Adrien Brody nie ma dauna :D
Martynka umie powiedzieć zdanie bez zacinki. Bo jej rodzice w realu ją rehabilitowali a Maciek skupił się na serialu i całkowicie zatracił kontakt z bazą.
co ty chrzanisz człowieku, po prostu niektóre osoby z downem, że tak powiem, mają łagodniejszą "wersję" choroby, tak jak np Martynka. Lepiej się nie nabijaj bo nigdy nie wiadomo jakie dziecko tobie się urodzi. a ja mam z kolei pytanie czy ten cały Tomek też jest jakiś chory czy co? no bo czemu on się ma żenić z Martynką?
Nie pajacuj tylko powiedz jak takiś mądry - czemu Maciek dawniej lepiej mówił niż teraz ? Chyba poziom dauna się nie pogłębia z wiekiem.
Po prostu dawniej mniej mówił, i wydawało się, ze mówi lepiej. Teraz wkręcili go w bardziej rozbudowane dialogi ( o ile w jego przypadku można tak to określić, dlatego radzi sobie z tym jak widać. To nie jego wina, że producenci serialu coraz bardziej go ośmieszają, pod przykrywką jakiejś walki o tolerancję osób chorych na tą chorobę.
Prawdopodobnie Martyna ma mniejszy stopień upośledzenia umysłowego i dlatego tak to wygląda. Nie wiem czy rehabilitacja ma tu znaczenie, aczkolwiek tego nie można wykluczać.
Martyna jest prawie jak normalna kobieta - zdradza i kłamie. W przypadku Maćka byłoby to nie do pomyślenia :)
Ma bardzo duże znaczenie rehabilitacja i ćwiczenia.
Wcześniej Maciek mówił tyle samo a dziś nawet nie potrafi powiedzieć dwóch słów bez jąkania.
Jak mnie wczoraj irytowało jak Maciek powtórzył chyba z pięć razy coś w stylu kupiłem ci dobry czy fajny komputer (monitor?)...
ekstra komputer tam chyba było :) Camilla, nic straconego... zapewne niebawem w necie pojawią się filmiki rapującego Maćka tymi słowami- kuupiłeem ci eekssstraaa komputeer ;D
W sumie też raz zaspałem - ale zasadniczo jestem przestawiony - nocna natura plus nocna praca.
Dobre to było - zastanawiałem się przez chwilkę czy Rysio sprzeda liścia trolowi z okrzykiem: Odwal się od narzeczonej mojego syna ty obszczany menelu.
Nooo była akcja, nie można narzekać. Ale swoją drogą to matka tej Martynki też ciemna masa. Na oko widać, że ten Tomek to gnom, który tylko czeka, żeby coś tej Martynie zrobić, a ta i tak swoje.
- Ale przecie mama Martyny prawo "mię" dała!
Rysiek mnie odrobinę rozczarował, bowiem spodziewałem się rozsmarowania delikwenta na ścianie, która aż się o to prosiła. Dajmy mu jednak kredyt zaufania - Tomkowy arc jeszcze się nie skończył i nadal liczy na jakieś inwazyjne rozwiązanie konfliktu.
BTW, Agniecha z pogardą potraktowała australijską perspektywę...
"Odrobinę rozczarował"? - dał dupy na całej linii, wcale nie musiał sprzedać liścia trolowi - wystarczyłoby żeby kazał mu puścić Martynę, powiedział jej żeby powiedziała dlaczego nie chce trola (zwłaszcza, że obok stała nauczycielka), potem mając świadka mógłby spokojnie wezwać policję.
Jakby się Martyna krępowała mówić mógłby zostawić ją z nauczycielką i ewentualnie szkolną psycholog, a sam zatrzymać trola, a nauczycielka wezwać policję.
W sumie też mnie to zdziwiło, no, ale idąc tokiem myślenia Rysia, może nie chciał Martynki wkopać, że wygadała im wszystko. Ale jednocześnie przecież narażał ją znowu na to samo. Nie wiem, mój mózg chyba nie obejmuje ich pomysłów.
A co do Agnieszki, noo postawiła się, ale i dobrze. Co on sobie myśli, że ot tak rzuci wszystko i z nim wyjedzie, jasne....
Po prostu wyszła cała dupowatość Rysia - jakiś trol szarpie się praktycznie z jego synem i jego nieformalną narzeczoną, w dodatku ma mocne podejrzenia, że trol próbuje molestować jego przyszłą synową. Normalny facet dałby trolowi łup w łeb. Tego oczywiście od Rysia wymagać nie można, tylko potem wkurzające są jego teksty przed Grażynką kiedy opowiada o takim wydarzeniu.
Zwykle wkurzały mnie fochy Lubiczówny, ale teraz faktycznie miała sporo racji. Nie rozumiem tylko jednego - jakiś czas temu zgodziła się wpisać Mirona jako ojca Zosi w papierach, nie wiem też czy pozbawiła go praw rodzicielskich. Jeżeli nie to Miron musi wyrazić zgodę na wyrobienie paszportu i wyjazd córki za granicę. Zdaje się, że Marek jest prawnikiem - no właśnie zdaje się.
Nie pozbawiła go raczej praw, tak sądzę, ale też aż tak dobrze nie pamiętam. Taa, Marek jest prawnikiem, ale oczywiście oni o takich rzeczach nie pomyślą.
No właśnie - nie pozbawiła bo całe lata Zosia miała w metryce nieznanego ojca - skoro wpisała, bo to akurat pamiętam to Miron jako niepozbawiony praw rodzicielskich musi dać zgodę.
W sumie jakby udało się jej wyjechać to mógłby ją nawet oskarżyć o porwanie córki.
No widzisz, a koniec końców, okazało by się, że Marka wsadzą do ciupy za uprowadzenie. Mieli by temat na kolejne miesiące.
To już prędzej by mogli posadzić Lubiczówne - chociaż lepiej nie, boby całe więzienie zdeprawowała.