ok, być może to nie ma znaczenia, ale mnie zaintrygowało: o co chodzi z tymi tybetańskimi (?) mnichami, którzy tworzyli obraz? Jestem po 7 odcinku i epizod z mnichami mnie zaciekawił; jestem niecierpliwa, więc może byłby ktoś na tyle uprzejmy, żeby mi napisać, czy ten motyw ma w ogóle jakieś znaczenie i czy ma jakiś podtekst/coś symbolizuje?
Symbolizować pewnie coś symbolizuje, jak chyba wszystko w House of Cards, ale to jakaś głębsza metafora bez rzeczywistego znaczenia dla fabuły :)
tutaj wszystko ma jakieś znaczenie dla fabuły, nawet pokazanie przelatującej reklamóki za oknem na pewno ma jakiś ukryty sens :D
Tez mnie to zaciekawilo i poszukalam troche, to info ze strony buddyzm.eu
Rytuał sypania mandali polega na „malowaniu” niemal koronkowego wzoru poprzez sypanie kolorowego piasku, ryżu lub innych ziaren, a w szczególnych przypadkach drobno utartych kamieni szlachetnych. Taka mandala ma przeważnie kilka metrów średnicy, a jej „budowanie” trwa wiele dni. Następnie odbywa się ceremonia związana z daną formą, kulminację stanowi zmieszanie kolorowych ziaren w jednolity pył, który rozsypuje się najczęściej do rzeki. Tak symbolicznie buduje się model makro- i mikrokosmosu, aby uświadomić sobie nietrwałość i iluzoryczność wyobrażeń o otaczającej nas rzeczywistości.
w ostatnim odcinku znowu ten temat sie pojawi
Metafora jest taka: budujesz coś latami, dokonujesz benedyktyńskiej roboty z całym poświeceniem. A potem jednym machnięciem pędzla wszystko się niszczy i zostaje tylko wspomnienie. W życiowej metaforze to oznacza, żę ważnijesza jest droga niż dojście do celu, ale w tej karykaturze życia jakim jest HoC to jest pokazanie wynaturzenia władzy, deformacji, do gonienia za mrzonką, za czymś co tworzysz latami, a okazuje się równie nietrfałe jak fryzura, czy domek z piasku. House of Sands. I wszystko wpada do rzeki. Nie ma po tym śladu. Piękne. W końcu o tym jest ten film.