Próba udowodnienia na siłę wyższości diety wegetariańskiej i wegańskiej nad dietą mięsną, która to próba oczywiście nie ma nic wspólnego z realnymi wynikami badań. Naukowcy już dawno udowodnili, że najzdrowsza dieta, to dieta zbilansowana, śródziemnomorska, ale na pewno nie taka, która eliminuje całkowicie mięso, bądź ogranicza je bardzo drastycznie na rzecz strączków.
O ile powinniśmy ograniczać spożywanie czerwonego mięsa (wzrost bakterii z grupy Bacteroides, który zwiększa ryzyko raka jelita grubego), o tyle bardzo wskazane jest uwzględnienie w diecie indyka, kaczki, czy gęsi, a także chudego mięsa kurczaka (z dobrej hodowli, bez antybiotyków).
Autorzy jakoś zapomnieli dodać, że strączki też wcale nie w każdym przypadku są takie "zdrowe", jak próbują to przedstawić w tym żałosnym "dokumencie". Dla osób z SIBO, IBS, czy IMO (a wbrew pozorom, wcale nie są to tak rzadkie schorzenia, wciąż drastycznie rośnie liczba ludzi z problemami z jelitem cienkim i mikrobiomem jelitowym) strączki będą jak przysłowiowy strzał w kolano, bo jeszcze zaostrzą stany zapalne jelit. Są bez porównania cięższe do strawienia niż np. chude mięso z indyka czy kurczaka.
Nie każdy może sobie pozwolić na opychanie się ciecierzycą, fasolami, czy soczewicą (o soi, która jest silnym alergenem dla wielu ludzi już nawet nie wspominam).
2. Brak rzetelnego podsumowania konsekwencji nadużywania w diecie węglowodanów pochodzenia ZBOŻOWEGO, które są silnie prozapalne. Autorzy zafiksowali się na ciągłym powtarzaniu o szkodliwości diety mięsnej. A tymczasem za rozwój chorób autoimmunologicznych w większości przypadków odpowiedzialne jest nadużywanie zbóż- ciągłe opychanie się ciastami, chlebami, wypiekami wszelkiego rodzaju + oczywiście cukier.
Jasne, że żywność przetworzona jest szkodliwa, w tym także mięso przetworzone (sposób w jaki jest produkowana większość wędlin, szynek, pasztetów itd, już dawno nie ma nic wspólnego z tradycyjna żywnością).
Ale chyba warto byłoby wspomnieć, że ta wegańska żywność również może być bardzo przetworzona!- ilość zagęstników, gum i sztucznym słodzików w żywności wegańskiej powala na kolana. Ale oczywiście autorzy ciągle gadają tylko o "przetworzonym mięsie", "przetworzone produkty wegańskie" to jakoś dla nich temat tabu- zero problemu.
Wniosek z tego jest taki, że każdy powinien dietę dobierać do swoich indywidualnych problemów i potrzeb.
Logicznym jest, że jeśli ktoś ma IBS, czy ogólnie wrażliwe jelita, to nie może być na diecie strączkowej, bo co najwyżej skończy się to mega stanem zapalnym.
A jeżeli ktoś ma problemy np. z trawieniem tłuszczu, problemy z trzustką, czy woreczkiem żołciowym, tudzież alergie, bądź nadwrażliowści pokarmowe na niektóre gatunki mięsa (alergia i nietolerancja to nie to samo) to logicznym jest, że powinien to mięso ograniczyć, bądź zrezygnować.
Nie ma jednej, dobrej diety dla wszystkich. Niestety autorzy dokumentu tego pod uwagę nie biorą. Dlatego z całego tego nieszczęsnego gniota wyszedł taki bubel.