W ogóle nie czuję Rosji w tym serialu, a tym bardziej wielkiej Katarzyny Wielkiej, której obraz buduje mi piosenka Kaczmarskiego.
Oglądam jako ładny serial, bo kolorystyka i plastyczność obrazu jest iście malarska. Przepych wnętrz i strojów, a nawet i plenerów (choć brak mi zimowych pejzaży) to jedyny tego powód.
Ani Helen Mirrel, ani reszta dworu nie oddaje w najmniejszym stopniu rosyjskiego charakteru. Do tego Mirrel jest za stara, za mało charyzmatyczna i twarda, wszyscy mówią z angielską flegmą i z... angielskim akcentem :-), a akcja jest nudna i przegadana.