W dzisiejszym Klanie koleżanki Zyty - zachwycone Michałem. W domu przewija syna, zmywa, myje podłogi, robi kawę. Na koparce to już chyba chłopaka nie pokażą. Robią z niego ciotę roku.
A pani Stanisława biega po pączki (a Jeremiaszek do pracy na emeryturze musiał pójść)
- Dzień dobry! Są pączki!
- O! Pani Stanislawa!
Nić zdroznego w tym że facet zajmuje się dzieckiem i domem
W Szwecji to normalka
Męskośc to nie obwód bicepsa czy klaty albo długośc fiuta
Najważniesze żeby był dobry dla zony dziecka/dzieci
Co do Jeremiaszka to ja juz napisałerm osobny post
Role się odwracają, bo kobiety są coraz lepiej wykształcone (wybierają uczelnie techniczne, zamiast zadowalać się pedagogiką przedszkolną) a faceci coraz mniej ambitni.
A cóż złego jest w pedagogice przedszkolnej? "Lepiej wykształcony"= wykształcenie techniczne? No wybacz, ale to, że mamy nadmiar ludzi po humanistyce nie oznacza, że można po nich jeździć jak po łysej kobyle. W przyrodzie wszystko jest potrzebne a dużo "lepiej wykształconych" i tak nie ma roboty, więc...?
1) Tłum "humanistów" wziął się stąd, że po prostu kupili sobie dyplomy na setkach prywatnych uczelni. Podczas "studiów" nie przeczytali ani jednej książki i sprowadzili na dno prestiż stosunków międzynarodowych, pedagogiki, politologii czy socjologii. Teraz są to kierunki, które może skończyć każdy, wystarczy że ledwo zda maturę, a potem opłaci czesne i kupi pracę dyplomową. Humaniści przez duże "H", czyli pasjonaci z powołaniem mają problemy ze znalezieniem pracy tylko dlatego, że są z młodszych roczników i skończyli studia później, albo po prostu nie mają "pleców".
2) Co ma przyroda do wykształcenia i rynku pracy? ;) Inżynierowie mają o wiele większe możliwości zawodowe. Może z wyjątkiem tych, którzy nie są mobilni i nie kwapią się do wyprowadzki ze swoich mieścin lub wsi, bo by tęsknili za mamusiami. Często przeglądam oferty w necie i widzę, że jest wielkie zapotrzebowanie na specjalistów od nowych technologii. Słowa: inżynier, programista, software engineer, wykształcenie wyższe techniczne przewijają się tam non stop. Jeśli ktoś wybierze cięższy kierunek i przyłoży się żeby go skończyć, dużo zyska. A o zainteresowaniach typu socjologia czy filozofia można czytać w wolnym czasie, bo inwestycja w takie studia się nie zwróci.
Dużo inżynierów także kupiło sobie dyplomy na setkach prywatnych uczelni, więc nie należy generalizować, że ten problem dotyczy tylko humanistów. Pełno niedouczonych "dżindżinierów" projektuje różne obszary użytkowe naszego kraju i potem efekty są takie jakie są. Z tymi "humanistami" to się zgodzę, ale niestety wpycha się ich do tego samego wora co "pasjonatów z powołaniem", co utrwala gówniany stereotyp, że każdy humanista bez wyjątku to tępak, ze szkodą dla tych drugich.
Owszem, inżynierowie mają o wiele większe możliwości zawodowe o ile posiadają już przynajmniej 2-letnie doświadczenie w danej dziedzinie. Jeśli nie zdobędą go w czasie studiów na praktykach czy stażach (na co nie każdy się łapie) to wtedy wizja dorabiania w telemarketingu lub McDonaldsie jest bardzo bliska zanim jakimś cudem załapią się na posadę jako "żółtodziób".
Off-klanowo się zrobiło ;).
No paczcie, a Ola i Norbert od razu znaleźli staż i robotę po tej swojej resocjalizacji! Oli załatwiła staż ciotunia, czy tam baba Wuja Stefana (btw, nigdy nie wiedziałam jakie koligacje łączą Wuja Stefana z resztą) - i niech mi teraz ktoś powie, że to nie nepotyzm. Natomiast Norbercik był tak wybitnym studentem i napisał tak niesamowitą pracę, że rzuciła ona profesorków na kolana i błagali go, by został na uczelni. A teraz jeszcze to stypendium... ;)
Norbert jest geniuszem w stylu Sheldona z BBT, tylko z humanistyki. Chorobę psychiczną i związany z nią brak życia towarzyskiego równoważy intelektem. A gdyby był nerdem, np. wybitnym fizykiem czy programistą, byłoby jeszcze lepiej, bo mógłby pracować z dala od ludzi i miałby mniej ataków. Co do Oli i Agnieszki, niestety nie odziedziczyły po ojcu predyspozycji do medycyny i jedyna nadzieja Pawła w synu, potencjalnym dziedzicu El-Medu.
Tylko, że Sheldon zrobił pierwszy doktorat w wieku 10 lat i w ogóle jest po nim widać ten geniusz. Norbert dwa razy powtarzał rok na studiach.
Powtarzał bo miał urojenia i przebywał w psychiatryku, to jedyny powód. Trzeba być nie lada matołem żeby na resocjalizacji coś zawalić. Na robotyce czy mechatronice to zrozumiałe, ale na czymś humanistycznym - wolne żarty.
Nie, socjologię akurat powtarzał, bo powtarzał. Dostał czwórkę i ją świętował.
Proszę, nie. Bez takich. Sheldon jest super, a Norbert jest nudny. I wcale nie wygląda na inteligentnego. Jedyny jego atut to że sobie czasem poświruje trochę ;D
No tak - Pawełek na pewno będzie taki sam wybitny, jak jego własny ojciec, Paweł.
W ogóle to chyba szczyt egoizmu i zadufania nadać dzieciakowi imię po sobie. Nawet jak na tę bandę snobów ;>
No tak, pospieszyłam się oceniając jego możliwości. Nie ma co porównywać fizyki z czymś pedagogicznym. Ale ich obu łączy skłonność do natręctw. Sheldon ma ręce czerwone od ciągłego mycia i puka do drzwi jak robot, a Norbert zbierał paragony i skrupulatnie notował każdy wydany grosz. Nawet Olę ochrzanił że zapomniała wziąć kwitka. Ostrzył noże, wpatrując się w ostrze jak psychopata.
Tak wiem, i ma też spodnie na spodnie do jeżdżenia autobusem. (Czasem go zresztą trochę rozumiem...)
Ale Sheldonek jest fajny, a Norbert nie.
Z tymi paragonami to chcieli pokazać, że wariaci mają swoje świrki. Jednak przedstawili schizofrenika w najbardziej stereotypowy sposób, jak tylko się dało. I jeszcze to niby poświęcenie Oli, że z nim była, chociaż wiadomo, że zasługuje na kogoś lepszego...
Co Ty masz z tą negacją wszystkiego co nietechniczne? :P
Brakuje mi nerdów w polskich serialach. Byłby to powiew nowoczesności i świeżości. Ciągle tylko dziennikarze, prawnicy, lekarze, architekci, księża, czyli zawody, które istniały od wieków. Naoglądałam się Sheldona w weekendowych megamaratonach sezonu 4 i 5na CC, niektóre dialogi znam na pamięć, więc trochę mi się udzieliło jego światopoglądu. Uznaję wyższość nauk ścisłych ( które są dla wybranych) nad humanistycznymi ( które, cytuję: "wystarczy że wykujesz jak jak papuga"). Te pierwsze zmieniają jakość życia przez nowe odkrycia (dzięki którym np. wizyta u dentysty nie jest już koszmarem), ale bez drugich nasza egzystencja byłaby monotonna i czarno-biała. Sheldon zapomina o tym, że to humaniści, których ma w głębokim poważaniu, stworzyli jego ukochane filmy i komiksy. ;) A ja jestem im wdzięczna za seriale bliskie mojemu sercu.
Aha, bo myślałam, że na serio taki hejt, a tu widzę wpływ Sheldona ;D
Nie wiem czy zauważyłaś ;p ale Sheldon jakkolwiek jest wybitnym umysłem ścisłym, to ma spore trudności w innych płaszczyznach życia... (Też go uwielbiam ;)
Tylko, że u nas nerdy nie wyjdą tak fajnie jak w BBT, tylko właśnie najwyżej tak jak Norbert... ;/
W ogóle lata świetlne miną zanim nasi rodzimi twórcy stworzą coś na kształt BBT, o ile w ogóle kiedykolwiek im się to uda. Przypuszczam, że wątpię.
Oglądam BBT od 2 lat, zauważyłam :). Niektórzy sądzą, że ma objawy zespołu Aspergera, czyli łagodnej odmiany autyzmu.
Gdyby w polskich szkołach przedmioty ścisłe były ważniejsze od religii, polskiego i historii, wielu wybitnych chłopaków byłoby naukowcami zamiast marnować się jako księża. Ale u nas matematyka i fizyka od dawna są traktowane po macoszemu, a humanistyka faworyzowana, dlatego jest jak jest. Gdy chodziłam do podstawówki, bezbłędne napisanie dyktanda było wychwalane pod niebiosa, a rozwiązanie trudnego zadania z matmy - raczej przemilczane.
Sitcom o nerdach to wyższa szkoła jazdy, a w naszej katolickiej Polsce szarpnęli się na serial o zakonnikach. W którymś tasiemcu mógłby czasem pojawić się ekscentryczny naukowiec czy sprytny haker, tak dla przełamania monotonii dziennikarsko-prawniczo-nauczycielskiej.
Tam byl ";)" ;)
Możliwe. Albo po prostu ma trudności w kontaktach społecznych jakie zdarzają się ludziom z bardzo wysokim IQ. Podobnie jest z dr Brennan z serialu "Bones" co też często daje komiczny efekt. Oczywiście poza tym seriale te nieco się różnią ;p
Nie wiem jak było u Ciebie, u mnie matma i polski były tak samo ważne i "wychwalane". Religia to wiadomo, ale nie wyobrażam sobie, żeby j. polski i historia miały nie być ważne. Wypadałoby umieć pisać bez błędów ;) A to wcale nie takie oczywiste.
Z polskich sitcomów to jedyny dobry to był chyba "13 posterunek" kiedyś ;/
Pamietacie pierwsze pojawienie się w serialu Wila Wheatona (śmiertelny wróg Sheldona, swego czasu młodociany aktor ze Star Treka)? Gra wtedy w parze z tym właścicielem sklepu dla nerdów w taką karciankę dla nerdów. W tym odcinku Wil pyta tamtego, na co chory jest Sheldon, a tamten odpowiada, że badano go kilka razy i o dziwo nic nie stwierdzono. Byłem tym zdziwiony, bo też myślałem, że po prostu ma Aspargera.
PS: A nerdem, który miał największe nerd-problemy w dziejach telewizji był oczywiście dr Baltar himself ;) Sheldon by się zgodził ;) A wy?
Stefan jest bratem Marii, żony Władzia i matki Pawła, Eli, Rysia, Doroty i Moniki ;)
A słyszałaś o kierunkach zamawianych? Dla najlepszych są stypendia do 1000 zł od pierwszego miesiąca nauki i płatne staże u potencjalnych pracodawców. Dobra szansa dla niektórych na wyjście z biedy. :)
W Klanie studiują tylko typowo modne kierunki, dodatkowo je reklamując. Aga - dziennikarstwo, O. i N. - resocjalizacja, Bożenka - fizjoterapia, Kamila - zarządzanie ( bo Jerzy powiedział że trzeba coś studiować). Ciekawe gdzie upchną te dwie ostatnie, do El-Medu czy Rosso ;)
Tak, słyszałam o kierunkach zamawianych. Ale wiesz- to już jest dla tych najwybitniejszych, nie dla zwykłych ścisłych śmiertelników ;).
Dla najwybitniejszych jest kasa, a dla reszty - darmowe korki z matmy i fizyki, czyli pomoc uczelni w skończeniu studiów. To ma zwiększyć liczbę specjalistów, których jest o wiele mniej niż potrzeba.
Nie lepiej, by rynek o tym zdecydował? By maturzyści zobaczyli, że ludzie po kulturoznawstwie Karaibów czy socjologii nie mają roboty, zastanowili się nad tym i poszli na studia inżynieryjskie, skoro są o tyle lepsze? Niech no zgadnę - nie, to mądrzy urzędnicy z mądrych urzędów mają o tym decydowac, w końcu od tego oni są tacy mądrzy, prawda?
No i właśnie, oparli program na motywowaniu pieniędzmi, które nie zastąpią szczerego zainteresowania kierunkiem. Wiele osób, które nie dostały się na medycynę, wybrało np. chemię czy ochronę środowiska, żeby przezimować i wykorzystać darmowe korki. Wzięli kasę, zrezygnowali, poprawiali maturę i próbowali jeszcze raz. Miliony poszły w błoto. Drugi błąd to umieszczenie biotechnologii na liście. W kraju, który odrzuca GMO i in vitro absolwenci tego kierunku nie mają czego szukać. Niewielu znalazło pracę w w centrach badawczych w Warszawie, co zaradniejsi wyemigrowali, reszta do pośredniaka. Na szczęście były też skuteczne i konkretne kampanie, jak "Dziewczyny na politechniki" i "Zmieniaj świat. Studiuj na kierunkach ścisłych, technicznych i przyrodniczych."
Jednak prywatnych szkół inżynieryjskich jest o wiele mniej i zawsze było. Co do samego problemu jest jedno rozwiązanie - prywatyzować. Nie uczelnie, miejsca pracy. I niech rywalizują na rynku. Wtedy zadziała prosty mechanizm - przyjmujesz kogoś po znajomości. Super, i z miejsca, automatycznie jesteś za to ukarany. Nawet nikt nic nie musi zrobić, byś był ukarany. Bo masz gorszego pracownika, firma przynosi mniejsze zyski, kontrahenci/klienci przechodzą do konkurencji. Mniej zarabiasz. I gorzej żyjesz. Właśnie dlatego biurokracja jest zła, co do zasady, musi istnieć w pewnych dziedzinach, ale jak najmniej jej powinno być. Właśnie dlatego np. Ochrona zdrowia powinna być w 95% prywatna i szkolnictwo też.
Pan od odebrania praw wyborczych kobietom i izolowania dzieciaków na wózkach? Otóż nie tylko on, na szczęście ;)
Bo JKM ma rację w wielu sprawach. Np. w tej. A że w życiu bym nań nie zagłosował, to inna rzecz.
W niektórych ma, a w niektórych pie***li jak potłuczony ;) a i tak armia jego wyznawców będzie bronić logiki każdego wywodu Krula ;)
No właśnie :) Koleżanki popadły w zachwyt, ale może ich mężowie nie zdradzają ;)
A kto ich tam wie, teraz zdradzają nawet ci co mają żony jak modelki. Bo im ciągle nowych wrażeń potrzeba, takie czasy.
a btw, nie wkurza Was ta laska w peruce? znaczy o samą perukę mi chodzi. Już mogli się szarpnąć na mniej chamską... Ale nie, w Klanie wszystko po kosztach ;>
która w peruce? oszustka Karolina od Dara 'w rzeczy samej' nosi czarny hełm, bo normalnie to ona długie rudawe ma teraz
Koleżanki Zyty są w ogóle beznadziejne. Myślałam, że Zyta jest już wystarczająco tragiczna, ale one są jeszcze gorsze..
A ja się cieszę, że Michał zdradził Zytę z tą chudą starą szkapą (chyba Julia, nie pamiętam). W końcu się odgryzł. Sprawiedliwości stało się zadość. Co nie oznacza, że w moich oczach Michał przestał być ciotą ;).
a nie jest teraz 2:1 dla niego przypadkiem? :D nie było czegoś wcześniej ze strony Michała (który odkąd wszedł do serialu próbuje być jeszcze większym twardzielem niż Wieczorkowski, a wygląda jak jego przerysowana karykatura ;D)
Nie. Nie tylko odkąd jest mężem Zyty, wręcz odkąd ją zna, aż do Julii nie było nic.
Ojooj ;D
bo mi się wydawało, że cośtam kombinowali z tym jego obleśnym podstarzałym koleżką (Waldkiem?) i razem poszli na dzi*ki i hiv :D ale to może było przed erą Zyty.
Poszli na dziwki (chyba zresztą to było po prostu łatwodajki, nie płatne dziwki) i one miały HIV. Ale to było długo przed Zytą. Jak Michał ją już znał, to raz wrócił lekko podchmielony, ona zerwała i potem wyśpiewywał jej serenady po oknem, ale wtedy nie było seksu.