Nareszcie doczekaliśmy się sezonu trzeciego po długiej przerwie. I co?
Rozpoczyna się z wielkim wybuchem, Wdowa opanowuje prawie całe bezdroża, spoko, fajnie. Potem spotyka się z Nathanielem, dobrze że go przywrócili do serialu. Dalej widzimy Sunny'ego, znowu dobrze. Baggy, też dobrze. Wszystko idzie fajnie, MK dostaje ciekawszy wątek, znikąd dziecko Sunny'ego ma dar, ale spoko. Tylko końcówka dziwnie średnia, niby ten murzyn ma być wielkim złym, ale jakoś tego nie czuć. Bardzo brakuje mi postaci Quinna, który był jedną z najlepszych tutaj.
Ogólnie rozpoczęcie sezonu w miarę dobre, aczkolwiek za szybko wszyscy zebrali się do kupy, czuję że Sunny powinien napotkać Baggyego później. Na plus więcej brutalności oraz walki, chociaż dalej są trochę przesadzone, ale to było i będzie.
8.1/10.
Ja to nawet zmieniałem ocene na 8 po tym odcinku. Wgniótł mnie w fotel i to ostro.