PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
2005 - 2014
8,0 209 tys. ocen
8,0 10 1 208723
7,1 23 krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Fajny, naprawdę fajny serial. Szkoda tylko, że o tak fatalnym zakończeniu. Miło powspominam 8 sezonów, ostatni był po prostu przedziwny i powyginany na wszystkie strony. Co to miało być?

Barney z dzieckiem?
Robin po tylu latach dalej w swoim pierwszym mieszkaniu czeka na Teda?
Dzieciaki niemal nie wpadły w euforię - Ted i Robin? łuhuhuhu!
a co z Tracy? Tak fatalnie potraktowanej postaci nie przypominam sobie w żadnym obejrzanym przeze mnie serialu.

Jestem po prostu rozczarowany tym zakończeniem, nie tego oczekiwałem po tak dobrym serialu.

ocenił(a) serial na 10
MagicTranceSessionTV

Też nie jestem wielkim fanem finału, ale:
a) Barney i dziecko - świetne rozwiązanie dla postaci, która nigdy do końca nie chciała się bardziej zaangażować, a gdy już to zrobiła to małżeństwo okazało się wielkim niewypałem (a szkoda). Bardziej czepiłbym się tego co widzimy między rozwodem a dzieckiem - m.in.stworzenie nowego playbooka. Był to zupełnie nietrafiony powrót do dawnego wizerunku bohatera.
b) Ted + Robin - zauważ, że dzieci znały Robin przez całe swoje życie, natomiast Tracy jedynie z opowieści ojca, więc nic dziwnego, że się ucieszyły. :)

ocenił(a) serial na 10
lemur44

Coś Ci się pomyliło. Dzieci nie znały matki tylko z opowieści Teda. Przecież pod koniec ostatniego odcinka jest pokazane świąteczne zdjęcie całej czwórki. Tak samo w którymś odcinku Ted i Tracy się budzą i przybiegają dzieci. Dzieci na pewno znały swoja matkę przez wiele lat. Tak naprawdę nie wiemy dokładnie ile miały lat , gdy umarła

ocenił(a) serial na 10
feliks35

Masz rację co do Tracy i dzieciaków (chociaż jeśli miały wtedy mniej niż te 6 lat, to i tak jej pewnie nie pamiętały). Bardziej chodziło mi o to, że radość dzieci jest uzasadniona faktem, że znały Robin przez całe swoje życie, była im bliska również po śmierci Tracy. Co więcej, alternatywą dla nich była jakaś obca kobieta (Ted musiał w końcu się z kimś związać).

ocenił(a) serial na 6
MagicTranceSessionTV

Twórcy nie zdołali pogodzić zaplanowanego przez siebie już na samym początku zakończenia z rozwojem postaci i wykreowanym napięciem związanym z oczekiwaniem na ujawnienie matki. Aż do przedostatniego odcinka wszystkie zmiany dążą do tego, żeby Ted mógł być w końcu szczęśliwy i pogodził się z miłością Barneya i Robin, którzy z kolei stają się gotowi na trwały związek. A tu nagle bach, 40 minut i wszystkie te zmiany biorą w łeb, Barney cofa się w rozwoju emocjonalnym, Robin nie sposób już darzyć sympatią, Tracy jest potraktowana - nomen omen - po macoszemu, a życie Teda okazuje się jednym wielkim pasmem nieszczęść w oczekiwaniu na Robin. Zanadto się zagalopowali w próbie zmylenia widzów i emocjonujący zwrot akcji stał się zakończeniem z zadu.

szpieg_ola

Racja. Matka miała być największą miłością Teda, a okazuje się, że była tylko większym epizodem w drodze do Robin.

ocenił(a) serial na 9
carolotta

dla wszystkich malkontentow odsylam do alternate ending :-)

southern

zobaczyłam to alternatywne zakończenie i faktycznie jest dużo fajniejsze od oficjalnego.
mogliby jeszcze jedno alternatywne dać: jak Lily rozwodzi się z Marshalem i wiąże z Tedem ;) to by dopiero było zabójcze

ocenił(a) serial na 9
carolotta

Lily i Marschall to modelowa para, Lily i Ted to dopiero bylaby katastrofa ....

ocenił(a) serial na 1
southern

Wczoraj obejrzałam to alternatywne zakończenie i jest o niebo lepsze od tego pożal-się-boże końca sezonu, przez który zaczęłam żałować, że w ogóle kiedykolwiek zabrałam się za oglądanie tego serialu. Po takim zakończeniu na pewno lepiej bym przełknęła serial jako całość. Choć niestety brak śmierci matki nie zmienia faktu, że w ostatniej chwili pogrzebano cały rozwój emocjonalny Barneya i Robin. No i zapomniano o Lily, która ostatecznie skończyła jako żona i matka dzieci pana senatora Marshala, a nie jako samodzielna jednostka, rozwijająca swoje pasje (co innego jakby to był typ Charlotte z Seksu w wielkim mieście, która od początku serialu marzyła tylko o założeniu rodziny, ale Lily miała inne ambicje, nie tylko żonkowanie i rodzenie dzieci!).
Ach no i alternatywne zakończenie nie trzyma się kupy ze wskazówkami rzuconymi we wcześniejszych odcinkach, kiedy mamy niemal rzucone w twarz, że Tracy umrze. Więc alternatywne zakończenie to miły gest ze strony twórców, ale zupełnie bezwartościowy. Mleko zostało rozlane.

ocenił(a) serial na 10
nynavee

Obejrzałaś serial składający się według Wikipedii z 208 odcinków po około 20 minut każdy i oceniłaś serial na 1? Czy lubisz sprawiać sobie świadomie ból? Może powinnaś zacząć szukać wyspecjalizowanej pomocy medycznej? Jak można oglądać przez tyle czasu coś. co nie sprawia Ci żadnej przyjemności? Chyba coś jest nie tak z Tobą, a nie z serialem. Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 1
Marcolini

Haha, spokojnie, nie jest ze mną tak źle. Zaczęłam oglądać ten serial jakieś 5 lat temu, kiedy jeszcze nic nie zapowiadało katastrofy. Przy pierwszych sezonach bawiłam się znakomicie, pokochałam bohaterów, wszystko było legend-wait-for-it, itd. Ale potem nadeszły słabsze sezony (początek upadku odliczałabym od 5), ale jeszcze całkiem ok, a że nadal nie poznałam matki, więc oglądałam dalej. Potem nadszedł bolesny 8 sezon - w tym momencie powinnam porzucić ten serial, ale nie mogłam, no bo jak to - gdzie ta matka? I tak oto dotrwałam do końca 9 sezonu i choć było coraz gorzej i gorzej, wciąż powtarzałam sobie: nie, to niemożliwe, na pewno będzie lepiej, przynajmniej finał musi być dobry. No i nadszedł finał, po którym poczułam się potraktowana przez twórców jak idiotka. Poświęciłam 9 sezonów na to, aby dowiedzieć się, że wszystkie te sezony NIC nie znaczyły. Dosłownie. Wszystkie postępy w relacjach między bohaterami zostały anulowane, a potem na nowo skrojone (albo i nie) w ciągu godziny. Okazało się, że śledzenie losów bohaterów przez te 9 sezonów nie miało sensu. Totalnie zmarnowany czas. "Dextera" wiedziałam kiedy porzucić, aby pozostały po nim same dobre wspomnienia, ale przez ten sprytny cliffhanger jakim było poznanie matki, nie byłam w stanie zrobić tego samego z HIMYM, więc w bólach dotrwałam do końca, cały czas mając głupio nadzieję, że jakoś odnajdę tę samą frajdę z oglądania jaką miałam przy pierwszych sezonach... Proszę - stąd to 1 ode mnie, za mój zmarnowany czas.

ocenił(a) serial na 10
nynavee

Rozumiem Cię, głównie boli Cię to w jaką stronę serial poszedł i że twórcy nie wykorzystali jego potencjału, szczególnie jeśli chodzi o niektóre relacje między bohaterami i zamknięcie pojedynczych wątków. Mnie szczególnie dotknął ostatni sezon, kiedy non stop było wałkowane wesele (a raczej jego przygotowania), aby nagle w ostatnim odcinku wszystko porzucić i przygnieść widza przyszłymi wydarzeń z życia bohaterów, które nie zawsze miały sens (jeśli spojrzeć z perspektywy całego serialu). Powstał przez to bałagan bo człowiek tyle lat to oglądał i nagle BANG! spada bomba w ostatnim odcinku, która już nie zostanie wyjaśniona bo w końcu koniec serialu. Z tego co napisałaś, zrozumiałem, że bardzo podobały Ci się sezony 1-4, a sezony 5 - 7 w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak dalej sprawiały Ci przyjemność. Więc dlaczego wystawiłaś 1? Skoro podobało Ci się 7 z 9 sezonów. Nie sądzisz, że ta 1 jest trochę niesprawiedliwa dla większości serialu? Rozumiem, że mocno sfrustrowały Cię 2 ostatnie sezony w szczególności końcówka i rzutuje to na cały serial. Ale uważam, że jedynka jest niesprawiedliwa bo nie ma sensu obrażać się na cały serial za to, że autorzy nie dali rady zakończyć tego wszystkiego z klasą :)

ocenił(a) serial na 9
MagicTranceSessionTV

serial jest / byl dobry i to ze chcieli upchnac series10 w jednym niczego nie zmienia ...... legen ? ..... dary.