PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
2005 - 2014
8,0 209 tys. ocen
8,0 10 1 208796
7,1 23 krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Właśnie obejrzałem odcinek 6x20 i tak sobie pomyślałem, że doprawdy nie pamiętam już kiedy ostatnio porządnie się śmiałem na tym serialu. Racja, nadal zdarzają się dobre odcinki tylko częstotliwość ich występowania systematycznie maleje. Jakiś czas temu czekając na premierę 6 sezonu zacząłem oglądać HIMYM od początku. Aż mi się łezka zakręciła w oku na wspomnienie jaki to był kiedyś świetny serial. Już nawet ten pierwszy odcinek... Mądry i życiowy. Teraz, to co dostajemy woła o pomstę do nieba. I śmieszne też nie jest.

ocenił(a) serial na 10
zemstafreda

hmm, 9 odcinek 6 sezonu (ten z nicole scherzinger) to moim zdaniem najśmieszniejszy od czasu odcinka z wieczorem kawalerskim Lily, więc tak źle nie jest.

ocenił(a) serial na 9
hubert_wentland

6x09? Niestety, nie moja para kaloszy. Perfect Week albo Three Days of Snow - to były dla mnie świetne odcinki:)

Jestem po 6x21. Nawet nie był najgorszy. Tylko ta scena w której ekipa musi wybierać klub na nocną imprezę... Groteska pomieszana z żenadą.

ocenił(a) serial na 8
zemstafreda

Moja opinia: Człowieku, za dużo myślisz :P Ja, gdy oglądam ulubione seriale po prostu się wyłączam i cieszę się nowym odcinkiem. Jeżeli zaczynasz analizować każdy nowy odcinek pod względem śmieszności/fajności/ popularności to okaże się, że już dawno Twój ulubiony serial był gówno warty. Lubię HIMYM, nie powiem, już dawno zrozumiałem, że nie ma co rozmyślać podczas seansu. A co do sceny z wybieraniem klubu, to nawet się uśmiałem z tej gry słów :P

zemstafreda

Hoho. Szczerze, jak dla mnie to wyjątkowo trzymający poziom sitcom. Pomyśl o tym - ile było różnych "plot devices" w tym, szóstym już przecież, sezonie, ile nowych, ciekawych rozwiązań, a przy tym ile zgrabnych nawiązań do starych motywów. Cała metaforyka z hotelem Arcadian? Klasyczne HIMYM. Poza tym, to halo ze ślubem w finale? Internet wrze. Carter Bays wie co robi (W przeciwieństwie do, powiedzmy, Chucka Lorre - baaaaaardzo dawno nie było już żadnego choć trochę śmiesznego odcinka BBT, no ale to osobny temat). A co do wybierania klubu - mnie akurat ubawiło ;]

Jeśli miałabym wskazać na najsłabszy do tej pory sezon, byłby to drogą eliminacji 5. Z całą pewnością nie ze względu na Barneya i Robin (bo wręcz przeciwnie) - tylko raczej na kiepskie wyjścia z różnych sytuacji (tu już mówię o Barneyu i Robin). Teraz wg mnie jedynym słabym ogniwem jest Nora, ale mam nadzieję, że nie trzeba będzie jej oglądać zbyt długo. Poza tym może zrobią z niej jakiś pożytek, o którym jeszcze nie wiem.

ocenił(a) serial na 9
blaidd_drwg

Nie wiem co tu niby trzeba analizować aby stwierdzić, że odcinek nam się nie podoba? Tak jest i już. Albo jest głupkowaty, albo błyskotliwy. Albo jest prawdziwy i życiowy, albo infantylny i ocierający się o burleskę. Analizować to sobie mogę Memento. Pamiętacie może jak kiedyś było sporo narzekań na poziom serialu na tym forum. Myślicie, że przestali to robić bo nagle spodobały im się nowe odcinki? Po prostu przestali to oglądać. Sam ze swoich znajomych jestem dokładnie jedynym, który wciąż ma nadzieję. Czasem mnie tylko pytają czy już coś się zmieniło...

Odnośnie "plot devices" to mało mnie one interesują. Lubię co prawda nawiązania do starych odcinków, ale te wszystkie zagrywki z matką, te parasolki i gołe stopy zwisają mi i powiewają równo. A niech sobie wrze ten internet. I tak nic nie wymyślą tak samo jak nie wymyślili do tej pory.

"baaaaaardzo dawno nie było już żadnego choć trochę śmiesznego odcinka BBT"

Aż mnie zatkało, bo jestem dokładnie przeciwnego zdania. To właśnie ten serial moim zdanie trzyma (w miarę) równy poziom. Baaardzo dobrym odcinkiem (moim zdaniem) był np 4x12 w którym pisali aplikację na iPhona. Nie wiem co dla was jest zabawne, ale ja uwielbiam ten chamski i bezczelny humor, który w HIMYM jest w kompletnym zaniku. Wszyscy są tam dla siebie mili i ciągle się do siebie uśmiechają. Ted nie potrafi już brutalnie sprowadzić Barneya na ziemię, Robin nie przypomni nikomu, że w swoim mniemaniu jest o 10 lat dojrzalsza od każdego z osobna, a Marshall już chyba nigdy nikogo więcej nie "sprawniczy". Czasem tylko Barney potrafi błysnąć celnym tekstem, ale jego postać też umiera. Zamiast być wiecznie wyluzowanym mistrzem ciętej riposty zachowuje się jakby wypił o 10 kaw za dużo. To ma być niby zabawne?

zemstafreda

No to w takim razie wszystko sprowadza się do indywidualnego poczucia humoru i tyle. Dla mnie Big Bang ostatnio to był naprawdę śmieszny, kiedy Leonard i Penny udawali, że są w związku przed jej ojcem, albo kiedy Amy leciała na Zacka. A ostatni naprawdę dobry one-liner Sheldona to "not knowing is part of the fun, was that the motto of your community college?" Pierwsza połowa sezonu była świetna, później powoli się wypaliło. I jakoś nie widzę na horyzoncie żadnej poprawy. Np. przez cały odcinek, w którym wszyscy jechali na sympozjum (ten z dwoma samochodami), przebrnęłam z kamienną twarzą. Albo ten motyw z "slumber party" u Penny. (Ogólnie Amy przestała mnie śmieszyć już dawno temu, teraz jej dowcipy są już dla mnie wyłącznie żenujące.) Zero. Przy HIMYM nigdy mi się takie coś nie zdarzyło. Brakuje mi... w zasadzie to tak naprawdę brakuje mi zwyczajnego polotu.

Wydaje mi się, że problem może leżeć między innymi w tym, że scenariusz HIMYM jako całej historii jest "obramowany" w taki sposób, że cokolwiek nie działoby się w tych pojedynczych stand-alone'ach, zawsze wiadomo, że jest na co czekać pod koniec sezonów (albo i po drodze, mam na myśli wszystkie te odniesienia do matki, a w przypadku sezonu 6 też i samego ślubu, na którym Ted ją poznał). BBT to luźna historia, która właściwie mogłaby nie skończyć się nigdy - wiec wszystko rozwleka się w czasie i jak traci się pomysł na jeden wątek, to reszta wątków upada jak domino. Moje osobiste zdanie. Ale pomijając ten fakt, HIMYM jest IMHO po prostu zdecydowanie lepiej napisane. I tyle.