Też mi się to z Xeną z większą ilością CGI skojarzyło. Ja niestety nie czytałem literackiego pierwowzoru. Dzięki temu mogę oglądać, bo nie mam poczucia, że ktoś spaprał coś co kocham. Pierwszy odcinek nie rzucił mnie na kolana, ale odruchów wymiotnych też nie miałem, bo nie miałem oczekiwań. Obejrzę w wolnej chwili kolejne i zobaczę, czy będzie progres czy regres w stosunku do pierwszego odcinka.

Również nie czytałem książki. Udało mi się dotrwać do końca pierwszego odcinka i nie mam ochoty na więcej. Skojarzenie do Xeny i Herkulesa, co prawda tam nie było CG krwi, ale z tego co zapamiętałem dialogi sie kleiły, w Kole czasu nie znajduje dla siebie żadnej kotwicy (fabuła, walka, efekty, sympatia dla bohaterów) , abym kontynuował oglądanie.

Czytałem książkę i uwielbiam ją. Natomiast reżyser najprawdopodobniej widział co najwyżej okładkę. Już po 1wszym odcinku widzę że to nie ma szans pociągnąć nawet fabuły z 1 książki, a co z kolejnymi 13nastoma tomami?

W porównaniu z tym co z robili z "poszukiwaczem prawdy" w Legend of the Seeker, to to jest w ogóle 2 poziomy wyżej. LotS był Herkulesem z innymi bohaterami. Tutaj mimo wszystko główny ciąg budowy świata jeszcze się w miarę trzyma kupy. Boję się raczej, że serial się posypie jak tylko powiększy się świat. Holywood nie lubi kręcic u siebie grup azjatów, więc Seanchan na 90% nie oddadzą dobrze. Tak samo bez dobrych speców od choreografii walk nie dadzą rady z Aielami. O ile widownia nie zaskoczy tak jak z Grą o Tron, to ten serial się rozsypie po max 3 sezonach.