Tyle powiem - Schmidt jest najlepszy w tym serialu. I kropka. Jest jak Barney w HIMYM. W tym odcinku był najlepszy od początku gdy obżerał się na kanapie, potem gdy zmienił się po liście, potem miał najśmieszniejszy kostium i na końcu zmiażdżył wszystkich tą przeprowadzką na koniec korytarza i tekstem "Shut up Winston". :)))) W ogóle bez tej postaci serial byłby beznadziejny. Jess była zabawna tylko jak założyła kostium Batmana ("I'm Batman, Batmanmobile"). No i Cece w kostiumie - ona jest gorąca.
Tak jak przewidywałem - ze logiki wydarzeń i scenariusza wynikało, że to właśnie Schmidt musiał się wyprowadzić - dobrze, że tylko do mieszkania obok - i zabrał duche jar - to było świetne. W następnym odcinku wraca Coach - super. Teraz tylko napisać wątek jak Jess i Nick godzą się ze Schmidtem i jak Winston gdzieś wyjeżdża. I będzie super. Choć serial z 5 głównych bohaterów dałoby się też oglądać. Tylko kto wytrzyma 2 Tokeny? :)))) Takiego czegoś nie było w całej historii telewizji :)))))
Naprawdę zmartwiłam się, że Schmidt znika, ale cudowne było wyprowadzenie go na drugi koniec korytarza:D
Niee! Winston nie może wyjechać! Zrobił się ostatnio taki fajny, że szkoda by było go wyrzucać z serialu :D
Zaczynam się martwić o to, w jakim kierunku ten serial idzie. Od pierwszego sezonu scenarzyści kompletnie nie mają pomysłu na postać Winstona. W 3 sezonie jest on tylko i wyłącznie tłem dla Schmidta i Nicka/Jess. Hisotria z Daisy również strasznie po macoszemu potraktowana. Dali by mu więcej miejsca na stworzenie jednolitej, konkretnej postaci, dali by mu jakąś historię na ten sezon. Szkoda, że tak to wygląda bo jest tu ogromny potencjał. Pozostałe postacie nabrały kształtu w ciągu dwóch sezonów, wiemy jakie są, a z Winstonem to tak właściwie to nie do końca.