Jak poznałem waszą matkę: Sezon 9 Jak poznałem waszą matkę sezon 9, odcinek 16

Jak poznałem waszą matkę | Jak wasza matka poznała mnie

How Your Mother Met Me 23m
8,4 1,8 tys. ocen
8,4 10 1 1843
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum s9e16

S09E16

ocenił(a) serial na 7

Matka jest naprawdę w porządku!
Kolejny dobry odcin. Co prawda trochę mało przeplatania się życia matki i Teda, myślałem, że więcej tego będzie ale i tak sprawnie to wyszło. Fajne zakończenie z tym śpiewaniem, chociaż mógł już wtedy Mosby do niej zagadać :d no i Barney nawiał, będzie się działo.
Wychodzi na to, że odcinek bez kwestii Robin = udany odcinek :d

ocenił(a) serial na 8
alitzja

Twoja zdecydowanie ulubiona para, a jak do tej pory było z nią dosłownie tylko kilka ujęć na krzyż -,-

ocenił(a) serial na 10
gawlacki

Zapowiadają się dobrze, nawet po tych kilku ujęciach można zauważyć, że są dla siebie stworzeni, bez docinek proszę ;)

HankMoody

Świetny odcinek :)

Zauważyliście, że zdjęcie matki z Louisem, gdy narrator mówi, że zaczęła się z nim spotykać jest zrobione w MacLarenie a z tyłu widać Robin? Ciekaw czy ma to jakiś związek z tym jak Robin poznała matkę.


ocenił(a) serial na 8
seki93

Ten odcinek byl calkiem niezly.

HankMoody

Kolejny nudny odcinek, a tytuł tego odcinka to już prawdziwy absurd, mający na celu tylko przyciągnąć ludzi, bo oglądalność niezwłocznie spada, jednak tytuł nijak ma się do odcinka, bo ani przez jedną sekundę nie ma wzmianki o tym, jak to How your mother met me. Fragment piosenki na końcu ma bazować na poznaniu? Co za bezsens. Matka jest przesadzona i przesłodzona do granic możliwości, nie ma absolutnie żadnej chemii między tą parą, po prostu nie pasują do siebie, a to wszystko przez to, żę dostajemy kilkusekundowe ucinki z ich "wspólnego życia" po 9 sezonach milczenia. Wszystkie wprowadzone wcześniej wątki o ich związku praktycznie nie istnieją, jedynie pojawił sie motyw żółtej parasolki. Nie zdziwię się, jak po raz kolejny, ale raczej już ostatni będzie jakaś akcja/scena "miłości" T&R po to aby zakończyć tą całą pogoń za niespełnioną miłością (swoja drogą od jakichś 3 sezonów ten wątek jest mega nudny). No cóż, trudno się spodziewać cudów po takiej fabule i rozwinięciu "akcji" w tym sezonie, a jeżeli jakoś sensownie nie pokażą jak się rozwinie miłość Teda i tej Matki, to serial stanie się całkowicie idiotyczny i pozbawiony sensu. 9 sezonów zwodzenia i przeciągania w nieskończoność momentu, w którym spoglądają na siebie i od razu wielka miłość od pierwszego wejrzenia? Nie kupuję tego, tani, pisany na kolanie scenariusz. No ale mam nadzieję, że się mylę. Osobiście dla mnie największym szczęściem dla Teda był związek z Victoria i największa głupotą z drugiej strony, że go zakończył (dwukrotnie) bo czuł coś do Robin. W tym momencie, żadna krótka historyjka nie przekona mnie (jak i zapewne wielu innych osó), jak to Ted bardzo kocha Matkę, niestety scenarzyści sami strzelili sobie w kolano tak rozpisując scenariusz. Pozostaje jedynie czekać te parę odcinków zapychających ostatnie losy bohaterów w serialu i modlić się, żęby nie były jeszcze bardziej żenujące niż ostatnie odcinki, chociaż naprawdę ciężko będzie przebić odcinki o rymowaniu i slapgiving, ale wszystko jest możliwe w tym sezonie...

ocenił(a) serial na 8
jabi00

oh, a już myślałem, że tylko ja mam takie zdanie o matce.... Jest ona sympatyczna, aż do bólu i przez to przesłodzona - będzie tworzyła z Tedem najbardziej milusią parę i dla mnie będzie to słabe...

gawlacki

Matka jest po prostu sztuczna, ma bardzo naiwną buźkę, przez to traci na autentyczności, wszystkim chce pomagać, każdego chce ratować, naiwna idiotka wręcz. Ja jej absolutnie nie kupuję, nie po tych wszystkich amorach Teda przez tyle sezonów, zbyt płytkie moim zdaniem będzie ich poznanie i zakochanie się. Każdy sezon HIMYM do jakiegoś 6 oglądałem co najmniej 2 razy z wielką przyjemnością, a teraz odcinki najzwyczajniej w świecie przewijam, bo mnie nudzą. Oczywiście poziom pokazany np. w odcinkach Drunk Train czy Blitz dawno odszedł w zapomnienie, a Matka jest tak bezbarwną postacią. I jeszcze ten motyw, że to praktycznie dzięki niej Barney "zakochał się (osobny wątek na inna dyskusje- absurdalny) w Robin, no po prostu brakuje latających różowych jednorożców rzygających tęczą..porażka...

ocenił(a) serial na 9
jabi00

w końcu głos rozsądku ;) też nie kupuję ani matki, ani związku Teda z matką, sztuczne i słodkie...po co w ogóle ten sezon?

liverpoolka

Podpisuję się pod waszą czwórką, też uważam, że jest przesłodzona do granic wytrzymałości. I ten motyw... jakoś tak: "Co byś chciała robić? -Chcę pozbyć się biedoty ze świata" (wiem, nie dosłownie te słowa, ale w ten deseń). OMG! Brak słów!

jabi00

Hahaha... Co z tego, że odcinek był zatytułowany How Your Mother Met Me? Myślałeś, że na 8 odcinków przed finałem sezonu już pokażą moment poznania matki i Teda? Ciekawe kto by dalej to oglądał. Ten odcinek miał nam przybliżyć losy matki, co robiła przez te 8 lat i jak jej drogi mijały się z Tedem, tak samo serial nosi nazwę How I Met Your Mother, ale czy pokazali od razu w pierwszym odcinku jak doszło do tego poznania? Czytając te twoje brednie dochodzę do wniosku, że jesteś za pusty żeby zrozumieć pewne rzeczy. Ted i matka idealnie do siebie pasują i nie chodzi tu tylko o zainteresowania czy charaktery, to coś więcej. Ja też na początku uważałem matkę za sztuczną i przesłodzoną, ale teraz kiedy opowiedzieli całą tą historię o śmierci Maxa, cała ta historia matki i jej charakter nabrały nowych kolorów. Ted kochał się w Robin od lat, teraz ją stracił i żeni się ona z jego najlepszym przyjacielem, może to nie jest to samo co śmierć, ale te dwie historię łączy jeden wątek - utrata miłości życia. Obydwoje sabotowali swoje związki - Ted z Victorią, która jest sto razy bardziej przesłodzona od matki, ta jej gadka z odcinka 1x14 "Chcę cię poznać, chcę poznać twoją duszę" i te spojrzenia w oczy, potem ucieczka z własnego ślubu, głupota, totalna pomyłka, a nie związek. Matka zerwała z Louisem, a potem spotkają się z Tedem, który od tylu lat wierzył w przeznaczenie takie w najczystszej postaci i teraz to dostanie, ten odcinek wreszcie trzymał w napięciu i było w nim coś nad czym można było zawiesić oko i cała ta historia to coś więcej niż jakaś żenująca zabawa na weselu w nie podawanie sobie nazwisk i nie odszukiwaniu się. Ted i matka wcale nie są najbardziej przesłodzoną parą. To Barney i Robin są przesłodzeni i w ogóle do siebie nie pasują. Serial na pewno nie zakończy się na słowach "Dzieci, tak poznałem waszą matkę", bo finał będzie się składał z dwóch odcinków, w tym pierwszym na końcu pokażą wreszcie ten moment poznania matki, a w drugim pociągną historię jeszcze trochę dalej. A teraz na pewno nie będzie już żenujących odcinków, bo serial nabrał tempa i najważniejsze jest to, że teraz matka będzie już w obsadzie w każdym odcinku i pokażą ją nie tylko w formie jakiś urywków z przyszłości, ale też na miejscu, bo dotarła do Farhampton i pozostała jeszcze jedna ważna rzecz - to jak pozna Robin i czy z nią też się polubi.

Jinx599

Heh, czytając Twoje wypociny odnoszę wrażenie, a wręcz jestem przekonany, że jesteś jeszcze bardziej żałosny ze swoimi teoriami i ślepo wierzący w to, co akurat widzisz, niż serialowy Ted, no ale to już inny temat, nie ma co się w niego zagłębiać, bo wątpię, żebyś był w stanie pojąć pewne rzeczy. Wątku Barneya z Robin nawet nie zaczynam, bo to za dużo pisania o tym żałośnie poprowadzonym związku.
Wracając do Matki i Teda, nie liczyłem na to, że pokażą moment poznania, bo to jest zbyt duża perełka i chyba esencja tego serialu, chodzi mi o to, że ten tytuł nijak ma się do samego odcinka, który pokazuje jakieś tam losy matki (przy okazji mała niezgodność- Cindy kiedyś mówiła, że za matką uganiają się wszyscy faceci, co jak widać po tym odcinku jest totalną nieprawdą). Victoria bardziej przesłodzona od Matki? Naprawdę większej głupoty dawno nie czytałem, a internet pełno takich. Reszty mi się komentować nie chce, bo nie ma sensu, za bardzo się podjarałeś tym odcinkiem, żeby spojrzeć obiektywnie, że to co przedstawiaja scenarzyści jest swojego rodzaju kpiną.

jabi00

A najlepszymi momentami w tym epizodzie były przewijające się nie przygody Matki, ale towarzyszące temu fragmenty z dawnych odcinków :)

jabi00

Swoją drogą bawi mnie stwierdzenie, że serial nagle nabrał tempa, bo takie komentarze słychać/czyta się co odcinek mniej więcej od początku tego sezonu i teoretycznie wg ludzi każdy kolejny jest "ostatnim zapychaczem", niestety odcinki się kończą, a tempo jak było ślimacze tak daleje jest, dzisiejszy odcinek powinien otwierać ten sezon, żeby móc w jakimś stopniu zrozumieć matkę i się do niej być może przekonać. A nie wciskać jej ckliwą historię chwile przed finałem

użytkownik usunięty
Jinx599

przecież było powiedziane, że matka i Ted "spotkają się" na weselu, a nie przed. więc pierwszy raz porozmawiają/czy cokolwiek innego na weselu, a reszta potoczy się na dworcu Farhampton

ocenił(a) serial na 8
Jinx599

Większość związków w HIMYM jest taka dosyć mdła... Tylko Lily i Marschall są spoko, ale reszta naprawdę była słaba:

Ted + Victoria - za pierwszym razem było to takie jednorożcowe, słodkie, sztuczne, a drugie podejście nastąpiło z braku laku
Ted + Stella - Nigdy nie lubiłem Stelli, a jej związek z Tedem uważam za jedno nieporozumienie.
Ted + Robin - to wyjątek, najlepsza para zaraz po M&L.
Robin + Barney - Pierwsze podejście było słabe, bo od początku wiedziałem, ze skończy się rozstaniem. Drugie podejście to żenada na całej linii, oni w ogóle do siebie nie pasują i choćby Barney załatwił przyłączenie się USA do Kanady to nie zrobi to z niego idealnego męża dla Robin.
Robin + kucharz z 8 sezonu - z braku laku, właściwie nie było żadnych przesłanek za tą parą, wątek ten powstał, aby dopełnić sezon i to było widać.
Robin + Don - to była naprawdę naturalna para, może nie była zbyt najfajniesza, ale przyjemnie się ją oglądało i nie miało się poczucia zażenowania.
Barney + Nora - Bez większych fajerwerków para.
Barney + Quenn - kompletna tragedia; ten fakt, że Quenn jest striptizerką i po prostu MUSI być idealnie wpasowana w Barneya, te ich wspólne obmyślanie devil planu, uprawianie sexu w kostiumie szturmowca - no cóż, to było naprawdę sztuczne.

O reszcie mi się nie chce pisać, ale wspomnę tylko, że od początku serialu wydawało mi się, że Barney musi skończyć z kimś podobnym... do matki. Czyli osoba kompletnie od niego różna, ale przy tym z mocnym charakterem, który zmieni światopogląd Barneya do góry nogami. W zasadzie Nora była taką osobą - w sumie szkoda, że nie skończyli ostatecznie razem.

gawlacki

co do związku z Victoria się nie zgodzę, uważam, że to był szczery związek, ale wątpliwości Teda jak zwykle zrujnowały szanse na coś więcej. Jeżeli ten był dla Ciebie przesłodzony, to nie wiem w jakich kategoriach patrzysz na związek z matką. Idealnie do siebie pasują, bo są naiwnymi idiotami, którzy mają te same wspólne dziwactwa i podejście do przeznaczenia bla bla itd? No to jest dopiero sztuczne, nieprawdziwe, nierealne i przesłodzone do potęgi entej.
Ted i Robin byli najlepszą parą, owszem, ale do jakiegoś 4-5 sezonu, potem to już przestało być zabawne i stało się schematyczne i nudne
Barney i Queen moim zdaniem byli właśnie bardzo fajną parą, z ciekawymi pomysłami, Queen potrafiła okiełznać w dobry sposób Barneya, było widać ze jemunaprawdę zależało, nie było w tym takiego sztucznego polotu jak z Robin
a co do Robin... fakt, jej związki w większości są po prostu pomyłkami- wniosek chyba z tego taki, że ona po prostu nie nadaje się do czegoś poważnego

ocenił(a) serial na 8
jabi00

Początki Victorii i Teda to była jakaś klapa dla mnie - te prawie cię całowanie, wstrzemięźliwość i ogólnie spędzanie ze sobą czasu - takie bardzo patetyczne.

Nie uważam, że związek matki z Tedem będzie jakiś awesome - przypuszczam, ze będzie wręcz odwrotnie. Nie mniej jednak nie będę oceniał tej pary, bo było z nią do tej pory dosłownie kilka ujęć.

Nie myl ogólnych perypetii Teda i Robin do okresu gdzie byli parą ;)

"Queen potrafiła okiełznać w dobry sposób Barneya" - no tak, początki ich takie były, że wymuszała od niego pieniądze ;) Ale bardoz nie podobał mi się pomysł, że najbardziej idealnie dopasowaną parą dla Barneya będzie oczywiście striptizerka (choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jeszcze bardziej dopasowaną dziewczyną może być Robin). Samą Quenn nawet lubiłem, ale jej związek z Barneyem już nie. No i chyba jednak nie zależało im tak na sobie bardzo, ponieważ Barney szybko znalazł sobie nową miłość, a Quenn bez problemu "przyklasnęła" nowemu związku z Robin.

I jeszcze co do Robin - też mi się wydaje, że ona nie nadaje się do czegoś poważnego, chociaż z Tedem tworzyli naprawdę fajną parę.

gawlacki

No zastanowiłbym się, czy faktycznie Robin jest najbardziej dopasowana do niego, to są zbyt wielkie indywidualności, żeby razem ze sobą dobrze współpracować i żyć, dlatego nie do końca mi się podoba takie rozwiązanie, a tym bardziej sposób w jaki to pokazują (btw- scena na lodowisku- jedna z najbardziej absurdalnych i niedorzecznych w tym serialu).

Para Teda i Robin była fajna, ale faktycznie tak jak mówisz, w okresie gdy byli razem- później to już nie miało jakiegoś większego sensu.

Jeszcze Zoey mi przynajmniej przypadła do gustu, no ale sprawa budynku ich przerosła :)

ocenił(a) serial na 8
jabi00

Ależ ja absolutnie nie twierdzę, że Robin jest najbardziej dopasowana do Barneya, ale taki obraz właśnie chcą nam ukazać twórcy. Jedyny dobry moment tej pary w tym serialu był moment ich zaręczyn, no ale później - cóż... Zgadza się, scena na lodowisku - absurdalna, walka o stolik w restauracji - gimnazjalna, wyznanie miłości przed pastorem - żenujące, i tak można w kółko wymieniać dlaczego są tak bardzo chuj*** parą. Gdzie się podziała ta dojrzała, niezależna i subtelna Robin, za którą i ja szalałem w 1 sezonie?

Zoey to dla mnie taka ulepszona wersja Karen, ale wciąż - beznadziejna ;)

ocenił(a) serial na 9
gawlacki

Wg mnie najlepsze pary to: Ted-Victoria
Barney-Quinn (pomijam fakt, że Barney najlepiej wypada bez żadnego stałego związku)
Robin-Don

co do związku Teda i matki...nie mogą nie zrobić go "awesome", bo nie po to przedstawiali Teda jako romantyka przez 9 lat, żeby teraz skończył w takim związku z rozsądku...są po przejściach, ale wszystko im minie jak się zobaczą zapewne...nie kupuję tego

ocenił(a) serial na 9
gawlacki

Postać Mitcha pojawia sie w odcinku 4x09 "The naked man".

Ludzie, nie rozumiem dlaczego skupiacie się na porównywaniu serialowych par. Zostało przecież już tylko kilka odcinków, więc to nie ma sensu - wiadomo kto będzie z kim. Popuśćmy lepiej wodze wyobraźni na temat tego co sie może wydarzyć w przyszłych odcinkach.

Po pierwsze, dlaczego nie pokazano jak Robin poznała Matkę? A może jeszcze się nie poznały?
Sądzę, że ich pierwsze spotkanie będzie przed ślubem. Robin opowie jej o Tedzie, o ich związku, że jest dla niej i zawsze będzie kimś wyjątkowym, że ta relacja odmieniła ją i otworzyła na uczucie do Barneya.

Co się takiego wydarzyło na weselu, że Ted wraca z niego sam? Czy już na weselu zakocha się w Matce i dlatego nie poderwie żadnej druhny? Dlaczego nie wraca z Lily i Marshalem?

Jak Lily i Marshall się pogodzą? Czy wyjadą do Europy? A może się rozstaną?

Dlaczego Barney uciekł? A może po prostu skończyła mu się wódka?

I najważniejsze - o co chodzi z tym misiem od obrączek?

ocenił(a) serial na 10
grubcia93

Robin pewnie jeszcze matki nie poznała. Zgadzam się z Tobą , że pozna Ją tuż przed ślubem. Ted wraca z wesela sam , bo przecież następnego dnia miał jechać do Chicago. Nawet Lily powiedział w ostatnim odcinku 8 serii , że wyjdzie z wesela wcześniej. Więc kiedy jest na peronie i czeka na pociąg to wesele zapewne trwa wciąż i dlatego nie ma z nim ani Lily ani Marshala. Co do zakochania się w matce na weselu to coś może związku z tym być , ale tak na poważnie coś do Niej poczuję właśnie na peronie i dlatego nie wyjedzie do Chicago. Lily i Marshal na pewno się pogodzą. Tylko nie wiadomo jak z tym wyjazdem do Włoch. Rozstać na pewno się nie rozstaną , bo w wielu odcinkach , które ukazywały odległą przyszłość , gdy bohaterzy są już starzy to Lily i Marshal są ciągle razem. A co do Barneya i Jego ucieczki oraz tego miśka to też jestem ciekaw , ale zapewne wkrótce poznamy wszystkie odpowiedzi

jabi00

Co do przesłodzenia matki się zgadzam, też tego nie kupuję, zbyt przesadzona jest ta jej ogromna dobroć, w ogóle cała historia ich poznania niezbyt realistyczna, ale w sumie to tylko serial... :)

Co do tytułu odcinka nie do końca masz rację według mnie, ponieważ matka spotyka (w pewnym sensie więc i poznaje) Teda na jego wykładzie, gdy ten pomylił sale :) Ted przedstawia się całej grupie (więc i matce), ona nawet śmieje się z jego żartu, a później widzimy scenę, gdzie pociesza współlokatorkę, która miała nieudaną randkę z Tedem i matka od razu go kojarzy mówiąc, "a, ten architekt" :) Więc myślę, że można to podciągnąć spokojnie pod "Jak wasza matka mnie poznała", bo poznanie nie zawsze oznacza uścisk ręki :)

ocenił(a) serial na 8
HankMoody

Mi również się ten odcinek podobał, gdyż był taką fajną odskocznią od dziewiątego sezonu. Ale nie obyło się bez wpadki. Otóż w odcinku "No Tomorrow" gdzie Ted i Barney idą do baru w dzień Św. Partyka matka była w spodniach:
http://www.youtube.com/watch?v=4D-4bjMSZtQ
a w ostatnim odcinku w sukience.

ocenił(a) serial na 7
HankMoody

Super odcinek! Druga połowa naprawdę ratuje ten sezon i jestem przekonany, że serial zakończy się w dobrym stylu. Byłoby jednak idealnie gdyby serial zakończył się na ósmym sezonie. Wtedy w siódmym byłoby mniej przeciągania wątków i skończyłby się oświadczynami Barneya Robin. Pierwsza połowa ósmego byłaby o przygotowaniach do ślubu kończąc się przedstawieniem Matki, a druga o samym weselu. Wtedy mielibyśmy konkretny finałowy sezon od początku do końca.

ocenił(a) serial na 8
HankMoody

ale ta matka jest urocza ;)

ocenił(a) serial na 1
HankMoody

Ja kompletnie nie rozumiem logiki twórców, najpierw rozciągają niemiłosiernie fabułę 9 sezonu, a raczej jej brak, a kiedy mają już jakąś historię do opowiedzenia, to upychają 9 lat życia Matki w 20 min. odcinku? Mogliby to rozbić przynajmniej na dwa, może wtedy ta cała historia nie byłaby tak potwornie schematyczna. Ba, może byłaby szansa jakkolwiek związać się emocjonalnie z matką, poznać tego Maxa, zrozumieć jej tragedię... a tak to, co już jest normą w tym serialu - wszystkiemu musimy wierzyć na słowo (patrz wielka miłość Robin i Barneya), bo aktorzy nic nie zagrają. Kolejny odcinek, że się posłużę określeniem jednego z tutejszych forumowiczów, spisany na kolanie w kibluXD ALE matka ma bardzo ładny głos, bardzo podobało mi się jej wykonanie la vie en rose (aczkolwiek mało sprawnie przesuwała paluszkami po strunach jak na zawodową gitarzystkę;p).

ocenił(a) serial na 4
HankMoody

Czy tylko ja uważam ten odcinek za słaby? nie był oczywiście tak zły jak ten z lodowiskiem, rymowaniem czy jak Marhall uczył sie sztuki policzkowania.... bo odczinek nie był żałosny.... ale dla mnie nie oznacza, że był dobry.
Osobiście mam odczucie, że był on do przegięcia ckliwy i ta matka taka cierpiąca całe zycie, niespełniona i utraconą miłosc. od razu mi się skojarzył odcinek jak robin rozmawia ze swoimi nie narodzonymi dziecmi.... Fajny motyw faktycznie połaczenie Naked mena ale zasadniczo to tyle... Ja osobiscie la vie en rose przewinęłam ale to rzecz gustu juz. ;)

cherie_filmweb

dla mnie odcinek bardzo fajny, najlepszy w tym sezonie . dostrzegłam,że Ted jak i ta matka byli uwięzieni jakby ( Ted przez Robin, która rzeczywiście zawsze mieszała w jego zyciu i jak to powiedziała victoria- przez nią jego związki się nie udawały) tak i Matka przez tego Maxa) az w końcu musieli się spotkać, fajne te ich wątki zaplatane.
Tylko mnie wkurza takie,że ktoś do kogoś pasował lub nie, serial ma prawie 9 lat, przez 9 lat się postacie zmieniały, wy za 9 lat też nie będziecie tak piekni jak teraz itd :P
Matka jest spoko, właśnie nie jest jakaś przesłodzona, ma jakis swój pazurek, śmieszna jest :)


ocenił(a) serial na 9
HankMoody

Muszę z bólem serca stwierdzić, że ten odcinek to największa pomyłka jaka mogła istnieć. Ja rozumiem, że chcieli przedstawić Matkę w samych superlatywach, ale chyba trochę przesadzili. W wieku 21 lat ginie jej chłopak i potem przez 8 lat spotyka się tylko z jednym mężczyzną, podczas gdy Ted sypiał z setkami lasek w NY, raz prawie się ożenił, dwa razy prawie się zaręczył. Pewnie jeszcze się okaże, że Matka nigdy nie spała z tym swoim Maxem bo byli za młodzi, a z Louisem nie chciała bo go nie kochała, bo Ted przecież musi dostać czyściutką nówkę, nigdy nie tknięta. Żenada, naprawdę żenada. Wybielenie do granic możliwości.

ocenił(a) serial na 1
spalamzbonjovim

No właśnie też mnie to zastanawia, tzn. na początku HIMYM i poszlak związanych z matką, wynikało jawnie, że matka też była niczego sobie puszczalską na równi z TedemXD tj. oboje byli siebie warci. A teraz wychodzi na to, że podczas gdy Ted zaliczył ok. 50 lasek w poszukiwaniu "tej jedynej", tak matka zaliczyła dwóch... I faktycznie, jak sobie teraz pomyślę, to matka była kreowana na niezłe ziółko, grała w kapeli, miała licznych facetów, miała swoje szaleństwa, odpały...i pomimo, że jej nie było w serialu - byli w stanie wykreować w miarę charakterystyczny rys postaci... A w ostateczności się okazuje, że matka to anioł z aureolką i skrzydłami, żelazną cnotą, wagą temidy w jednej ręce i pokojową nagrodą nobla w drugiejXD
Owszem, jest urocza, ale przeszarżowali z jej idealnością.

ocenił(a) serial na 6
spalamzbonjovim

Też jestem zawiedziona Matką, że zrobili z niej taką cnotkę niewydymkę. Mogła się z Maxem pożegnać np. w 2008 roku i potem intensywnie randkować. Weselej też by było gdyby zaliczyła golasa, w końcu Ted na ten numer zaliczył jedną pannę.

ocenił(a) serial na 9
misia3000

Tym bardziej, że Robin która jest chyba najbardziej puszczalską laską w NY i Kanadzie była tak długo wielką miłością Teda, nawet ona przespała się z golasem xd

HankMoody

Matka jest przesłodzona. Myślę, że w ostatnim odcinku serialu zobaczymy ją w Sztokholmie, jak odbiera Pokojową Nagrodę Nobla! Oj, piękne!

ocenił(a) serial na 9
meganjewell

:D
i wątek z tym, że jest dziewicą zaczyna mnie przekonywać :D

ocenił(a) serial na 9
HankMoody

Dobry odcinek? To już nie ten sam serial.. Jak dla mnie serial umarł na 4 max 5 sezonie. A ten sezon to największa tragedia tego odcinka prakuje im pomysłów.

ocenił(a) serial na 9
HankMoody

Pamięta ktoś który to był odc jak Ted rozpoczął pracę na uniwersytecie ? Chciałem obczaić jak to było z tym śmiechem itp bo już nie pamiętam :D

jojo666

Na pewno sezon 5, prawdopodobnie na początku, być może nawet odcinek pierwszy.