Jak dla mnie to chyba najlepszy odcinek tego sezonu :)
Bardzo podobało mi się ukazanie tych wszystkich momentów z perspektywy matki, a ogólnie odcinek oglądałam już 2 razy (niektóre momenty więcej) i jeszcze mam ochotę na trzeci, ale chyba już sobie odpuszczę, żeby mi się nie przejadł. Ale na serio bardzo mi się spodobał, choć wychaczyłam dwa błędy ^^
1. Kiedy Ted zobaczył kostkę Matki, możemy zobaczyć, że ma na głowie turban i jest w szlafroku, ogólnie wygląda jakby wyszła spod prysznica, ale w następnej scenie jej włosy są już suche
2. Kiedy Ted siedzi na balkonie słuchając jak Matka śpiewa ma na sobie ciemną bluzę/bluzkę, ale kiedy już wchodzi do pokoju ma szarą koszulkę
No, ale i tak odcinek przecudowny i jeszcze ta muzyka... Szczególnie podobało mi się jak Matka śpiewała o angielskiej bułce i La vie en rose. Cudowne po prostu.