Ten serial nie byłby taki zły, gdyby nie to, że twórcy nie trzymali się zupełnie zasad, które sami sobie wcześniej narzucili. Już na samym początku trzeba się przyczepić do faktu, że Joey całkowicie zerwał kontakt ze swoimi "Przyjaciółmi", przez 10 lat poznaliśmy go jako osobę, która nie cierpi zmian, przeprowadzek i utraty kontaktu z najbliższymi. Tutaj jednak widzimy Joeya, który olewa życie w Nowym Jorku i przyjaciół, z którymi spędził ostatnie kilkanaście lat i jedzie sobie na drugi koniec kraju, gdzie przez dwa lata, kiedy możemy go oglądać ani razu nie postanowił nawet napisać czy zadzwonić do starych znajomych, nie mówiąc już o odwiedzinach. Takie dziury w postępowaniach bohaterów rażą mnie nawet w przygłupich sitcomach. Myślę, że właśnie przez to serial stracił dużą część widzów na początku emisji. Drugim powodem było pewnie to, że można było zobaczyć, że twórcy nie bardzo wiedzieli jak się do tego zabrać, pierwsze odcinki były naprawdę marne. Lepiej zaczęło być już pod koniec pierwszego sezonu, było już chyba za późno, żeby odzyskać straconą publiczność. Ja jednak dalej od czasu do czasu ściągałem sobie parę odcinków "Joeya", który miał kilka naprawdę dobrych momentów. Dalej jednak dawał powody do irytacji, weźmy na przykład lwią część gagów, która została żywcem podpierdolona z "Przyjaciół", a kiedy producenci zobaczyli, że serial się nie sprzedaje chcieli go zakończyć tak szybko, że wszystko zostało zrobione na odpierdol. Weźmy na przykład Zacka, moim zdaniem była to świetna postać, przymrużyłem oko na to, że nawet nie wiadomo kiedy zaczął być przyjacielem Joeya, jednak trudno nie zauważyć, że ta postać zniknęła z anteny bez żadnego wyjaśnienia. Być może Joey był na tyle nie ogarniętą osobą, że zapominał o swoich przyjaciołach. W każdym razie, ostatnie odcinki nie trzymają się kupy, zwłaszcza 21 i 22, które po prostu męczą i są najbardziej nijakim zakończeniem sitcomu w historii. Myślę, że ten serial mógłby być naprawdę dobrą produkcją, gdyby producenci odpuścili sobie Joeya zrobili podobną historię o jakiś innym gościu. Ja stawiam 7/10 za gagi i 4/10 za fabułę... no i podniosę jeszczę ocenę za gościnny występ Kevina Smitha ;) w sumie 6/10... Polecam, ale nie za często.
nie ma takiego słowa jak "konsekwentność".
kompromitacja już w temacie, nawet reszty nie chce się czytać
A w słowniku PWN jest:), ale mniejsza o to, w sumie zgadzam się z tym, że serial ten był robiony odrobinę na siłę.
Pomijając odstąpienia od zasad języka polskiego ;) masz w pełni rację-niestety Matt LeBlanc chciał poodcinać kuponiki od sukcesu "Friendsów" a tego nie da się powtórzyć,bo dźwignią serialu nie była jedynie postać Joey'a i format się szybko przejadł.Chcieli stworzyć nowy serial na bazie starego,zapominając że w Joey'u zabawna była nie tylko porażająca momentami głupota,lecz jego prostoduszność :) i tu zabrakło trochę KONSEKWENCJI
http://www.kurnik.pl/slownik/sp.phtml?sl=konsekwentno%B6%E6 who's the boss? B)
http://img293.imageshack.us/img293/5276/skancv8.jpg i jeszcze coś z rodzinnej biblioteczki XD bando ignorantów ^_^
zwracam honor :))) w mojej wypowiedzi naprawdę istotna była opinia o serialu-z tym się z Tobą zgadzam :D a z tym o języku tak przy okazji-dzięki za wyprowadzenie z błędu :P
Zgadzam się z G.Zas. Fajnie by było jakby jeden ze starych przyjaciół odwiedził słynnego aktora Joeya, ale niestety do tego nie doszło.
Po pierwsze nie wiem czy czytales... poczytaj troche ciekawostek to sie dowiesz ze Matt LeBlanc prosil nawet cala piatke o to by nie starali sie nawet wziac udzial w tym sitcomie... Chcial wszystkim pokazac ze sam sobie da rady (co mu nie za bardzo wyszlo ale brawa za odwage ;) )miedzy innymi dlatego nie ma zadnej postaci z reszty paczki oczywiscie poza wyrezyserowanym przez Davida Schwimmera jednego jedynnego odcinka prawdopodobnie 5 lub 4 odcinek pierwszego sezonu i to by bylo jezeli chodzi o pkt. 1 ;). z drugim powodem moge sie zgodzic ale tez nie w pelni... nie do konca producenci widzieli ze sie serial rypie.. caly czas mieli nadzieje na 3 sezon... jak sie skonczyl wogole 2 sezon?? Spotkaniem wszystkich w domu u Joey'a... no sorry tak sie raczej nie konczy cos co mialo definitywnie sie skoczyc... Ja uwielbiam Joey'a jest the best. Faktycznie Joey nie moze sie rownac z Joeyem ale i tak jest swietny i momentami nie moge z jego prostoty i debi**osci.. ;D
A tak dokładniej, to Schwimmer wyreżyserował 2 odcinki, a stacja i producenci chcieli zakończyć zabawę już po pierwszym sezonie, ale LeBlanc miał podpisany kontrakt, z którego wynikało, że niezależnie od tego, ile odcinków zostanie nagranych, on i tak otrzyma wynagrodzenie za 2 sezony. W związku z tym postanowili wyprodukować tą drugą serię. O trzeciej nawet nikt nie myślał.
Tyle w temacie plotek :)
Z aktorami tez jest pewna niekonsekwencja - Bobbi z "Joeya" grałą w "Przyjaciolach" juz kolezankę Moniki (Amande vel Buffe Montezi), a ojciec Michaela z "Joeya" grał w "Przyjaciolach" świra Ediego, ktory mieszkał przez jakiś czas z Chandlerem. Troche rażący jest ten brak konsekwencji dla znawcow "Przyjaciol", ale generelnie serial jest calkiem smieszny i daje rade. Mi tam sie podobal, bo Joey byl moim debesciakiem w "Przyjaciolach" ;)