Trochę to potrwało zanim zabrałem się za ten serial chociaż o jego istnieniu wiedziałem od kilku lat. Po samych trailerach i i zdjęciach z serialu wiedziałem, że to będzie to. Nie zawiodłem się. Po przemęczeniu pierwszego sezonu który jest sezonem najgorszym przyszły kolejne niesamowite i równe sezony aż do samego końca. Coś fantastycznego. Małe miasteczko w Kentucky, przepiękne widoki, sceneria serialu. Postaci wiodące Raylan i Boyd i ich dialogi brak słów. Postaci które dochodziły w kolejnych sezonach wyraziste i wnoszące cały czas powiew świeżości. Soundtrack idealnie dopasowany do serialu. Zdjęcia, kadry szczególnie w ostatnich sezonach jeszcze raz napisze, piękne. Oczywiście cała fabuła jest troszkę podkoloryzywana bo przypuszczam, że w realnym życiu Boyd do szóstego sezonu byłby już 13 razy w więzieniu ale to nieważne. Humor w tym serialu pierwsza klasa jak choćby w przedostatnim odcinku z strzelaniną w lesie gdzie Boyd pyta Raylana jakim cudem znalazł go tam w środku nocy. Przygoda z tym serialem była fenomalna. Jestem świeżo po ostatnim odcinku który co najlepsze - oczywiście moim zdaniem - jest najlepszym odcinkiem. Kadry przy fioletowym zachodzie słońca, Boydem kopiącym grób i ostatnia scena w więzieniu, mistrzostwo świata. Cieszę się, że zacząłem oglądać ten serial dopiero przeszło 10 lat po premierze bo nie muszę czekać na kontynuację która ukazała się w tamtym roku i którą postanowiłem obejrzeć jako pierwszą przed rozpoczęciem tego serialu a co najlepsze od drugiego sezonu zobaczymy w niej ponownie Boyd'a Crowder'a. :) Fantastyczna przygoda z tym serialem. God damn Raylan!