Stworzyli bardzo fajny duet rodziców, bo oboje, choć sympatyczni, nie byli słodko-pierdzący, jak mają to w zwyczaju współcześni telewizyjni rodzice z "Rodzinki.pl" i tym podobnych. Twardo stąpający po ziemi, sensownie artykułujący myśli, wyperswadowali swym córkom niejedną głupotą, a co za tym idzie, wielu telewidzom. Ze sztuką może nie miało to wiele wspólnego, ale spełniali rolę pedagogiczną, często wręcz terapeutyczną. Duża w tym zasługa scenarzysty, pana Pawła Karpińskiego, który zawsze miał poukładane w głowie. No i nie stosował szantaży emocjonalnych, tak dzisiaj modnych w tv.