Film pokazuje stosunek komunistów do pojedynczej jednostki. Ile dla czerwonych znaczył (znaczy) pojedynczy żołnierz/człowiek można dobitnie przekonać się po obejrzeniu tego serialu. Pokazuje stosunek wielu zwykłych Rosjan do komunizmu. Wielu jak to mówili walczyło nie za Stalina, nie za komunizm i nie za czerwonych psów, ale za "matkę Rosję".
" Wysłali na pewną śmierć ponad 1000 żołnierzy. (...) Rozrzutność Rosjan zasługuje na podziw, albo strach... nawet Niemcy gdyby miały tylu żołnierzy to nie zdecydowałbym się ich tak tracić. " - jeden z dowódców frontu Wschodniego po stronie III Rzeszy.
Jeden z najlepszych i najbardziej realistycznych filmów o II wojnie światowej jaki widziałem. Przynajmniej w mojej ocenie 10/10. Dla mnie osobiście obok "Kolumbowie - rocznik 20" i "Kompanii Braci" najlepszy wojenny serial.
Jak dla mnie BD ale napewno nie 10 popieram to co napisałes o baciuchach.
PS. Dwa cytaty na podsumowanie "Śmierć jednostki to tragedia - milion zabitych to tylko statystyka" i "Tam gdzie stanie żołnierz sowiecki, tam już jest Związek Radziecki" Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili (J.Stalin)
Stosunek ruskich do ludzi to temat rzeka.
Dowódcy radzieccy na temat swoich strat mieli zwyczaj się pytać w taki sposób: ,,Ile zapałek dzisiaj spłonęło?"
Żukow po obejrzeniu amerykańskich czołgów saperskich, powiedział coś takiego: ,,Nie znam lepszej metody na rozminowywanie, niż przemarsz kompanii karnej przez pole minowe''.