Cykl Roberta Jordana to idealna historia na czasy gdzie napuszcza sie jedną płec na druga. Byłaby idealna na nasze czasy bo moglaby zakonczyć konflikt, gdyż pokazuje , że tylko jednoczac oba pierwiastki (żeński i męski) mozna osiagnac cel jakim jest ratowanie świata.
Produkcja niestety zle rokuje bo prawdopodobnie bedzie wykorzystana do feministycznych celow a obsada to jakis ponury zart. Smutne , że kolejny raz dzieło na miare Tolkiena nie zostanie pokazane tak jak na to zasługuje a jest to historia, ktora nie epatuje seksem i wulgarnoscia jak patologiczna ksiażka Georga Martina.
Jeśli dla ciebie wyjasnienie róznicy pomiędzy feminizmem a mizoandrią oznacza bycie feminiazistką, to chyba masz jakieś problemy z czytaniem ze zrozumieniem i trzeźwym pojmowaniem światem.
Forum jest dyskusji i dyskusja o jest właśnie o feminizmie i problemie konfliktu między płciami. Jak ci się nie podoba, to nie musisz czytać, możesz wyjść na zewnątrz i dotknąć trawy, dobrze ci to zrobi. I nie musisz wklejać tego samego komentarza pod każdym moim wpisem.
Rozśmiesza mnie to, kiedy jakaś osoba na forum piszę merytoryczny monolog, posiada wiedzę naukową, odwołuje się do statystyk, faktów z historii, klasyfikacji naukowych, zawsze znajdzie się ktoś, kto robi sztuczny tłok na forum, trolluje, nie ma nic sensownego w temacie do powiedzenia
j/w wspomniałam subopowi - Poczytaj sobie np. o feminizmie intersekcjonalnym. Są obecnie różne rodzaje feminizmu ,to o czym piszesz to radykalny feminizm, ktory jest własnie niczym innym mizoandrią. To, że rad feministki są najgłośniejsze i najbardziej skrajne, to nie znaczy, że to jedyne przedstawicielki/przedstawiciele feminizmu. Już nie wspominając o tym, że radfem nienawidzi innych odłamów feminizmu.
"pokazuje , że tylko jednoczac oba pierwiastki (żeński i męski) mozna osiagnac cel jakim jest ratowanie świata" ...nwm to brzmi dokładnie jak feminizm.
a Pieśń Lodu i Ognia nie epatuje seksem, mylisz książki z serialem :(
Z całym moim uwielbieniem i szacunkiem do Tolkiena to jednak, Martin stworzył moim skromnym zdaniem dzieło lepsze od Tolkiena, oby tylko je dokończył. Dlaczego lepsze? Bo świat stworzony przez Martina jest bardziej realny i złożony.
Jak nie złożony? Religie, narody, kraje, regiony, goegrafia, rody (genaologia) a nawet fikcyjne języki - Przecie poza głównym cyklem Martin pisze sporo rzeczy osadzonych w świecie który wykreował. Oczywiście Tolkien i Martin to dwa różne typy fantasy ale moim zdaniem to ten Martinowski jest lepiej zbudowany.
A to przepraszam, tych rzeczy u Tolkiena nie ma? W znacznie większej ilości? Języki? Tolkien je dokładnie opracował, na zupełnie innym poziomie niż Martin gdzie więcej dla języków zrobił Peterson przy serialu niż on. Narody, rody, krainy geograficzne, rody, rasy, powiązane ze soba dziesiątki postaci, legendy, baśnie, historie, stworzenia - tego wszystkiego u Tolkiena jest znacznie więcej i powiązane wszystko jest na znacznie głębszym poziomie. U Martina genealogie sa proste, u Tolkiena poplątane i zawiłe, skomplikowane, łączące w najdziwniejszych konfiguracjach postaci w najbardziej zaskakujący sposób. Bohaterowie żyją po tysiące lat z czego większość tego czasu jest stosunkowo dobrze "udokumentowana", mamy dokładne opisy każdego istniejącego miejsca na kilku z tych kontynentów i to w każdym etapie historii. Nie wspomne o stosach wierszy, pieśni czy innych tego typu elementów skupiających się na budowaniu tego świata bez ich poszerzania. nie mówie, że świat Martina nie jest złożony. tylko, ze na pewno nie jest tak złożony jak ten Tolkiena.
Koleś wymyśla niestniejący język elfów, ale to Martin stworzył bardziej złożony świat, bo... no bo co właściwie? Każdy ma jakieś urazy do każdego? Mało tego, MArtin nawet nie jest w stanie dokońćzyć swojego świata, jedną serie, Tolkien pisze trylogie, hobbita, Silmarilion i obszerny epilog na koniec trylogii. Jego cykl sięga od początku stworzenia, aż po współczesność. Martin sięga co najwyżej jedno pokolenie wstecz, może dwa.
I zabiera się za kilka serii z tego samego świata na raz. Gra o Tron nieskończona, ale kontynuację Ognia i Krwi chce już robić, a także Rycerze Siedmiu Królestw. Niech skończy to co zaczął najpierw.
Zaznaczyć trzeba, że większość książek zredagował i wydał syn autora, Christopher, na podstawie notatek ojca. Np. Sillmarillion został wydany już przez Christophera.
Ogień i Krew, który GRR nazywał swoim odpowiednikiem Silmarillionu dobitnie pokazał, że nie dorasta Tolkienowi do pięt w kreowaniu tła świata i jego historii. Nie przeczę, PLiO bardzo wciąga i angażuje fabularnie, ale nie jest w stanie tego skończyć. Zamiast tego pisze nikomu niepotrzebne prequele o słabej jakości i pewnie tak już zostanie do końca. Teraz może nie wiem, dostaniemy ksiązkę o wojnie dziewieciogroszowych królów za 5 lat, bo czemu nie. Kogo by tam obchodziło popchnięcie sagi, zaczętej 25 lat temu
Tolkien SKOŃCZYŁ sagę a nie zostawił ją rozgrzebaną ,tuż przed bitwą o Helmowy Jar jak Martin swoje dzieło. Tolkien walczył na wojnie chodził do pracy i w międzyczasie napisał trylogię a Martin??
ps Starkowie do wora a ten wór do jeziora :)
Moim zdaniem każdy z tych autorów ma swoje plusy - ciężko porównać ich dzieła do siebie, bo Tolkien to czyste high fantasy i pionier tego gatunku. Martin napisał coś bardziej realnego i poruszajace problemy bliższe naszemu życiu (okrywając je w otoczkę fantasy), jednak jego świat nie jest tak kreatywny i oryginalny. Bo jak większość obecnych książek fantasy, bazuje na pewnym kanonie Tolkiena . Świat Tolkiena jest wyjątkowo szczegółowy i rozbudowany, rzadko zdarzają się pisarze, które tak misternie dopracowali swój świat i stworzyli nawet własny język od A do Z. Z drugiej strony książki Tolkiena są mniej dostępne, momentami mi przypominały bardziej opowieści o herosach czy bohaterach z mitów (szczególnie Silmarillion i jego pochodne), niż ludziach z krwi i kości, co dla niektórych osób może być odrzucające. Z pewnością upływ czasu wpłynął również na odbiór książek Tolkiena, wiele osób mówi, ze ciężko je się czyta przez specyficzny jezyk.Ja osobiście obydwu autorów lubię. Chociaż główny fakt, za który cenię Martina niżej to to, ze po prostu nie skończył sagi. Tolkien by zdążył wyprodukować 10 książek w tym czasie.
osmieszasz sie wyzwiskami znow, ie radzisz sobie z frustracja i nie piszesz na temat przy okazji, dla mnie łil of tajm przehajpowali ale dali duzo akcji, wiec trudiej ocenic finalnie.