Nie wiem jak oni chcą dociągnąć do rozłamu Wieży i czy w ogóle ten wątek będzie, bo na razie jest 5 Aes Sedai na krzyż i nie ma co rozdzielać, a Siuan poszła na ryby. Ogólnie jak dla mnie drugi sezon jest rozczarowujący, bo mało co się dzieje, za dużo gadania o uczuciach.

Wiesz, moim zdaniem oni źle podeszli koncepcyjnie do serialu (na razie). Na samym początku nasi bohaterzy faktycznie są razem i można robić "jeden" serial, natomiast potem na dłuższy czas się rozdzielają (i niektórzy nie często się spotykają potem) i każdy idzie trochę swoją drogą. Moim zdaniem materiał zdecydowanie się nadaje do tego, aby kręcić niejako osobno kolejne sezony i wypuszczać je co roku, gdzie w jednym sezonie występuje np. Egwene, Elayne i Nynaeve itd. (wedle koncepcji twórców), a inny sezon koncentruje się na Randzie, Matcie itd. Dałoby to możliwość wprowadzenia większej ilości bohaterów z jakimś sensowym czasem ekranowym i opowiadałoby to historię w bardziej "oryginalny" sposób.

Całość wzięła w łeb, gdy oddzielili Randa od reszty w finale pierwszego sezonu. Gdyby nie to, podróżowałby teraz z Perrinem, nie trzeba byłoby wywalać Amyrlin w Fal Dara i całość miałaby więcej sensu. Matt w drodze do Caihirien i tak nic nie wnosił, więc mogliby go tam spotkać. Poza tym cała koncepcja, że to Wzór dostarcza Randowi co potrzebuje, tutaj zamienione jest na super sprawczą Moraine. No i przepraszam, ale to co zrobili z Mim w najnowszym odcinku po prostu powala. Jeśli ona nie wiedziała z kim się zadaje i nie chodzi mi o Liandrin, to znaczy że jej wizje są ślepe, a jeśli wiedziała to czyni z niej Sprzymierzeńca, co jest zupełnym absurdem.

Na + oczywiście pojawienie się Lanfear - po tytule, wiedziałem już, że do tego dojdzie, ale cieszy mnie bardzo ta postać. Nareszcie !!!
Duży minus cały czas ma u mnie Lan, który targa się między różnymi emocjami. Zupełnie inna postać w książce była. Tam był bardziej jak Geralt - twardy, beznamiętny z emocjami jak skała.

mnie tam Lanfear za bardzo nie emocjonuje. Już wolałbym żebyśmy dostali Demandreda (moim zdaniem najciekawszy przeklęty i za mało eksponowany) i Semirhage (taka najbardziej "diaboliczna" mi się wydawała). Ew. Asmodean, żeby coś przyuczył Randa.
Poza tym cały występ Lanfear mi sama końcówka zniszczyła...kto wpadł na tak kretyński pomysł, żeby uczynić przeklętych nieśmiertelnymi na obrażenia od broni białej?
ps. dzięki temu już wiemy, kto NIE zabije Demandreda xD (jeżeli się pojawi).

Demandred i Semirhage, to raczej w końcowych sezonach :) Chociaż kto wie, co scenarzyści wymyślą. Nie mam nic naprzeciwko, żeby wcześniej się pojawili. Asmodean - hmm, nie wiem czy Logain jego wątku nie przejmie z tym przyuczeniem. Zobaczymy.

powybierane poszczególne zdarzenia i poukładane w kompletnie inną całość!