Doprawdy nie wiem co jest genialniejsze w tym serialu: Raylan czy ta gromadka rednecków. Gdyby mieli jeszcze miecze świetlne, zakrawałoby to na pornografię dla kinomaniaków.
PS.Jeśliby mnie żona zdradziła z Raylanem, wybaczyłbym...
Zdecydowanie gromada rednecków, ta cała otoczka, klimat: samochody, obrzyny, burbon, muzyka, styl ubierania, fryzury itd. Sam Raylan też ciekawy bohater, ale jakby pokazano w serialu jego pracę w Miami to byłby to po prostu jak napisałeś silenie się na Brudny Harry 2.0, a to chyba wypadłoby słabo bo CLINT jest jeden:)
Mnie osobiście Givens bardziej przypomina Chucka Norrisa. Świetne posługiwanie się bronią, cięty język, wychodzenie cało z każdej opresji. Brakuje mu tylko słynnego kopa z półobrotu, ale może się jeszcze nauczy :)
Raylan jest spoko i jedyny w swoim rodzaju ma po prostu swoj unikatowy charakter i nie jest jakiś sciągniety czy skopiowany z jakiegos innego filmu czy postaci no może troszeczke jest w nim Brudnego Harrego :-) ale tylko troche , a pozatym Boyd to tez barwna postać i ciekawa . Co wy na to?
Zdecydowanie Boyd to jeden z najmocniejszych punktów serialu. Ciekawsza postać niż Raylan, w sensie mniej jednoznaczna, zaskakująca, nieprzewidywalna, ciężka do zaszufladkowania.
Jak dla mnie na razie najlepszy 2 sezon, ta rodzinka z mamuśką na czele to było coś.
Ciekawe czy scenarzyści planowali tak dużą rolę Boyda od początku - w końcu facet z nazi-dziarami MUSI być złem wcielonym we wspólczesnej popkulturze,a tu takie zaskoczenie. Ujmujący jest kwiecisty, wręcz biblijny język nawet największych obdartusów-listy dialogowe innych filmów to przy Justified mowa czterolatka. Mnie osobiście fascynuje podejście bohaterów wobec kobiet, Raylan do każdej z bohaterek odnosi się jak do isoty nieziemskiej,nawet jeśli ostatecznie wpakuje w nią kulkę lub dwie.