za dużo w niej sprzeczności, których nie przezwyciężyłby najbieglejszy dialektyk :).

- scenariusz -> sporo osób pisze, że jest to duży atut filmu. Jeśli chodzi o dialogi, poszczególne sceny czy ujęcia z pewnością jest to prawda. Sytuacja wygląda jednak znaczniej słabiej gdy idzie o ogólną koncepcję. Główny bohater zbyt często działa w swoistej politycznej próżni, w której istnieje tylko aktualny plan i kontrplan głównej postaci. Tymczasem w prawdziwej polityce ludzi dążących do władzy jest znacznie więcej. Jeśli Demokrata w jakimś stanie coś zawali to od razu w odwodzie jest nie tylko kilku ambitnych polityków tej partii, ale również ambitny przedstawiciel Republikanów. Tymczasem tutaj Frank Underwood realizuje swoje scenariusze w sposób dość swobodny, nikt nie próbuje intrygować przeciwko niemu, nie ma własnych żurnalistów na posyłki i uprzywilejowanego dostępu do ucha prezydenta. Mało to kompatybilne z rzeczywistością, ale co ważniejsze również niespecjalnie zajmujące.

ocenił(a) serial na 9
Silny_Belwas

Claire wydaje się być postacią, starającą dorównać mężowi w gierkach. Fakt, że jej rola jest błaha w sensie politycznym, nie umniejsza odpowiedzialności Claire za wizerunek swój i fundacji, który jest kompatybilny z pozycją męża. Profesjonalnie jest powiązana nijako z płaszczyzną Franka, choćby poprzez stosunki z Remy'm i SanCorps. Tak już niestety działa amerykański system - za każde potknięcie odpowiadasz zbiorowo. Dziwi mnie w związku z tym spokojna reakcja kongresmena na wiadomość o pozwie sądowym z ostatnich odcinków. To, czego ja nie polubiłam w scenariuszu, to wątek jej kochasia-fotografa. Oczywiście napięcie zostało odpowiednio zbudowane, chwila niepewności dla widzów przed telewizorami późnym wieczorem zapewniona, a sylwetka psychologiczna Claire rozwinięta. Zakończenie tej historii pozostawia jednak wiele do życzenia, a scenarzyści sami ustawili sobie wysoką poprzeczkę. Romans, pomijając fakt, że był nudny jak flaki z olejem, nie wniósł nic do głównego zamysłu serialu. Przyznam ci jednak rację, że kreacja Claire rzeczywiście z odcinka na odcinek stawała się coraz bardziej płytka i nierzetelna.

To, co napisałeś o Republikanach trafiło w sedno sprawy. W żadnym odcinku chyba nie było o nich żadnej wzmianki, pomijając fakt zdobycia dwóch głosów na przeforsowanie ustawy. Choćby ten element też nie został w żaden sposób rozwinięty.
Mimo wszystko "House of cards" to chyba najlepszy serial, na który ostatnio natrafiłam. Fajnie zobaczyć wreszcie produkcję na tyle ciekawą, inteligentną i wciągającą. Mało seriali dotyczy relacji władza-polityka, ostatnio zainteresował mnie pod tym względem jedynie wątek polityczny w "Grze o tron". Trudno nazwać go wprawdzie stricte politycznym, ale doszukałam się wiele ukrytych ideologicznych przesłań, które są warte zainteresowania.
Czy jesteś w stanie polecić mi jakieś pozycje, pozostające w temacie?

Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 9
pertchibo

Gdyby Claire przebrać w tuniki z czasów starożytnych, zmienić jej charakteryzację to świetnie z tymi swoimi zimnymi kwestiami pasowałaby na żonę Cezara albo inną Kleopatrę:).

Kochaś-fotograf...Za każdym razem gdy pojawiał się na ekranie nie mogłem się pozbyć poczucia, że gdyby Ernest Hemingway żył w naszych czasach to wyglądałby właśnie tak jak ten gość, zajmowałby się właśnie taką tematyką i byłby fotografem a nie pisarzem czy reporterem. Może dałem się zwieść wyglądowi, ale jakieś takie dziwne skojarzenie nasuwało mi się, ilekroć pojawiał się w kadrze.

To co dotyczyło Republikanów dotyczyło również tego całego SanCorps jedynych demiurgów na scenie lobbystycznej. Kolejny przykład na to, że Frank Underwood działa w próżni :).


Jeśli chodzi o seriale to nie jestem w stanie polecić niczego podobnego. Seriale polityczne to jedna wielka żenada, są gorsze nawet od seriali prawniczych co jest dużą sztuką. Być może stąd właśnie taki sukces "Gry o tron", w której sporo machinacji politycznych zostało ukazanych.

Polecam jednak stary film "Czerwona linia" (Fail-Safe)
http://www.filmweb.pl/film/Czerwona+linia-1964-106622

Nie sugeruj się opisem, UFO nie oznacza kosmitów tylko niezidentyfikowany samolot obcego państwa. Film jest naprawdę wyśmienity. Unikalny klimat. Kwestia wojny nuklearnej poruszona niezwykle poważnie i głęboko. Z uwagi na wiek filmu strona techniczna filmu może trącić myszką, ale wciąż jest to świetna realizacja z wieloma niepowtarzalnymi scenami.

Nie przypomina on House of Cards jeśli chodzi o gry gabinetowe, ale jest wybitny w kategorii politycznych obrazów;).

Pozdrawiam