Widziałam sporo ekranizacji mojej ukochanej (obok "Wichrowych wzgórz") książki, ale każda poztawiała duży niedosyt lub nawet rozczarowanie. Ten film to absolutne arcydzieło. Doskonale dobrani główni aktorzy. Cudowna Jane, skromna, niepozorna, wspaniale oddała rodzące się niesmiało uczucie. Pan Rochester może odrobine zbyt przystojny, ale zagrał wspaniale. Jeszcze w żadnym filmie nie widziałam tak cudownie i subtelnie oddanego powolnego rodzenia się uczucia. Jest to prawie namacalne. Czasem aż dech zapierało, kiedy patrzyło się na Jane i Rochestera. W tym filmie jest tyle magii, miłości i piękna, że autorka z pewnością byłaby dumna oglądając go. Pięknie oddany klimat, świetna scenografia, doskonałe aktorstwo (nie ograne twarze, co też jest wazne). Ten film to prawdziwa perełka i lektura obowiązkowa dla fanów sióstr Bronte. Żyje teraz nadzieją, że BBC nakręci nowa wersję (bo jedna już była) mojej drugiej ukochanej książki- "Wichrowych wzgórz",
a wszystkim wielbicielkom powieści życzę, żeby spotkały swojego pana Rochestera (sobie też).