5 odcinków czekania na obcych. 8 odcinków czekania na zawiązanie akcji.
Producenci chyba bardziej skupiali się na obsadzie spełniającej wszystkie współczesne wymagania inkluzywności niż na porządnym scenariuszu.
Mamy więc 5 odcinków dramatu Azjatki lesbijki – tajnej partnerki astronautki, hinduski zdradzanej przez męża, murzyna żołnierza który zrobił dziecko i zwiał, a także białego nastolatka – pierdoły nie potrafiącego odpysknąć skretyniałemu osiłkowi z klasy.
Przez te 5 odcinków nie dzieje się dosłownie nic. Gdzieś w tle jest jakaś katastrofa, wybuchy, problemy z promem kosmicznym, ale widz nie wie nic. Rozwleczone sceny, przydługie ujęcia i dialogi o niczym. Wszystko zagrane tak sztucznie, że polskie seriale pseudo-dokumentalne robią to lepiej.
Od 6 odcinka wreszcie widzimy obcych, ale nadal nie wiemy nic. Czekają nas więc kolejne 4 odcinki fatalnie zagranych dramatów, ucieczek i nieuzasadnionych prób strzelania do nieśmiertelnych bytów. W 9 odcinku dzieje się wszystko a 10 jest zajawką 2 sezonu i domknięciem spraw.
Szczególnie w drugiej połowie jest mnóstwo głupot, zarówno w scenariuszu (astronautka ze stacji kosmicznej która rzekomo przeżyła pomimo tego, że widzimy jak powstaje dziura w ścianie kabiny w której przebywa bez skafandra i zostaje wyssana) jak i w zachowaniach bohaterów. Ciągłe potykanie się o kamienie na pustej drodze albo przewrócenie ciężarówki na prostym odcinku są tutaj codziennością. Cały wątek męża zdradzającego hinduskę który najpierw próbuje uciec sam, a potem uchodzi za wiernego męża kochającego rodzinę jest po prostu śmieszny. Uśmiech politowania.
Postacie niby próbują być głębokie, mieć jakieś tło, ale bardziej przypomina to manekiny z naklejonymi na czole karteczkami „jestem X, mój problem to Y” niż ciekawe charaktery.
Do samego końca nie wyjaśniono też czym jest spotkany na początku sezonu obiekt obcych na pustyni. Zakończenie to w ogóle porażka, bo cała akcja bez powodu ustaje, a potem bez powodu wraca.
No i niestety czeka nas męczarnia z 2 sezonem.
Ten serial to absolutny kał, nie mam pojęcia jak dotrwałem do końca 1 sezonu. Wszyscy, ale to wszyscy, bohaterowie nie budzą ani krztyny sympatii, wręcz są antypatyczni jak Japonka albo aroganccy głupcy jak ten żołnierz zachowujący się jak król świata, dziecięce role to katastrofa a na wytrzeszczone smutne oczy Hinduski to już po 5 minutach nie mogłem patrzeć. I nagle ciach, zwycięstwo(???). Co za bełkot.