PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=435547}
7,9 24
oceny
7,9 10 1 24
Kamen Rider Den'ō
powrót do forum serialu Kamen Rider Den'ō

Ore, Sanjo!

użytkownik usunięty

I Den-O obejrzany.

W ocenie pierwszego odcinka wspominałem, że ta seria różni się znacząco od innych.
Największą nowością są oczywiście Imaginy. Jeszcze nigdy w Kamen Riderze potwory nie
miały, aż takiego wkładu w fabułę. Tutaj w pewnym momencie (ostatnie odcinki) nawet same
stają się Riderami co już samo w sobie obrazuje ich przydatność. Może skoro już przy nich
jestem napiszę co sądzę o każdym z nich.

Momotaros – Z początku irytujący. Wielki kozak, jego zawadiacki charakter może denerwować.
Czasem to nawet widz się cieszy kiedy ktoś jemu spuści łomot. Nieraz się mu należało za tą
próżność i i ślepą wiarę w swoją siłę. Denerwuje sposób w jaki na początku traktuje resztę
Imaginów – ja byłem tu pierwszy, więc wy stąd spieprzajcie! Jednak z czasem ta postać ulega
przemianie. Robi się nieco bardziej towarzyski (chociaż sam Momo bardzo się stara by tego
nie okazywać) i opiekuńczy (treningi z Ryotaro), a także nieraz udaje mu się nawet dogadać z
resztą Imaginów. Z tego powodu właśnie najbardziej z Imaginów lubię Momotarosa. Z
początku irytuje, ale później przechodzi przemianę i powoli robi się cywilizowany i sympatyczny.

Urataros – Chyba w każdym japońskim filmie musi trafić się kobieciarz. One Piece miało
Sanji’ego, Dragon Ball Mastera Roshi, nawet Juken Sentai Gekiranger powstałe w tym samym
roku co Den-O miało swojego babiarza, czyli Mastera Elehana. Kamen Rider oczywiście też nie
mógł być gorszy i w 5 odcinku pojawia się pies na baby (choć w tym wypadku chyba
wypadałoby użyć określenia żółw :D ). Urataros był bardzo przyjemnym dodatkiem. Fajnie, że
pojawił się jeszcze jeden Imagin potrafiący opętać Ryotaro. Wygląd zbroi Rod Form naprawdę
mi się podoba. Z resztą jego pierwsza walka z potworem zapada na długo w pamięć. Przy
okazji nadmienię, że w tej serii efekty stoją na jeszcze wyższym poziomie niż do tej pory i jest
ich tu bardzo dużo przez co serial jest widowiskowy i efektowny.

Kintaros – Na samym początku to jedno wielkie wow! Postać z charakterem. Taki starzec
obdarzony wielkim honorem i uczciwością, której nasze pokolenie już nie posiada, a tylko
ludzie starej daty wiedzą jak wielkie znaczenie mają te słowa. Kintaros wydaje się trochę jakby
był jakimś przybyszem z zamierzchłej, nieznanej nam epoki. Pomaga temu chłopakowi i nie
waha się nawet oddać życie za zupełnie obcą sobie osobę. W dwóch pierwszych odcinkach z
jego udziałem bardzo go polubiłem. Jego siła też robi wrażenie, w końcu był on nawet w stanie
pokonać Momotarosa. I jeszcze nie mógłbym zapomnieć o zbroi Axe Form. Bardzo podoba mi
się, że wygląda ona jak u rycerza. To miła odmiana, bo w odróżnieniu od całej reszty nie
nawiązuje ona swym wyglądem do owada.
W każdym razie w tych początkowych odcinkach Kintaros się wykazał. W następnych dwóch
również miał pełne ręce roboty i występował przez cały czas. Potem bywało różnie. Jeśli
epizody skupiały się na jego postaci to dalej wykazywał się honorem i odwagą. Podobnie jak
Momotaros też okazał się opiekuńczy, bo zależało mu na tym, żeby Ryotaro stał się silniejszy, z
tego powodu rozpoczął z nim treningi. Problem w tym, że odcinków skupiających się na postaci
Kintarosa jest najmniej z całej grupy Imaginów. Rzadko kiedy był on przydatny dla fabuły. A
kiedy nie jest głównym bohaterem odcinka to jego osoba niczego sensownego nie wnosi. Co
chwilę tylko powtarzany jest ten sam gag ze snem.

Ryutaros – Chyba tylko odrobinę ustępuje Momotarosowi. Pojawił się w sposób oryginalny tj.
Miura ,,wywabił go z ukrycia’’. poprzez egzorcyzmy. Kiedy już na serio wkroczył do akcji to
zachowywał się jak super vilian z prawdziwego zdarzenia. Bez problemów pokonał próbujące
go powstrzymać Imaginy i nawet był w stanie zamienić się w Kamen Ridera! BTW zbroja Gun
Form nadal robi takie samo wrażenie jak 3 lata temu kiedy po raz pierwszy oglądało się ten
serial. Jej wygląd plus styl, zachowanie i teksty Ryutarosa dają piorunujący efekt końcowy. I
jeszcze w głowie rozbrzmiewa jego deklaracja - ,,Jestem tu, aby pokonać Ryotaro’’.
W następnym odcinku bohaterom udaje się już trochę ucywilizować Ryutarosa, który w
rezultacie zaczyna działać po dobrej stronie. Okazuje się też Imaginem o gołębim sercu kiedy
cofa się w czasie i ratuje przed śmiercią tego psa  . Niespodziewana reakcja, bo jak do tej
pory sprawiał wrażenie łobuza. Jednak nadal żywa jest jego przysięga o pokonaniu Ryotaro,
więc jego wątek nadal pozostanie ciekawym. Pozostaje tylko czekać, aż Ryuta w końcu
postanowi zrealizować swój życiowy plan i będzie próbował usunąć Nogami’ego, a tym samym
zostać konduktorem Den-Linera (czyli to oznacza, że nie będzie już Ownera? Go for it, Ryutaros
:D ). W końcowych odcinkach Ryuta jednak zauważa jak bardzo zżył się z resztą drużyny Den-O
, znalazł wśród nich przyjaciół i rodzinę (chociaż wprost tego nie mówi). Z Airi być nie może, a
załoga Den-Linera to jedyne osoby jakie okazały mu życzliwość, więc siłą rzeczy musiał
zrezygnować z krzywdzenia jedynych osób, którym na nim zależy. Niby z początku takie
rozwiązanie mi się nie podobało. Może wolałbym zobaczyć jak Ryutaros jest już o krok od
zabicia Ryotaro i na krótką chwilę naprawdę przeistacza się w złoczyńcę, czyli coś bardziej w
stylu wcześniejszych Riderów. Jednak po dłuższym zastanowieniu się nad tematem
stwierdzam, ze rozwiązanie tego wątku było bardzo realistyczne. Nie trudno jest widzowi w
Ryutarosie odnaleźć samego siebie. Gdyby odrzeć to wszystko z szat SF to podoba historia
każdemu z nas mogłaby się przytrafić i sądzę, że właśnie do tego twórcy zmierzali. W ogóle te
odcinki były bardzo wzruszające. Ryutaros jest w nich ukazany jako postać tragiczna. Nie dość,
że daje się wyrolować Kaiowi co niemal doprowadza do tragedii. On sam nie był by w stanie
wypić piwa, którego naważył, a na końcu okazuje się, ze słowa Momotarosa to czysta prawda,
bo marzenie Ryuty o byciu razem z Airi nigdy się nie spełni…

Oprócz głównych Imaginów dwa razy w serialu pojawia się także Sieg – biały Imagin ptak o
naturze księcia. Z początku wydaje się postacią negatywną. Uważa siebie za monarchę,
któremu wszyscy inni muszą się kłaniać i wykonywać jego zachcianki, a jeśli ktoś tego nie zrobi
to czeka go kara (tu: zmniejszenie). Z początku może irytować, potem jednak okazuje się, że
nawet ktoś tak pusty jak on może w pewnych sytuacjach odnaleźć w sobie resztki altruizmu i
stać się bohaterem działającym nie dla siebie, ale chcącym pomagać innym. Naprawdę robi
się przykro kiedy Sieg jest już na progu zniknięcia z tego świata. Pomimo, ze wcześniej był
próżny to liczy się, że teraz chce uratować tą kobietę i jej dziecko. Wtedy widz mu kibicuje, żeby
udało się mu przeżyć. A jego walka z potworem kiedy jest w Wing Form a cała sceneria wokół
skąpana jest w blado-pomarańczowym blasku zachodzącego słońca… PIĘKNE! Dzieło sztuki
normalnie.

Jest jeszcze Deneb, Imagin Yuuto. Od momentu swojego pojawienia się (gdzieś okolice 22
odcinka) występuje w każdym epizodzie, ale jakoś tak niczym się nie wykazał, nie robił nigdy
niczego interesującego. Mdła to postać. Jedynie szkoda mi go było kiedy widziałem w jaki
sposób traktował go Yuuto i inne Imaginy z Den-Linera. Strasznie się nad nim znęcali, a
Deneb mimo to wciąż starał się być dla nich wszystkich miły  .

Imaginy wszystkie opisane. Przechodzimy do reszty co ważniejszych postaci.

Ryotaro – W swojej recenzji pierwszego odcinka wspomniałem, ze różni się on od innych
Riderów. Szczególnie widać to gdy zestawi się go z bohaterem wcześniejszej serii, czyli
Tendou z Kabuto. Wszyscy wcześniejsi Riderzy to byli pewni siebie mężczyźni, mocni zarówno
w gębie jak i w pięści (szczególnie Takumi z Faiza i wspomniany Tendou tacy byli). A Ryotaro to
raczej spokojny, pokojowo nastawiony do świata chłopak unikający za wszelką cenę kłopotów
(ale przez jego wrodzonego pecha niestety było to niemożliwe). Bez pomocy Imaginów walka
ze złem byłaby dla niego niemożliwa. Mimo tego nie da się złego słowa o tej postaci
powiedzieć. Wzbudza szacunek swoją uczciwością i chęcią pomagania innym (vide sprawa
Sakuraia i jego siostry Airi), a te ułomności dodają mu tylko realizmu i dzięki nim większa
część ludzi może się z Ryotaro utożsamiać. Wszak nie każdy ma szczęście urodzić się takim
wymiataczem i kozakiem jak Tendou. Po zastanowieniu można zauważyć jaki ta seria kładzie
nacisk na wagę przyjaźni i posiadanie przyjaciół. Ryotaro zostaje wplątany w wojnę, w której
nigdy nie chciałby uczestniczyć i tylko dzięki przyjaciołom wychodzi z niej nie tylko cało, ale też
zwycięsko. Na zakończenie trzeba też pochwalić aktora odgrywającego główną rolę. Jest
bardzo wszechstronny i potrafił w przekonujący sposób odegrać odmienne osobowości
Ryotaro.

W serii pojawia się też drugi Rider Yuuto Sakurai. Również sympatyczny facet i da się go lubić.
On już znacznie bardziej przypomina wcześniejszych Riderów. Jest bardzo pewny siebie i
swojej siły, twardy facet, który nie da sobie w kaszę dmuchać. Kiedy tylko się pojawia od razu
usiłuje pokazać Nogami’emu gdzie jest jego miejsce. Z początku jest jakby jego rywalem,
później zaczyna się do niego przekonywać i działają razem. Bardzo podoba mi się wygląd
Yuuto w Altair Form. Genialnie w tej pelerynie wygląda :D . Fajny jest też pan Sakurai,
narzeczony Airi. Wprowadził bardzo dużo zawirowań fabularnych. Strasznie cool było kiedy
zamienił się w Zeronosa i pomógł Yuuto i Ryotaro pokonać potwora :D .

Reszta ważniejszych postaci:

Hana – Niewielką rolę ma w serialu. Niby tak samo jak Ryotaro jest Sirgular Point, ale nic z
tego nie wynika. Typowa postać, która jest do oglądania. A oglądać jest co, bo aktorka jest
niczego sobie. Pięknie wygląda w tym swoim ,,firmowym’’. białym ubranku i spódnicy. Gorzej
jest gdy czasami ubiera się w coś innego vide w pierwszych odcinkach o Kintarosie bardzo mi
się nie podobał jej ubiór. Jak jakąś Cygankę ją ubrali. Potem Hana zamienia się w dziecko i
(co oczywiste) jej rolę odgrywa mała dziewczynka. W sumie nie wiadomo po co taki zabieg.
Ciężko się przestawić do TAKIEJ nagłej zmiany osoby grającej daną postać. Fabularnie to też
większego znaczenia nie ma. Otóż czas Hany zawrócił, bo w przyszłości musiało się stać coś
strrrrrasznego! Nie wyjaśnia się nawet co to było, ale przypuszczam, ze robota Kaia i mało to
też coś wspólnego z wydarzeniami ze starszą wersją Sakuraia. A i tak prawdziwe
wytłumaczenie sytuacji zapewne jest banalnie proste. Zapewne aktorka nie chciała dłużej grać
tej roli w serialu, albo miała za dużo projektów i musiała, z któregoś zrezygnować, więc
odeszła z Den-O. Na szczęście Kohana jak na dziecko nawet sobie radzi z rolą. Ale to chyba
jest najlepsze świadectwo o tej postaci. Zagranie jej jest takie proste, że nawet dziecko może
to zrobić bez problemu ;) .

Owner – Jezu, jak mnie ten facet denerwował! W pierwszych odcinkach jest kreowany na
postać tajemniczą co na dodatek wszyscy inni bohaterowie potwierdzają. Wydaje się więc ze w
finale odegra jakąś bardzo znaczącą rolę. A tu co? Jajco! On tylko przez całą serię siedzi w
Den-Linerze, je ryż i raz na ruski rok wytłumaczy jakieś zawiłości związane z przebiegiem czasu
(czym też denerwuje, bo sposób w jaki zazwyczaj mówi irytuje. Zapewne ten BARDZO powolny
sposób mówienia i idiotyczne miny przy, których nawet Jaś Fasola się osrywa miały być
zabawne. Niestety w moim przypadku nie zaskoczyło. Owner miał tylko jeden zabawny gag
kiedy na własnych nogach gonił Den-Liner. Tak to przez większość czasu denerwował. A jak
jeszcze doszedł ten jego sobowtór Stationmaster i zaczął mówić tym swoim cienkim niby
babskim głosikiem to w ogóle patrzeć się na nich nie dało. Chwała Bogu, że scen z ich
udziałem było bardzo mało.

Naomi żadnej roli w serii nie spełniała poza przygotowywaniem dla wszystkich kawy. Ci co
jednak trochę znają się na Kamen Riderach wiedzą, że gra ją ta sama aktorka, która w Kamen
Rider Agito grała główną postać kobiecą, Nanę. W 2001 roku była bardzo ładna, w serialu z
2007 już niestety, aż taka piękną się nie wydaje, ale to może wina tego karykaturalnego białego
plastikowego stroju jaki nosi.

Airi Nogami – Też raczej mało wnosi. Kiedy pojawia się Yuuto zaczyna się wątek utraconej
pamięci, ale nie jest on prowadzony ciekawie. Przy tych ich wspólnych spojrzeniach sobie w
oczy kiedy wydaje się, ze Airi odzyskała pamięć i rozmowach przy kawie można usnąć. Postać
nabiera znaczenia dopiero pod sam koniec kiedy staje się celem Kaia, a Riderzy muszą ją
bronić. Podoba mi się za to Airi ze stycznia 2007, którą w pewnym odcinku spotykają
bohaterowie. Bardzo dobra była jej rozmowa z obydwoma Riderami. Wiedziała, że młodsza
wersja jej ukochanego wyruszyła do przyszłości by walczyć ze złem oraz o tym, ze jej brat stał
się Den-O

Kai – Główny zły serii. Szkoda, że tak późno się pojawia. W serialu przez cały ten czas
brakowało właśnie jakiegoś głównego antagonisty. Przede wszystkim należy pogratulować
aktorowi. Świetnie się w niego wcielił. Można odnieść wrażenie, że on wcale nie gra, a taki
zwyczajnie jest. Tak jakby filmowcy specjalnie wypożyczyli sobie psychopatę do filmu  .Jest w
tej postaci coś fascynującego. Konkretnie to jego szaleństwo. Znaczy, ono z jednej strony
odpycha, obrzydza i przeraża, a z drugiej fascynuje i zaciekawia. Szkoda, że prawie nic o nim
nie wiadomo. Nie wiadomo kim tak naprawdę jest i dlaczego chce zniszczyć czas oraz skąd
ma władzę nad Imaginami. Nie wiadomo też dlaczego jest taki szalony. A propos jeszcze tego
szaleństwa to scena kiedy Kai bez zawahania chce skoczyć z dachu, a Imagin go ratuje
wymiata ;) . Szkoda, że nie było nam dane także ujrzeć szerzej jego zdolności walki. Znaczy
nokautuje on Ryutarosa, ale to tyle. Szkoda, że Kai częściej nie mieszał się w bitki. W ogóle to
moim pobożnym życzeniem byłoby, żeby on został Riderem w finale. Z pewnością byłby to
najczarniejszy ze wszystkich dotychczasowych Dark Riderów ;) . Cóż, nie wykorzystano do
końca potencjału tej postaci, ale to co dostaliśmy i tak cieszy.

To może teraz na zakończenie takie ogólne rzeczy o serialu. Tak jak już wspominałem na
samym początku, wprowadził on do tematu bardzo dużo nowości. Nowa na przykład jest
fabuła. Tutaj Rider cofa się w czasie do przeszłości i w tej przeszłości musi ubić potwora.
Pomysł bardzo oryginalny, poza tym ja zawsze lubiłem wszelkiego rodzaju podróże w czasie.
Źli również działają nietuzinkowo, bo dotąd nie planowali zniszczyć przeszłości tak, aby uczynić
świat takim jaki by im pasował. Ale jako fan chciałbym aby kiedy Ryotaro udaje się np. do roku
2005 to spotyka tam Kamen Ridera Hibiki ;) . Ale cóż, na gościnne występy bohaterów z
przeszłości jeszcze przyjdzie czas przy okazji Decade’a. Szkoda, że nic nie wiadomo o
przyszłości z jakiej przybyły Imaginy. Bohaterowie zamiast na stację pociągową pomiędzy
czasem mogli się właśnie do niej udać. Przecież to byłby świetny wątek, a oni go nie
wykorzystali zupełnie.

Nowy jest też pociąg Den-Liner. Dotąd Riderzy Heisei nie używali takich maszyn, jedynie na
motorach jeździli. Pierwsza walka owego pociągu z potworem pokazuje dobitnie skąd wziął się
owy pomysł. Oczywiście został ściągnięty z Sentai. Oni mają wielkie roboty, za pomocą, których
walczą z olbrzymami i tu jest ta sama historia, tylko że Den-O kieruje pociągiem wyposażonym
w bitewne uzbrojenie.
Wartym do zanotowania jest także fakt posiadania przez Den-O wielu różnych zbroi, z których
każdy używa odmiennej broni. Niby nic nowego powiecie. Przecież zmienne tryby pojawiły się
już w RX. Tak. Ale nigdzie wcześniej poza Den-O nie miały one takiego uroku, takiej duszy.
Oczywiście to wszystko zasługa Imaginów. Dzięki nim każdy tryb ma zupełnie inny klimat oraz
osobowość. Moim ulubionym wciąż pozostaje Gun Form. Piękny odcień fioletu, wygląd głowy,
gnat plus teksty i ruchy Ryutarosa. To wszystko robi niesamowite wrażenie. Na drugim miejscu
Rod Form. To duża i masywna zbroja i to mi się w niej najbardziej podoba. Później Wing
Form. Jest jej jak na lekarstwo, ale design powala. No i ma fajną broń – dwa małe i bardzo
poręczne topory. Następnie Axe Form za oryginalność. Twórcy dobrze to sobie wykombinowali.
Ryotaro nosi wtedy zbroję rycerza, który jest jakby reliktem zamierzchłej przeszłości. Tak samo
jak Kintaros! Sword Form niestety na końcu. Nie wygląda źle. Wręcz przeciwnie. W rankingu
Riderów plasuje się bardzo wysoko. Jednak pozostałe Imaginy trochę zdeklasowały tutaj
Momotarosa.

Wszyscy wiemy, że Den-O ma jeszcze dwa dodatkowe tryby. Climax Form – bardzo podoba mi
się jego wygląd. Widać, ze w stworzenie tego kostiumu twórcy włożyli gigantyczne pokłady
pracy.
Den-Liner Form – Tu już jednak słabiej. Przy Climax Form wygląda bardzo biednie. O ile
wygląd głowy może być o tyle cały tułów jest pokryty takim czerwonym materiałem i… i widać,
że to materiał. Miał być niby metal, ale nie wyszło i kiepściutko to wygląda.

Trochę nie podoba mi się fabuła w większości odcinków. Bohaterowie spotykają człowieka,
który zawarł kontrakt z Imaginem i tak ciągle. Przez takie wieczne wprowadzanie przypadkowych
postaci na dwa odcinki cierpią postaci główne. Ryotaro dopiero zaczyna się liczyć pod sam
koniec serii kiedy bije się z Momotarosem!!! O Hanie i reszcie nawet nie ma co wspominać.
Nie podoba mi się to. Dużo bardziej wolę kiedy serial skupia się na głównych postaciach. Tak
było chociażby w Kamen Rider Blade. Fabuła kręciła się wokół 4 Riderów, którzy ciągle
przeżywali jakieś przygody i nie można było od tego oka oderwać. Nie było potrzeby
wprowadzania 30 postaci tylko po to by każda po 2 odcinkach zniknęła.
Na szczęście z pomocą przychodzą ostatnie odcinki. Tak gdzieś od pojawienia się Kaia, czyli
okolice 40 odcinka fabuła zaczęła skupiać się na głównych bohaterach, rozpoczęła się
genialna historia o Yuuto Sakuraiu, nawet Ryotaro zdecydował, że od teraz walczy sam i nawet
stoczył pojedynek z Momotarosem. Te odcinki były wspaniałe i to z ich powodu moja ocena
serii jest tak wysoka.

Ale nic nie zmienia faktu, ze Juken Sentai podobało mi się o wieeeele bardziej. Den-O nawet
nie ma do niego startu. Tym razem to Sentai było dojrzalsze, miało ciekawszą fabułę i lepsze
postaci. KR w 2007 przez swoją schematyczność odcinków i wieczne wygłupy Imaginów zbliżył
się za bardzo w stronę Sentaia.

+8/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones