Cóż więcej można powiedzieć, te prawie cztery godziny spędzone na oglądaniu, a wręcz "pożeraniu;)" tego wspaniałego filmu są naprawdę warte najwyższej uwagi. Po przeczytaniu postów innych Użytkowników zgadzam się z nimi absolutnie. Ruth Wilson i Toby Stephens zagrali PORAŻAJĄCO swoje role, do tego ten genialny klimat oraz muzyka... Można się rozpływać...
Pozdrawiam fanów tego dzieła:)
Zgadzam się z Tobą całkowicie.
Zdecydowanie najlepsza para aktorów odgrywająca Pana Rochestera i Jane. Między nimi jest tak niezwykła chemia, że całym sercem wierzysz w ich bezgraniczną miłość, w ich oddanie, cierpienie i tę ogromną namiętność, która skrywana była latami przez bohaterów. Niesamowici są.
Rochester w wykonaniu Williama Hurt'a był miałki, nijaki. Z kolei Timothy Dalton moim zdaniem przeszarżował - może czuł, że musi rekompensować beznadziejną grę swojej partnerki. A Toby Stephens i Ruth Wilson są po prostu boscy :)
I do tego świetna muzyka.
Zgadzam się i ja. Nie mogłam się wręcz oderwać i po obejrzeniu 1 części jednego dnia, 3 pozostałe obejrzałam następnego! Mimo to Toby Stephens był moim zdaniem zbyt przystojny jak na nieprzystojnego hrabię Rochestera, a i Jane wg książki powinna być brzydsza, co nie zmienia faktu, że znacznie przyjemniej patrzyło mi się na ładne twarze!:P