to ile ta przewozka bedzie kosztowala? kilkadziesiat tys? to co Pan doktorek wlasciciel kliniki nie
ma takiej kasy?? dziwne troche
Pewnie ma, ale w udziałach w klinice, w pośrednio w jej sprzęcie, aparaturze. Nawet jak ktoś jest bogaty, to często ma problem z szybkim zorganizowaniem gotówki.
to to ja wiem ale co na kocie nie ma kilkudziesieciu tys?? tzn nie wiem ile ten transport kosztuje bo ogladam z opoznieniem
Może nie mieć. Jest sobie człowiek, który ma firmę. Co robi:
a) trzyma na koncie.
b) trzyma w sprzęcie, czyli w udziałach (im droższy sprzęt w firmie, tym droższy udział, to chyba jasne).
Jest jeszcze kwestia podatków, tak długo jak spółka nie wypłaca dywidendy, tak długo ich nie ma (bo osoba fizyczna zwana Pawłem Lubiczem nie ma żadnych specjalnych dochodów). PL ma pensję lekarza i to mu wystarcza na wygodne życie. Tyle. Ja bym tak zrobił.
ja to rozumiem tylko o jakiej kwocie mowimy? czy w serialu jets ona podana? jestem na odcinku 96. chyba nie jest to kilkaset tys a rzaczej kilkadziesiat (??)
Chyba jednak kilkadziesiąt to kwestia transportu, a jest jeszcze kwestia leczenia. Bo podejrzewam, że Krystyna nie ma ubezpieczenia w USA.
Cokolwiek Lubicz czyni z pieniędzmi, to kwoty którymi operują w tym wątku są rzeczywiście bardzo małe jak na środowisko cenionych lekarzy, przedsiębiorców i udziałowców sporej kliniki. Nie wspomnę już o Bolku, który to kreowany jest na magnata drobiarstwa, a wyjeżdża ze śmieszną jak dla niego kwotą pożyczki (podobnie jakby nie mógł kupić Miłoszowi mieszkania). Domyślam się, że producenci Klanu nie chcą drażnić telewidzów ukazując możliwości finansowe jakiejś mniejszej ale jednak grupy społeczeństwa. Poza tym zauważcie, że nawet jak bohaterom Klanu (Monika, Grażka) wpadnie spora suma pieniędzy, to i tak często sygnalizują, że mają związane ręce i nie mają kasy, by pożyczyć czy wydać. Po prostu kasa się gdzieś z biegiem czasu rozmywa.
Bo się rozmywa, uwierz mi. Nawet jak przeciętny Polak dostanie 50 tyś. na konto, to po pół roku w 90% wypadków nie ma już ani grosza z tej sumy.
Miłosz nie ma mieszkania, bo Lubiczowie mieli go po cichu pilnować, by nie wciągnęło go wielkomiejskie życie, przy jego pojawieniu się było to sygnalizowane.
Odświeżam wątek, bo dziś oglądałam odcinek (bodajże 2163 lub coś koło tego) i Olka przyszła do rodziców prosić o pożyczkę na kupno mieszkania. Oni jej odpowiedzieli, że teraz nie mają, ale może za pół roku mieć będą. Mowa była o 200 tys. zł! A tu nagle taka bida u nich, że trzeba było pożyczać na prawo i lewo?
Też mnie to trochę zdziwiło, ale pewnie nie dowiemy się, ile naprawdę to kosztuje.
Pewnie zostaną bankrutami, Paweł będzie się musiał zatrudnić u Bolesława a Krystyna i tak chyba nie wyzdrowieje, bo Kotulanka leczy nałóg. Dlatego nie gra w klanie
A ja się zastanawiam, dlaczego doktor Lubicz nie wykorzysta tych pieniędzy do leczenia żony w Polsce. On tłumaczy się co prawda, że tutaj są również dobrzy lekarze, ale "trzeba czekać", tylko że jak ma się fundusze, to prywatnie może zacząć leczenie nawet dzisiaj. Wiem, że wysyłanie aktorów zagranicę jest modne wśród scenarzystów, ale w tym wypadku postępowanie doktora jest, wg mnie, nielogiczne.
Tłumaczy, że w Stanach jest lekarz, który sam przeszedł przez tę chorobę i na tej podstawie opracował metodę leczenia.
Przeciętny zjadacz chleba co najwyżej może zawieźć taką chorą osobę na Okęcie, żeby sobie popatrzyła na odlatujące do USA samoloty.
Otóż to, 150 000 zł, czy to jest jakaś straszna kwota na lekarza z takim dorobkiem? Na wybitnego fachowca? Przecież i on i Krystyna zarabiali dość dobrze, kupili dworek w Topolinie, rozumiem inwestowali w EL-MED. Kto jak kto, ale na koncie powinien mieć co najmniej 500 000 zł a on tylko 50.
Człowiek z tą pozycją, tj. szanowany lekarz, a że lubi prowadzić auto po pijaku to pominę - nie ma grosza przy dupie, to jest aż dziwne.
Nie czarujmy się. 150 tys. dla ustatkowanego człowieka o wysokiej pozycji społecznej to nie jest jakiś straszny pieniądz, a czym innym jest to wydać jednorazowo.. ;)
No mnie też się tak wydaje... W każdym razie mógł Jerzego poprosić o pożyczkę, Grażę (skoro ślub Bożenki jej odpadł, to może teraz pożyczyć ;)) albo gachów swoich pięknych i mądrych córek.
swoja droga Pawel mogly sie teraz zwrocic do Marczynskiego bo to on jest najbardziej kasiasty:) mam nadzieje ze Leszek nie odzyska tych pieniefzy, wole Marczynskiego :)
Zuważyliście , ze prawie nikt z klanu Lubiczów jakoś nie martwi się o Krysię , choćby wspomnieli , właściwie tylko Paweł i tadeusz o tyn rozmawiają nawet Ola i Agnieszka jakoś tak mało- pewnie nie chiceli zmieniać scenariusza i nagrywać za dużo scen. Ale ciocia Stasia mogłaby choć od czapy powiedzieć Ożesz Ty mój..
Olka ma teraz ważniejsze sprawy na głowie niż umierająca matka: lesbijka Sława, prześladowca Norbert... ;)
a teraz jeszcze będzie resocjalizować braci od Jeremiasza :) kto by tam o matce myślał
no tak - wpisanie do raportu bójki choćby strasznie jej zajmuje głowę, jakby od tego świat miał się zawalić . A matka co tam.
Elżunia też taka empatyczna, zawsze się z Krysią dobrze dogadywały, razem pisały książkę a tu nic
Ela raz miała "zły nastrój" z powodu choroby swojej bratowej, tak mówiła cyrkowcowi. Ale to był jedynie epizod.
Ela zatruwa życie swoje i innych sprawą Beaty, swoją drogą beznadziejną sprawą. ;)
Ela powinna otruć Jacka. Wtedy będzie jeden problem z głowy. Poza tym - ma już w tym małe doświadczenie ;)
Też mnie to "ubodło". Aga raz była u Lubicza, pogadali chwilę, i w sumie tyle jej troski, przynajmniej zajęła się Juniorem. Olka chyba całkowicie zapomniała, że ma matkę. One obie jakby nie były zorientowane. Na reszcie rodziny to już w ogóle żadnego wrażenia nie zrobiło. A podobno Krystyna jest częściowo sparaliżowana i nawet nie wiadomo, czy "kontaktuje" (takiego słowa użyła Monika). Dla każdej córki/syna/najbliższych krewnych to byłby dramat. Dla mnie by był. Faktycznie im się wszystko musiało posypać przez tzw. niedyspozycję Kotulanki. Scenariusz napisany, sceny zaplanowane i nagle klops. Ale z drugiej strony mogliby cokolwiek wcisnąć, bo można by uznać, że Olka naprawdę żyje w niewiedzy.
Przejęta była tym, że Norbert rzekomo pisze do niej smsy, że ma ciężkie sprawy, a matka to tak przy okazji. ;)
Bardzo przejęta. Wyleguje się na kanapie, przychodzi wcześniej do pracy, bo nie może spać, bo tak jej w głowie Sława... Matka? Jaka matka? :)
W takim razie niech zrobią tak: Olka przychodzi do Sławy i mówi jej w nerwach, że ma dość pilnowania jej jak małej dziewczynki, bo co chwilę napada na jakichś facetów (upraszczając sprawę). Sława jej na to, że w końcu jest kuratorem i to jej problem. Olka nie wytrzymuje i wybucha płaczem. Przeprasza Sławę za chwilę słabości, bo matka jest w ciężkim stanie i Olka nie jest sobą. Sława przejmuje się tym i zaczyna pocieszać Olkę, gładzi ją po plecach, delikatnie obejmuje ramieniem, aż w końcu nachyla się i całuje Olkę w usta. Ta spłoszona patrzy z mieszaniną zaskoczenia i oburzenia na swoją podopieczną, po czym wybiega z domu Sławki bez pożegnania.
Nie oglądam tej ekipy, ale zobaczyłam zapowiedź i to mi wystarczyło. Ja nie mówię, że Olka ma mieć z nią romans, czy cokolwiek, tylko że Sława mogłaby się do niej dobierać (zwłaszcza że w jednym odcinku Sława mówiła, że Olka fajnie wygląda).
Z drugiej jednak strony niektóre teksty z Ekipy z Warszawy mogły tu pasować - na przykład:
Miłosz: "Jestem ostrym dzikiem, wszystkie świnie przy mnie kwiczą".
Bożenka: "Jak on się całował z innym szlaufem to niech wypier....".
Mogłabyś być spokojnie scenarzystką klanu . O to właśnie chodzi aby pewne wątki łączyć bo wtedy akcja jest bardziej dynamiczna , a bohaterowie bardziej wiarygodni .Swoją drogą Ola przestała chyba dostawać te smsy i nie wiadomo od kogo obe pochodziły czy od Norberta czy nowego szefa. To trochę mnie denewwruje takie pozostawianie wątków bez rozwiązania. Taki zakochany szef no mógłby być ciekawy wątek , nawet jeśli byłby trochę szalony.
Och, jaki komplement :D ;)
Ano właśnie, co tymi smsami? Bo wątpię, że to był Norbert, tylko czy szef pisałby do niej "i tak cię kocham" (czy jak to tam było)?
Nie no, te smsy to jednak chyba od Norberta. Aczkolwiek wątek z zakochanym szefem mógłby być dobry, może scenarzyści sobie go od nas zapożyczą. ;)
Zgadzam się z molestującym byłoby najlepiej.jakiś szantaż , że ją zwolni albo robi opinie na mieście.
Rafałowi mogłoby się bać powiedzieć , że niby ten mógłby go pobić , choć Rafał spontanicznością i dynamizmem nie grzeszy, i wtedy natknęła by się na Norbiego i jemu zwierzyła , a ten zepchnąłby szefa oli ze schodów sądu .
Z pewnością mogłoby to trochę rozruszać nieruchowego Rafała jak i ostatnio grzecznego Norberta.
Mam też pomysł , ze mogliby wymyślić , ze po spektakularnych sukcesach resocjalizacyjnych ze Sławką Ola dostaje propozycję awansu na szefa placówki , a po jej zgodzie okazuje się , ze ma zastąpić Rafała na jego stanowisku i ten tego nie może znieść.
O, dobre, dobre! I wtedy Rafał pokazuje swoją prawdziwą twarz i zaczyna bić Olkę!
W efekcie czego dochodzi do poronienia. Wychodzi na jaw ciąża z szefem . Ola nie może znieść końca kariery jako kuratora i postanawia wyjechać do Topolina ukryć się przed światem. Tam spotyka dawna koleżanką Ulę , która okazuje się wstąpiła do zakonu po nieudanym małżeństwie. Werbuje Olę do zakonu. Agnieszka rozpoczyna poszukiwania siostry i prywatne śledztwo co doprowadziło do jej zniknięcia.