Bardzo podobało mi się jak w jednym z ostatnich odcinków Agata rozmawiała z Małgosią. I młoda Borecka powiedziała coś w stylu, że tatuś ją okłamał, bo mówił, że już ta pani do nas nie przyjdzie... Nie wiem, co próbują przekazać scenarzyści przez tą całą sytuację, ale wydaje mi się, że chwilowo postać Agaty powinna być odsunięta od rodziny Boreckich. Nie trzeba być psychologiem, żeby wiedzieć, że widok obcej kobiety u boku ojca dla dziecka, którego matka odeszła to trauma...
Ten Jacek to w ogole patologiczny ojciec, nawrzeszczal na nia jak pijus spod mostu. Dziecko samotnie czeka na ojca w świetlicy, a ten romansuje z Agatka!. Dzieci straciły matke, a temu romanse w głowie. Istna Moda na Sukces
Ta Małgosia wydaje się być i tak dojrzałą dziewczynką jak na swój wiek. Szczerze mówiąc teraz powinna zgłosić się do dziadków i im powiedzieć jak jest jej źle. Może jakby Jacuś stracił dziecko na rzecz dziadków to otrzeźwiałby "z miłości". Bo to jak wczoraj na nią nawrzeszczał to wyglądało, jakby powiedział- albo zaakceptujesz nową mamusię albo cię sprzedam...
A tak właściwie to ile ona ma lat? Bo jakoś się doliczyć tego nie mogę. Swoją drogą powiem szczerze, że w tym, że Jacek jednak się na nią zdenerwował nie widziałam nic niezwykłego... Nie popieram krzyczenia na dzieci, ale zachowanie małej też mi się nie podoba. No ale to dziecko, dla niej świat jest prosty.
Nie wiem ile ma lat. Pi razy drzwi, 3-4 klasa podstawówki. Ta sytuacja jest nieprzyjemna dla obu stron. Ja nie mówię, że do końca rozumiem Małgosię i dziwię się jej ojcu. Ale zawsze to jednak dziecko i ono inaczej pojmuje świat. Nie mówię, że Borecki powinien zrezygnować ze związku z Agatą, ale uważam, że widok kochanki ojca w domu rodzinnym w tak krótkim czasie po zniknięciu matki jest traumą.
Wiadomo, że jest. Jednak i tak uważam, że zachowanie małej jest odrobinę przesadzone. Podkreślam słowo odrobinę, ale jednocześnie chciałabym zauważyć, że to taki typ dziecka któremu raczej nie da się nic wytłumaczyć...
Wybacz, ale głupoty piszesz. Dziecko stracilo matke, brat z domu zwiał, a ojciec po miesiacu przyprowadza do domu nowa kochanke. To jakas patologia! Dziecko ma prawo sie zdenerowac, gdy czeka samotnie na ojca świetlicy, bo ten w tym czasie zajety romansami. Albo jak w nocy idzie do ojca, a tam na miejscu w którym kiedys spała matka, lezy nowa pani. Jak mozna pisac, ze zachowanie dziecka, ktore własnie straciło matke, a ojciec z nowa larwa sie prowadza jest przesadzone. Dla mnie scenerzysci tworzą jakis absurd
Nie piszę, że powinien sobie od razu kochanki do domu sprowadzać, albo coś w tym stylu. Piszę, że zachowanie dziecka jest odrobinę przesadzone. Przecież jej naprawdę nic wytłumaczyć nie można, bo ciągle kończy się to tą samą śpiewką... I tu powiem wkroczyć psycholog dziecięcy.
Zakladam, że Małgosia ma koleżanki, z których część jest z rozbitych rodzin, a mamusie i tatusiowie mają już nowych partnerów.
To że Beata i Jaś zachowali się nieodpowiedzialnie (chłopak wyprowadziłby się do Rafalskiego także, gdyby Agatki w ogóle nie było, to chyba jasne) nie jest przecież winą Jacka.
No... właśnie Jaś! Ciekawe, że Małgosia nie ma do niego pretensji za to, że ją zostawił i wyniósł się do drugiego tatusia, pod czas gdy to on powinien być jej wsparciem. W końcu jakby nie było to jej starszy brat.