Do 12 włącznie wychodziło ładne 9/10, a teraz.... Ech :( Mikoto mnie mało obchodzi, ale jak, no jak, mogli zabić Shiro?!!!
A teraz jeszcze chcą robić sezon drugi (http://www.moetron.com/2012/12/27/k-second-season-announced /). No i o czym to niby ma być?
Proszę, jak ktoś jeszcze chce wylać swoje żale albo podyskutować, to czekam...
Dzięki za informację, dopiero co skończyłam oglądać. :3
SPOILERS! Didn’t watch, don’t read for Kami-sama’s sake! :D (wiem, że jest już zaznaczone, ale zawsze chciałam to powiedzieć…)
Ostatni odcinek był zaskakująco dobry w moim odczuciu: zero patosu, naturalność i ogromny smutek (nawet Fushimi spoważniał, a to już coś znaczy). Wątek nieśmiertelności... Tak, ja ciągle liczę na zmartwychwstanie Shiro/Weissmana i tego się trzymam. I rozumiem twoje rozgoryczenie, bo na początku oczekiwałam, że białowłosy się wygrzebie z popiołów, a tu nic. Bo sens tkwi w tym, że to triada – Shiro, Kuroh i Neko. Poświęcenie poświęceniem, ale przecież to główny bohater jakby na to nie patrzeć. Ach, i jeszcze scena, w której Kuroh klęka przed swym królem. Ha! Czekałam cały sezon, ale się doczekałam – warto było. ;-) Najpiękniejsze słowa? Przeprosiny Mikoto skierowane do Anny, w których wspomina o swoim czerwonym płomieniu. Biedna Anna, już tego nie zobaczy. Walka Mikoto versus Munakata była okropnie dołująca, ponieważ żaden nie chciał całkowicie pokonać drugiego. Ostatnia scena z czerwonymi płomyczkami (bo tym chyba były?) jest równie dobra. Drugi sezon? Nie wiem, na co tym razem mogą wpaść, ale i tak obejrzę, znając życie. Ciekawią mnie inni królowie i ich klany, mam więc nadzieję, że skupią się na nich. I z właśnie tego powodu – idea nowoczesnego miasta niczym Ikebukuro, różnokolorowi królowie, ich klany oraz moce – właśnie dlatego zaczęłam oglądać to anime.
Znowu się rozpisałam. A co ty sądzisz, Rachel3?
Ja też się trzymam nadziei, że Shiro w którym momencie wróci... Przyznam, że bez niego nie bardzo sobie wyobrażam drugi sezon. Oprócz Leloucha z Code Geass to chyba nie było bohatera, którego tak bardzo bym lubiła... Ale 2 pewnie oglądnę i tak, ciekawią mnie klany Zielony i Fioletowy(? - tak wynikało z kolorów tych przypraw, co
Kuro rozkładał na stole) . No i Munakatę również polubiłam, choć nie tak bardzo, jak Shiro... No bo był niebieski ^.^' No i może będą szukać następców?...
obejrzałam ostatnio odcinek i... nie wiem co powiedzieć...anime jest rewelacyjne, ciekawy pomysł...a co 2 sezonu to jestem w sumie za bo nie wyjaśniło się z Shiro do końca, przecież jest nieśmiertelny, ale zadaje sobie też pytanie co by było dalej
Nie ma ciała, nie ma trupa. A nawet jak jest już trup to zawsze można go ożywić (idąc za przykładem No.6), więc raczej strata głównego bohatera nie wydaje się aż tak ostateczna.
no tak, tylko co by się działo?? chyba że wymyślą jakąś nową intryge z pozostałymi królami...nawet jak by nie wymyślili to kreska w sumie zachęca do obejrzenia :)
Shiro był najlepszą i najciekawszą postacią! Mam nadzieję jednak, że przeżyje...przecież mówił, że jest nieśmiertelny....Walka króli cholernie smutna.... :( Ciekawe co mu wtedy na ucho powiedział...
2 sezon i tak obejrzę. I mam nadzieję na powrót Weissmana i więcej scen z Fushimim i Misakim xD
Nawet Kuro sobie o tym przypomniał >.< Więc może żyje... No, ale pożyjemy, zobaczymy, a nadzieja zawsze umiera ostatnia ^.^ Przyznam, że teraz, jak już sie z tym przespałam i oglądnęłam ostatni odcinek jeszcze raz, to jednak wróciłam poprzednią ocenę... Co tam. Wprawdzie uważam, że lepszy kiepski początek i rewelacyjny koniec, niż na odwrót, ale K i tak na to zasługuje.
Jak seria się dobrze sprzedaje to fabuła kontynuacji nie jest rzeczą istotną. Można obmyślić setki wątków uzupełniających pierwszy sezon i ciągnąć to od romansu począwszy na nuklearnej wojnie skończywszy. Ale rzeczywiście kreska to poza doborem seyuu najbardziej zachęcający aspekt tego anime.
Ja po prostu nie mogę uwierzyć w to że Shiro "umarł", chociaż masz rację, bywa tak że postacie tak naprawdę nie umierają, są wskrzeszane. Więc jest nadzieja, w końcu do jasnej cholery jest nieśmiertelnym królem!!! Szkoda Mikoto, tej małej Anny i Fushimy mam przeczucie że on coś ukrywa jeszcze, ale czy tak jest to zobaczymy w drugim sezonie.:)
Shiro z pewnością żyje. Drugi sezon nie miałby sensu bez głównego bohatera na którym opiera się praktycznie cała fabuła. Poza tym, jeśli intencją twórców rzeczywiście byłoby uśmiercenie go, nie zrobiliby z tego takiej zagadki. Natomiast w przypadku Mikoto było to jak czarne na białym, choć zamiast czarne powinnam powiedzieć czerwone... I tylko nad jego śmiercią warto tutaj ubolewać. Choć ubolewać to mało powiedziane, nie potrafię się pogodzić z jego śmiercią, tak samo jak ze śmiercią Totsuki! Nie wiem, co teraz stanie się z Homrą bez niego i co z moim równie ukochanym Misakim? Żywię ogromną nadzieję, że Fushimi w końcu się otrząśnie i przestanie z nim walczyć, bo jest to walka bezcelowa, mimo, iż teoretycznie są teraz przeciwnikami, żaden nie odważyłby się, by tak naprawdę zabić drugiego.
No w sumie co do tego to masz rację że główny bohater nie może umrzeć, ale zawsze mogą serie drugą o czym innym zrobić, aczkolwiek twoja wersja jest lepsza :D Tak Mikoto.. Strasznie mi było go smutno, zwłaszcza że niebieski król wcale nie chciał go zabić, oni tam w sumie walczyli między sobą ale nie chcieli się zabić i jakoś tak zranić, więc też smutek :/ Moim zdaniem któryś z bohaterów którzy teraz są już w anime ujawni się jako król czerwonych (obstawiam Fushimi). Też bym chciała żeby oni się w końcu tak na serio pogodzili (mówię o Misakim i Fushimie), ponieważ tak samo jak ty uważam że niby walczą ze sobą ale nie chcą tak naprawdę siebie skrzywdzić.
Podoba mi się pomysł, żeby Fushimi był Czerwonym Królem :D Reakcja Misakiego byłaby pewnie bezcenna...
Właśnie mnie też, AVE JA :D och jego facepalm byłby po prostu nie do opisania ;p (ale wtedy na pewno był by to ciekawy wątek i nie wiało by nudą w drugim sezonie)
Jak dla mnie świetny serial! A najfajniejszy oczywiście Kuro :P. Mieć takiego faceta... Ach byłoby pięknie :P
nie wiem czy ktoś już tego nie pisał, ale kto powiedział, że Shiro umarł, przecież sam powiedział, że jest nieśmiertelnym królem :) a kolejny sezon jest o czym robić, przecież pozostało jeszcze tajemniczych 3 królów . nie żebym jakoś specjalnie wyczekiwał kontynuacji, ale w 2014 coś będzie, albo kolejny sezon, albo jakiś film, raczej film i raczej będzie to film kontynuujący fabułę z 1 serii anime, skoro film dostał zielone światło http://www.animenewsnetwork.com/news/2013-05-26/k-anime-movie-adaptation-green-l it
Mnie postać Shiro trochę drażniła, więc jego śmierć mało mnie obeszła (chociaż jest oczywiste, że nie zginął - co już zauważyły inne osoby). Natomiast wątek klanu czerwonych, zwłaszcza w połączeniu z mangą, tworzy naprawdę dobrą historię. Mniej zawikłaną, niż Shiro będący Bezbarwnym Królem i Weismannem jednocześnie ;-) ale o wiele bardziej wzruszającą i z bohaterami o wiele głębiej przedstawionymi niż Shiro, Kuro i Neko. Trochę szkoda, że w anime nie zostało silniej zaakcentowane, kim był Totsuka - dopiero po przeczytaniu mangi stało się dla mnie jasne, dlaczego Mikoto naprawdę nie mógł pozwolić Munakacie zabić Bezbarwnego Króla.
Zgadzam się, że w kolejnym sezonie/filmie dobrze byłoby zobaczyć pozostałych królów, zwłaszcza zielonego (o którym raz wspomina Fushimi, ale ostatecznie nic więcej o nim się nie pojawiło). Chętnie zobaczyłabym Króliki w akcji ;-) Chciałabym też zobaczyć dalsze losy Czerwonych, spodziewałabym się wśród nich rozpadu - przykładowo Yata nie zaakceptowałby nowego króla.
No i jedna rzecz, o której muszę napisać.... Munakata mówiący głosem Gitokiego ;-) Niestety, osłuchałam się głosu tego aktora w Gintamie i teraz ilekroć go słyszę w innym anime, kogo by nie grał, wciąż przed oczami staje mi Sakata Gintoki. Chociaż muszę przyznać, że tutaj nie od razu zorientowałam się, że to ten sam aktor a swoją rolę odegrał naprawdę dobrze, nie mam nic do zarzucenia. Tylko nieszczęsne własne skojarzenia :)
Pod względem podkładanych głosów bardzo spodobał mi się Mikoto - pasował idealnie. Jeszcze Fushimi zwracający się do Misakiego brzmiał naprawdę dobrze (czuć było tą przyjemność, jaką mu sprawia wypowiadanie jego imienia).