Po obejrzeniu HoC sporo osób szuka podobnych wrażeń, podobnej atmosfery i przynajmniej równie dobrego serialu. Sam takiego szukałem i natknąłem się na bardzo mało popularny, skasowany po drugim sezonie serial Boss (http://www.filmweb.pl/serial/Boss-2011-616572). I muszę przyznać, że długo zbierałem szczękę z podłogi.
Sama konstrukcja serialu może wydawać się dość podobna, choć Boss powstał już w 2011 roku. Mamy człowieka u władzy (aczkolwiek na niższym, nieco bardziej bliskim szczeblu, bo burmistrza Chicago) z żoną u boku, trwających w absolutnie fasadowym małżeństwie. Do tego podobne otoczenie - doradcy, ludzie wpływowi, dziennikarze, konkurenci polityczni, sprzymierzeńcy polityczni i, przede wszystkim - całe bagno polityki pokazane jeszcze bardziej dosadnie i znaaacznie brutalniej niż w HoC. Intrygi, knucie, zdrady, posługiwanie się najbliższymi, zbrodnie...
Wszystko pokazane jest w Bossie z naturalizmem, który kojarzy mi się jedynie z filmami Smarzowskiego. Bez koloryzowania, ohydny obraz polityki takiej, jaka pewnie jest. Świetna atmosfera budowana przez kapitalne zdjęcia (bardzo dużo zbliżeń, detali, ciasnych ujęć), dobrą muzykę, więcej niż dobry scenariusz i przede wszystkim - Boże mój, jak ten serial jest zagrany! Jeśli Spacey w roli prezydenta Underwooda Wam się spodobał, przykuł do ekranu, zaciekawił, wzbudził emocje, to Grammer w roli burmistrza Kane'a Was zrzuci z fotela, tak jak mnie, gwarantuję. Coś niesamowitego. Chociaż wszystkie odcinki, a jest ich bardzo mało, obejrzałem już dawno po kilka razy, to do dzisiaj od czasu do czasu odpalam pojedyncze sceny, żeby po prostu je obejrzeć, popatrzeć na grę aktorską tego gościa - moim zdaniem arcydzieło i jedyna 10 wystawiona na filmwebie. :)
Dodatkowym walorem jest główny w zasadzie wątek Bossa, czyli zmaganie się burmistrza nie tylko z przeciwnikami politycznymi, ale z postępującą, nieuleczalną chorobą.
Dlatego jeżeli zaliczyliście już HoC i szukacie podobnych klimatów, to w Bossie znajdziecie ich nawet więcej i lepiej. Na mnie ten serial zrobił większe wrażenie niż HoC i polecam go szczerze każdemu, z kim rozmawiam o political fiction.
Największy absurd, że serial przeszedł kompletnie bez echa, miał tragiczną oglądalność i został zdjęty po drugim sezonie, a sporo wątków godnych było rozwinięcia. A może dla niektórych to dodatkowa zachęta, bo skoro serial nie przypasował masowemu odbiorcy w USA, to jest tym bardziej wyjątkowy. ;) Jak dla mnie - majstersztyk.
Chętnie poznam Wasze opinie o Bossie, jeśli właśnie to czytacie i obejrzeliście serial. :)