PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78156
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Przedstawiam Wam kolejne moje opko, które zostało zainspirowane tekstem Erica Emmeanuella Schmidta "Oskar i Pani Róża", mam nadzieję, ze się Wam spodoba:)
Przed Wami pierwsza część. Z dedykacją dla Marysi, Kai i Beaty oczywiście i tych, którzy są ze mną i mają ochotę czytać wymysły mojej wyobraźni:)
Buziaczki:*:*:*
A no i oczywiście nie mogę pominąć w dedykacji naszego ukochanego Hinrika. Hinriku- całusy!!!:):):):*


1.

„Na imię mi Oskar, mam dziesięć lat, podpaliłem psa, kota, mieszkanie (zdaje się nawet, że upiekłem złote rybki) i to jest pierwszy list, który do ciebie wysyłam, bo jak dotąd z powodu nauki nie miałem czasu. No więc, równie dobrze mógłbym napisać: Nazywają mnie Jajogłowym, wyglądam na siedem lat, mieszkam w szpitalu z powodu mojego raka i nigdy się do Ciebie nie odzywałem, bo nawet nie wierzę, ze istniejesz”


Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Dr Temperance Brennan została zaproszona przez władze hospicjum w DC. Dzieci bardzo chciały poznać słynną autorkę i antropolog sądową. Bones nie wiedziała, czy powinna tam pójść, w końcu jej kontakty z dziećmi nie były najlepsze, tak myślała, ale przecież to nieprawda. Jest mnóstwo dzieci, które uwielbiają jej towarzystwo, Parker- syn jej partnera i przyjaciela, a ostatnio już kogoś więcej, dzieci Amy…
Ale, wracając do powyższego zdania… Tak, Seeley Booth już od jakiegoś czasu nie był tylko partnerem Bones. Ich przyjaźń przerodziła się już w coś więcej. Po ostatniej sprawie, kiedy oboje o mały włos nie zginęli, odważyli się wreszcie wyznać sobie swoje uczucia. Stojąc w swoich objęciach z przystawionymi lufami pistoletów do skroni, byli przekonani, że już nikt ich nie uratuje i powiedzieli te dwa magiczne słowa „Kocham cię”. W tamtym momencie do pomieszczenia, w którym się znajdowali wpadła grupa FBI. Ocaleli. Nie żałowali tego, co powiedzieli. Cieszyli się, że w końcu się do tego przyznali. Teraz są szczęśliwą parą i nie muszą się więcej ukrywać przed przyjaciółmi. O ślubie i dziecku na razie nie myślą. Wszystko przyjdzie z czasem, kiedy naprawdę będą na to gotowi. Nie było sensu niczego przyspieszać. Po co niszczyć to co już mają. A mają więcej niż niejeden człowiek na świecie. Siebie. I tylko to się liczyło. Miłość i szczęście.
Kilka nocy po cudownym ocaleniu odważyli się na kolejny krok. Po kolacji przyrządzonej przez Bootha razem udali się do sypialni. To była ich wspólna decyzja. Byli na to gotowi. Dwa spragnione bliskości ciała w końcu połączyły się w jedno. W chłodną zimową noc w mieszkaniu Tempe wydarzył się cud.
Cztery i pół miesiąca później przyszło zaproszenie z Hospicjum. Po rozmowach z Boothem, Angelą i Cam, Tempe zdecydowała się je przyjąć. Nie wiedziała, że ta decyzja zmieni całe jej życie. Ma przyjechać za dwa tygodnie. Spotka się z dziećmi, pogada z nimi, pobawi się, może zechce im przeczytać jakąś bajkę.

Dwa tygodnie minęły bardzo szybko. Nie było żadnych nowych spraw, więc Bones skupiała się przez ten czas na identyfikacji szczątek z Limbo. Nadszedł w końcu ten dzień.
Spotkanie z dziećmi było bardzo udane. Wszystkie były zachwycone panią antropolog. Obawy Tempe okazały się niesłuszne. Po spotkaniu, kiedy rodzice zabrali wszystkie dzieci z świetlicy, Tempe zaczęła się pakować i poczuła na swoich plecach czyjś wzrok… Odwróciła się i jej oczom ukazał się mały chłopczyk, może ośmioletni, siedzący na krzesełku w rogu sali. Wpatrywał się w Bones tymi swoimi małymi zielonymi oczkami z ogromnym zaciekawieniem. Wyglądał na przestraszonego, rączki trzymał ściśnięte na kolanach. Wyglądał jakby chciał uciec, ale bał się poruszyć. Tempe ostrożnie do niego podeszła i usiadła na krześle obok.
-Cześć, jak masz na imię?- spytała, ale chłopiec nie odpowiedział, tylko patrzył.- Ja jestem Temperance. A ty?
- Michael…- odpowiedział nieśmiało.
-Bardzo ładne imię.
-Pani też ma bardzo ładne imię.
-Mów mi Temperance.
-Dobrze.
-Czemu siedzisz tutaj sam? Gdzie są twoi rodzice?
-Moi rodzice się mnie boją…
-Jak to?
-Boją się mojej choroby. Cały czas płaczą… przychodzą dwa razy w tygodniu… i zawsze są smutni. Pan doktor powiedział, że ja umrę…- Bones nie wiedziała, co powiedzieć. Nie spodziewała się takiej otwartej rozmowy. Co prawda ze śmiercią obcowała na co dzień, ale przecież to tylko małe dziecko…- Ty też się boisz ze mną rozmawiać?
-Nie.
-Czemu nic nie mówisz? Powiedziałem ci, ze umrę, a ty nic nie mówisz… Tak jak oni…
-Michael… Nie boję się ciebie. Gdyby tak było, nie siedziałaby tutaj teraz z tobą. Widzisz, tak to już jest na tym świecie, ze ludzie umierają…
-Tak, ale ja mam tylko osiem lat…
-Tak. Ale życie nie wybiera, Michael.
-Jesteś fajna.
-Dzięki- uśmiechnęła się do chłopca.
-Nie jesteś taka jak oni. Nikt nie chce ze mną rozmawiać, bo wiedzą, ze umieram. Tylko kilku kolegów i jedna dziewczynka bawią się ze mną…
-Chcesz to ja też mogę się z tobą pobawić?
-Chcę- na twarzy chłopca pojawił się uśmiech i iskierki radości w oczach.
-Jak chcesz mogę jutro do ciebie przyjść. Dzisiaj muszę iść do lekarza…
-Też jesteś chora?
-Nie, nie chora. Lekarz musi zobaczyć, czy z moim dzidziusiem jest wszystko w porządku.
-Dzidziusiem?
-Tak- Tempe położyła rękę na swoim zaokrąglonym brzuszku, już dość widocznym, w końcu to piąty miesiąc.- Tutaj jest mój dzidziuś.
-Naprawdę?- spytał niedowierzając. Cała ta sprawa z ciążą była dla niego bardzo fascynująca.- Tutaj?
-Tak.
-Cześć, maluszku- powiedział Michael nachylając się nad brzuszkiem Bones- Masz bardzo fajną mamę, wiesz?- Tempe się uśmiechnęła- I bardzo ładną.
-O, dziękuję ci Michael.
-To prawda, Temperance…- zarumienił się lekko.- Przyjdziesz mnie jutro odwiedzić?
-Tak, jak obiecałam.
-Super! To do jutra!- mały wstał i z uśmiechem wyszedł z sali.
-To niesprawiedliwe…- pomyślała Bones, jak mały zniknął za drzwiami- Taki mały… Przecież to jeszcze dziecko…
Zebrała swoje rzeczy i poszła zapytać lekarza, co takiego dzieje się z Michaelem. To co usłyszała, było przerażające. Chłopiec ma raka i już nic nie da się zrobić. Operacje, terapie.. nic nie pomaga… Został mu najwyżej tydzień, może dwa tygodnie życia…
Z tą smutną wiadomością Tempe wyszła z Hospicjum… „Nie powinno być takich miejsc- mówiła do siebie idąc do swojego lekarza- Dzieci nie powinny chorować. Nie powinny tak cierpieć… Nie powinny umierać…

brenn73

Jakbym słyszała Angele :PP heh... Nom się wstydzę, bo ja jestem taki wstydzioszek... :PPP xD :) he he...
Hmmm... Nie wiem wiesz... No może się skuszę ale nie teraz :PP

ocenił(a) serial na 9
mara625

A już jakoś mi to tak w krew weszło i ostatnio łapie sie (po fakcie) oczywiście, że zaczynam używać zwrotów z Bones, a sweety to już dodałam do słownika:) hehehe
Oki Maryś, to ja będę czekać na to skuszenie :) hahaha
[podoba mi się to słowo "wstydzioszek", super jest:)]

brenn73

Ja mam tak samo... :) Zaczęłam troszkę gadać jak Bones, tak racjonalnie dlatego na mnie nie raz się dziwnie patrzą :PP he he ale czego się nie robi... he he :)
Ok to się tam kiedyś skuszę :PP heh... mnie również się podoba słowo wstydzioszek, dlatego go nie raz używam kiedy mi się przyda :PP hehe... jest super... :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

No jest rewelacyjne, zapamiętam je sobie:) hehehehe. Też tak mam, że dziwnie się na mnie patrzą, no ale cóż nie oglądają Bones to nie wiedzą o co chodzi, a to jest już ich strata, nie nasza. My mamy to szczęście, że znamy i kochamy i wiemy o co chodzi:)

brenn73

Co 'wstydzioszek' znakuje? Ja nie znam slowo again ;(

just_american_girl

Dokładnie tak... Najbardziej cieszy mnie właśnie ten fakt, że tylko ja wiem o co chodzi gdy coś mówię a oni nie wiedzą he he i te ich śmieszne miny... :) Oj tak ci co nie oglądają Bones nie wiedzą co tracą a my mamy to co najlepsze :)
He he to teraz WSTYDZIOSZEK będzie znany nie tylko mnie... xD :P

Kaiu wstydzioszek to jest taka osoba która się czegoś wstydzi.. Ja tylko użyłam takiego barwnego zdrobnienia :P

ocenił(a) serial na 9
mara625

Oj masz rację, najfajniejsze jest to, że wiesz tylko ty i nikt inny [chyba że ogląda Bones] a miny zdecydowanie są bezcenne. Jak ja to uwielbiam:) Albo jak zaczynam mówić o antropologii sądowej i różnych technikach badania zwłok, to dopiero mają cuudowne miny hahahahaha:)

brenn73

Oj tak masz racje... Jednak ja nie mówię o antropologii, ponieważ się na tym nie znam, ale jak mówię co innego to i tak nie rozumieją i wtedy ich miny są na prawdę bardzo zabawne rodem z Bones - "nie wiem co to znaczy" :PP he he
chciałabym z kimś tak sobie porozmawiać "na żywo" to było by o wiele lepsze, jednakże jak nikt nie ogląda Bones to sobie z nimi nie porozmawiam tylko mogę się do nich zwracać Bonesowo... xD :P

ocenił(a) serial na 9
mara625

No ja czytam o antropologii by w opkach używać tego czego się dowiem, a poza tym tak jakoś mnie to wciągnęło:P To jest naprawdę ciekawe:)
Mi też brakuje tego, żeby twarzą w twarz móc porozmawiać z kimś o Bones, np przedyskutować odcinki, podzielić się swoimi odczuciami itp. A tak to można mówić do siebie, albo patrzeć na miny ludzi, którzy nie mają pojęcia o co chodzi.:P
Ale... Najlepsze jest to, że my możemy sobie o tym pogadać, my się rozumiemy i możemy rozmawiać bez konca i to jest naprawdę cudowne:):):)

ocenił(a) serial na 10
brenn73

Laski normalnie zazdroszczę Wam tego małego teamu, który tu stworzyłyście.
Ja to nawet z kim pogadać nie mam, bo raz że czasu mam niewiele, a dwa, że ja to z charakteru taka samotna lwica jestem.
Takie se życie wybrałam a'la Bones

brenn73

Tak antropologia jest na prawdę ciekawa... :) A w Bones to jest super... chyba dzięki niej spodobała mi się ta dziedzina... No może zacznę robić coś w tym kierunku ?? Nie wiem, czas pokaże :)
Hmmm... Wiesz ja nie raz moge porozmawiać o odcinkach z moją mamą, która również uwielbia ten serial i czasami sama się mnie pyta co ostatnio było... Tylko strasznie nie lubi sytuacji gdy znajdują ciało i je badają - po prostu bierze ją obrzydzenie, ale nie mnie...
cieszę się strasznie kiesy mogę opowiadać i robię to na prawdę z zapartym tchem, starając się możliwie jak najwięcej przekazać... Jednak szkoda ale nie mogę z mamą porozmawiać o uczuciu jakie jest między Bones a Boothem, ponieważ nie wie o tym, nie jest aż tak zagłębiona w te sprawy...
Tak masz rację ale za to my możemy sobie pogadać o wszystkim z czego bardzo się cieszę. Rozumiemy się i to jest najwspanialsze... :) Jeszcze raz napiszę, że strasznie cieszę się, że Was Kochane poznałam... :) Tak to bym chyba "wybuchła" gdybym nie mogła wyrzucić z siebie tego co myślę i czuję... :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Oj ja też bardzo się cieszę, że Was poznalam i mogę to powtarzać w nieskończoność, bo taka jest prawda:) Lepiej nie mogłyśmy trafić)
Ewe zawsze jak będziesz miała ochotę możesz dołączyć do nas i dzielić się swoimi przemyśleniami, wszystkim. Drzwi u nas zawsze są otwarte, także zapraszamy:) Możemy gadać o wszystkim:)
Buziaki:*:*:*:*

ocenił(a) serial na 9
brenn73

Ja też zawsze z mamą oglądam Bones i też zawsze się mnie pyta czy mam napisy do nowych odcinków [bo angielskiego moja mama nie zna, także zawsze czeka] ale podobnie jak u Ciebie Maryś, moja mama nie bardzo interesuje się związkiem B&B i tym co się między nimi dzieje. Tak lekko do tego podchodzi, nie zagłebia się w ich relacje i psychikę, także o tym pogadać się nie da. W sumie to o Bones żadko rozmawiamy, dla mojej mamy to kolejny serial, super serial, ale jednak:( ale nic na to nie poradzę. Chociaż ciała jej nie przerażają. Ja już się tak przyzwyczaiłam, że nie przeszkadza mi to, że np jem obiad czy coś jak oglądam:) Ostatnio nawet zastanawiałam się czy nie zrobić czegoś w kierunku antropologii sądowej, ale nie wiem... jednak aktorstwo i teatr ciągną mnie bardziej. Zresztą jeszcze wszystko może się zmienić, tzn kto wie, gdzie i kim kiedyś będę:P Zobaczymy:) hehehe

ocenił(a) serial na 9
brenn73

Chyba czas na kolejną część, teraz zacznie się mieszać:P
Buzialki dla Wszyskich:*:*:*

14.

Po ciekawej rozmowie podczas śniadania, oboje wyszli z Royal Dinner i wsiedli do SUVa. Tym razem jechali już prosto do Instytutu, trzeba było się w końcu czegoś dowiedzieć.
Po drodze znowu rozmawiali, tym razem już na bardziej wesołe tematy. Śmiali się i oboje wiedzieli, że są na swoim miejscu. Byli coraz bardziej przekonani o słuszności swoich decyzji. Żadne nie wiedziało, że druga strona doszła do podobnych wniosków.
Tak… tylko, jak było wspomniane wcześniej, dzień i los mają dla nich jeszcze kilka niespodzianek- niekoniecznie dobrych i o tym mieli się przekonać już za chwilę.
Dojechali na miejsce.
-Dzięki Booth- powiedziała Bones wysiadając z samochodu.
-Czekaj, Bones- Seeley również wysiadł- Też idę na chwilę do środka. Muszę zapytać o coś Angelę.
-Angelę?- o co?
-Nie bądź taka ciekawska- uśmiechnął się zamykając samochód- Wszystko zawsze musisz wiedzieć?
-Tak- odpowiedziała mu uśmiechem.
-Tym razem się nie dowiesz. Ok.- dodał widząc jej wzrok- Chcę zapytać o coś związanego ze sprawą. Może uda jej się wyciągnąć jakieś informacje dotyczące życia naszej ofiary.
-Ok., to chodźmy.
-Chodźmy- złapał ją pod ramię i razem ruszyli w kierunku drzwi.
-Ciekawa jestem, jak…- zaczęła, ale nie skończyła, bo nagle poczuła jak ciało jej partnera osuwa się na ziemię. Słyszała tylko dziwny huk… Spojrzała na ziemię i to co zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach. Z piersi jej przyjaciela sączyła się krew
-Booth! Booth co się dzieje?!- krzyknęła klękając obok Seeleya- Booth!
-Tempe… ja… cię…- szeptał słabym głosem, po czym zamknął oczy. Czekoladowy błysk jego oczu zgasł.
-Booth! Nie rób mi tego!!!- krzyczała. jej wrzaski zaalarmowały ochronę, która nagle znalazła się obok niej.
-Co się stało, Dr Bren… Mój Boże- powiedział jeden z nich- Szybko karetkę pod Instytut Jeffersona!- wrzasnął do słuchawki telefonu- Mamy rannego! Ktoś go postrzelił, szybko!
-Dr Brennan, co się stało?- spytał drugi.
-Nie wiem- mówiła przez łzy- Szliśmy do Instytutu, kiedy Booth nagle… Nagle… upadł… Nie wiem, co się… Booth! Proszę cię!
-Co się dzieje?- spytała artystka, która zaalarmowana dziwnymi krzykami i odgłosami wybiegła przed budynek. Za nią już biegli Cam, Daisy i Jack- Boże, Bren!- szybko znalazła się przy przyjaciółce.
-Ktoś… ktoś go postrzelił, ja nie… nie wiem…- Bones płakała.
-Sweety…
-Booth błagam cię, nie odchodź…- wtuliła się w chłodne ciało partnera- Pamiętasz, co mi obiecałeś?- szeptała do jego ucha- Obiecałeś, ze nigdy mnie nie opuścisz… Nie możesz umrzeć. Nie teraz… Chciałam ci powiedzieć na kolacji… Booth… kocham cię…- szeptała i czuła, jak coraz więcej łez spływa po jej policzkach. Angela siedziała obok i nie wiedziała, co robić. Również płakała. Cam, Daisy i Jack stali obok. Wszyscy byli w szoku. Wydawało im się, ze to jakiś kiepski koszmar senny i zaraz wszyscy się z niego obudzą… Jednak tym razem to nie był sen, a krzyki zrozpaczonej Bones dobitnie im o tym przypominały.
Kilka minut później zjawiła się karetka. Szybko wpakowali nieprzytomnego Bootha do ambulansu i na sygnale ruszyli do szpitala.
-Muszę do niego jechać!- krzyczała Bones próbując wyrwać się z ramion artystki- Muszę tam z nim być!
-Sweety, nie możesz w takim stanie prowadzić samochodu, jeszcze ci się coś stanie- Angela próbowała ją uspokoić.
-Nic mi nie będzie! Nie chodzi o mnie! Teraz chodzi o Bootha!
-Wiem!- krzyknęła artystka. Odwróciła przyjaciółkę do siebie i trzymając ją za ramiona spojrzała jej głęboko w oczy. Obie płakały- Wiem, sweety, ale sama nie możesz tam pojechać. Jeśli coś ci się stanie, jak pomożesz Seeleyowi? Nie pomożesz mu leżąc na intensywnej terapii…
-Ange… ja muszę być przy nim…- wtuliła się mocno w ramiona przyjaciółki- Ja go kocham…- szepnęła do jej ucha. Angela pogładziła ją po głowie.
-Wiem, słodziutka… wiem…
-Podwiozę cię- powiedział po chwili Hodgins- Zawiozę cię do szpitala.
-Dziękuję Jack- spojrzała w kierunku entomologa- Dziękuję…
-Nie traćmy czasu. Lecę po samochód, zaraz będę- pobiegł na parking, gdzie stał jego pojazd.
-Pojadę z tobą Bren, nie możesz zostać teraz sama…- szepnęła artystka ocierając łzy z policzków przyjaciółki.
-Dziękuję, Ange…- wyszeptała. Chwilę potem podjechał Hodgins.
-Wskakujcie!- krzyknął. Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Obie panie w ułamku sekundy znalazły się w samochodzie.
-Cam?- artystka zwróciła się do szefowej.
-Jedźcie, jedźcie. Dołączymy do was później. Muszę zamknąć Instytut.- odpowiedziała przez łzy.
-Dzięki- Ange zamknęła drzwi i ruszyli do szpitala.

brenn73

O no to widzisz Kasiu mamy wiele wspólnego, nawet nasze mamy są troszkę podobne... :) heh.. ;)
Moja mama sama się ostatnio pytała czy oglądałam Kości w niedziele ale nie było, bo bym Kabaret Sopot Top Trendy, więc nie było...
Bardzo się wtedy cieszę kiedy mogę troszkę porozmawiać o serialu... :)
Ale mam aż czworo rodzeństwa z czego z trojgiem mieszkam i żadne z nich ze mną nie ogląda Kości... :( Szkoda ale ich strata...

Tak Evi jeśli tylko zechcesz możesz dołączyć do naszej zwariowanej społeczności... Będzie nam bardzo miło... :) Bo im więcej nas będzie tym lepiej tylko musisz się zgodzić... :)

Jejku Kasiu jaka smutaśna część... :( Oj nie robi się już tak miło... Płakać mi się chciało po każdym słowie Bones... A kiedy szepetała do ucha Boothowi, że go kocha... a później kiedy mówiła to Angeli... cała ta scena jest strasznie smutna...
Ale bardzo mi się podobała... :) Z niecierpliwością czekam na cd :)

Pozdrawiam Was Kochane bardzo serdecznie: Kasiu, Kaiu, Beatko i Evi (być może dołączysz do Nas) i chłopców: Hinriusia i Matta :) Buziole :* :* :* :*

mara625

Aaa... i wszystkim Dzieciom (bo jeszcze nimi jesteśmy dla naszych rodziców) składam najserdeczniejsze życzenia... Zdrowia, szczęścia pomyślności, dużo dużo radości i kasiory oraz spełnienia najskrytszych marzeń :* :* :*
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !! :) :PPPPPP

mara625

Inny roznic ;P W Massachusetts my nie mamy dniom dzieci dzisiaj, ale drugi niedziel June glownom. Ale to zalezy skad ty jestes. Inne ludzie mowia pierwszy niedziel June. ;D Niemniej... HAPPY CHILDREN'S DAY!!!! ;*:*:*

ocenił(a) serial na 9
just_american_girl

I ja również dołączam się do życzeń dla wszystkich dzieci. Najlepszego, ale przede wszystkim szczęścia, zdrowia i spełniania marzeń:):*:*:*:*

O widzisz Kaiu, nie wiedziałam, że u Was w inny dzień obchodzi się Dzień Dziecka. Zawsze wydawało mi się, ze wszędzie jest tak samo. Podszkolisz nas w różnych rzeczach o których nie wiemy. To jest Cudowne:)

Buziaczki Kochane Dziewczęta i Mężczyźni:*:*:*

ocenił(a) serial na 9
brenn73

Ano Maryś wszystko się zgadza, nawet nasze mamy:) hehehehe suuuper:):*

Tym razem przerywając na chwilkę "Czarny scenariusz" [a to dlatego, że naskrobałam drubbla:P] wrzucam moje nowe cosik. Takie coś, również pisane w teatrze:) Chyba muszę tam jeszcze częściej i dłużej siedzieć, żeby pisać, tylko wtedy mam czas [ostatnio] mam nadzieję, że za 2 tyg mój czas wróci i Wena też, bo jak na razie codziennie próby, nie ma czasu zjeść i myśleć:P hehehe ale to już cała magia teatru:P

Buzialki jeszcze raz i pozdrowionka dla Marysi, Kai, Beatris, Evi i oczywiście Hinrika i Matta:)

Nie tym razem

Stoi sama na drodze, którą podążą mnóstwo ludzi, nikt jej nie zauważa, bo każdy zajęty jest sobą. Czuje ogromną pustkę w sercu i żal, żal do samej siebie, że nie potrafiła nic zrobić ze swoim życiem. Ciepła łza spływa po bladym policzku i już wie, że straciła wszystko, wie, że przegrała walkę o swoje życie. Postać mężczyzny oddala się w nieznanym jej kierunku, ale ona nie ma odwagi by za nim pobiec, by przeprosić i coś zmienić. Nogi odmawiają jej posłuszeństwa, głos więźnie w gardle, może pozwolić sobie jedynie na łzy, tylko one na złość się pojawiają.
Widziała to oczami wyobraźni, chciała to zobaczyć, by przekonać się czy jest gotowa na odrzucenie przyjaciela. Teraz wie, że tego nie chce. Odwraca się, widzi ukochanego mężczyznę, podchodzi do niego i mocno się w niego wtula. Wie, że tym razem nie chce uciekać, tym razem nie zrezygnuje z miłości.
-Nie tym razem…- szepcze i mocniej się w niego wtula.

brenn73

Ja też nie wiedziałam, że takiego typu święta obchodzi się u WAS Kaiu w inne dni... :) Ale tak jak Kasia mówi mam nadzieje, że nasz troszkę zapoznasz z przeróżnymi zwyczajami itp obchodzonych w waszym kraju :) Takie poznawanie innych tradycji jest super, więc postaram się je zapamiętać.. :) :PP

... Ale to jest Suuuper Kasiu... Czyż nie uważasz, że to jest piękne... ?? :PP he he he :)
Przepiękny drubbl :) Taki smutny ale się dobrze kończy :) hmmm... ale jestem wzruszona... super czekam oczywiście na kolejne i oczywiście na cd "Czarnego scenariusza" :) :) :) :)
Powiem Ci Kasiu, że Tobie siedzenie w teatrze bardzo dobrze służy... :) Takie coś ładnego Ci wychodzi... :)
To może w ogóle z niego nie wychodź ?? :PP (zart :PP)
Oj to widzę, że jesteś strasznie zabiegana... Ja ostatnio też nie mam za dużo czasu, ale niedługo będą wakacje i będzie większy luz... Szczerze to troszkę się cieszę a troszkę nie... Jak to tak nie widzieć swojej klasowej paczki przez wakacje... - troszkę smutno... Ale plus jest taki, że będę miała więcej czasu, żeby sobie z Wami porozmawiać :)

Pozdrowionka i Buziole dla Was: Kaiu. Kasiu, Beatko, Evi i chłopców: Hinriusia i Matta :)
A to do nazwy Teamu to jakoś nie mam pomyślunku żadnego... - nawet żadnego głupiego :PPP he he jakoś mi nic nie przychodzi do głowy... :(

ocenił(a) serial na 9
mara625

Hmmm nie wiem czy piękne Maryś:P to od Was zależy, hehehe
A niewychodzenie z teatru, to właściwie dobry pomysł. Bardzo mi się podoba:P No ale jednak czasem trza do domku zajrzeć, nieprawdaż?:P
Ostatnio nikt nie pisał jak mu mija dzień, to może ja zacznę, a Wy Kochane do mnie dołączycie, co Wy na to?:P:)
Ogółnie to jestem trochę zmęczona i jakoś takiego lenia mam po tym całym dniu, może to też przez pogodę. Leje caaaluteńki dzień i nawet na chwilę nie przestaje. Próba dzisiaj była naprawdę zabawna. Tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, a to wszystko dlatego, że w plenerze nie mogliśmy pracować, tylko wewnątrz. Próba- gimnastyki i tai chi, a potem to samo się rozkręciło i każdemu odbiło i tańcowaliśmy:) hehehehe to było coś. A no i plus- kilka osób poznało Zooey Deschanel i jej piosenki [nawet mają zamiar posłuchać] a to przeze mnie, bo zaczęłam śpiewać:P hahahahaha
Zmokłam i jest super- uwielbiam to, nawet specjalnie nie skorzystałam ze swojego kaptura:P Acch cóż to był za dzień. Zakwasy po wczorajszej promocji- sama latałam po całym mieście i pisałam kredą na chodnikach [promocja spektaklu] i tylko skłon, powstań, skłon powstań i tak w kółko przez 1,5h co kilka kroków- nie ma to jak trochę zdrowego ruchu.
Dodatkowo zaczynam edukację z moją nową książeczką kochaną o weganizmie:)
Teraz znowu śpiewam i odpoczywam:)
Nici z basenu wyszły, bo już było za późno, ale odbijemy sobie to innym razem.
No i tak ogólnie mój dzień sobie dzisiaj wyglądał:)
A jak Wasze?:)

Buzialki pozdrowionka i uściski dla całego Teamu:):*:*:*:*
I dodaję kolejną "optymistyczną" część Czarnego scenariusza:)

15.


Wszystko działo się bardzo szybko. Bren to co się działo widziała jak przez mgłę. Nie wiedziała nawet jak dokładnie znalazła się pod salą, na której operowali jej partnera. Obraz po prostu przeskoczył i nagle po prostu tam była. Siedziała skulona na krześle i płakała. Nikt nie chciał im nic powiedzieć. Wiedzieli tylko, że trwa operacja, że nie jest dobrze, że tylko cud może teraz pomóc agentowi. To był bardzo precyzyjny strzał- strzał by zabić, nie tylko zranić… Czas wydawał ciągnąć się niemiłosiernie, choć w rzeczywistości minęło zaledwie kilka chwil do momentu otwarcia drzwi sali. Jak tylko zza drzwi wyszli lekarze prowadząc łóżko, na którym leżał Seeley, Tempe zerwała się z krzesła i do razu do nich podbiegła
-Co z nim, doktorze?- spytała przerażona.
-Za chwilę, wieziemy pacjenta na OIOM- odpowiedział mężczyzna i pognał razem z innymi w kierunku Intensywnej Terapii.
-Będzie dobrze, sweety, teraz będzie dobrze- Angela starała się jakoś pocieszyć przyjaciółkę- Zrobili operację, musi z tego wyjść…- Tempe już jej nie słuchała, tylko biegła za lekarzami. Przed wejściem na oddział zatrzymała ją pielęgniarka.
-Nie może pani tu wejść- powiedziała.
-Ale ja muszę. To mój przyjaciel! Musze być przy nim!- krzyczała zrozpaczona.
-To jest OIOM proszę pani, nie można sobie tak po prostu tutaj wchodzić.
-Ale ja go kocham, on nie może być sam, muszę tam być…- powoli traciła panowanie nad sobą. Nie dość, że jej ukochana, najważniejsza na świecie osoba została postrzelona, walczy o życie, to jeszcze jakaś pielęgniarka zabrania jej być z nim- Pani nie rozumie…
-Wszystko rozumiem, ale takie są zasady.
-Zasady można złamać!
-Nie tutaj. Proszę poczekać, aż wyjdzie lekarz, on zadecyduje czy można dopuścić kogokolwiek do pacjenta.
-Ale ja…
-Sweety!- Angela dobiegła do przyjaciółki.
-Nie chcą mnie tam wpuścić, Ange- wtuliła się mocno w przyjaciółkę i zaniosła się płaczem.
-Bardzo panią proszę- artystka zwróciła się do pielęgniarki- Nie widzi pani, ze ona go kocha? Oni muszą być razem, on musi wiedzieć, że ona jest blisko. Bardzo proszę.
-Nie mogę, przykro mi. Zaraz wyjdzie lekarz i jego panie zapytają.
-Jak ty kobieto nic nie rozumiesz!- Angeli nerwy też powoli zaczęły puszczać- Byłaś kiedyś zakochana? Tak naprawdę zakochana? Wiesz co to jest miłość piękna, wielka i czysta? Chyba nie! Skoro nie chcesz pozwolić jej być przy ukochanym!
-Proszę się uspokoić- odpowiedziała poirytowana pielęgniarka- Nie ma pani prawa tak do mnie mówić.
-Pani nie ma prawa zabraniać jej być przy Seeleyu!
-Jeśli zaraz się pani nie uspokoi…
-Co się tutaj dzieje?- z sali wyszedł lekarz.
-Nic poważnego- odpowiedziała kobieta- Ta pani za wszelką cenę chce się dostać na oddział, a kiedy powiedziałam jej, ze to niemożliwe dopóki pan doktor nie wyjdzie, ta druga pani- wskazała na artystkę- zaczęła się ze mną kłócić.
-Doktorze… Mogę do niego wejść, proszę…- cichym głosem odezwała się Tempe.
-To jest OIOM…- zaczął, lecz Bren mu przerwała.
-Wiem, już to słyszałam, ale ja muszę być z nim. Chcę z nim być. Musi wiedzieć, że go kocham, ze jestem… nie mogę tak tutaj siedzieć…
-Doktorze, proszę…- odezwała się Angela.
-Chyba nie mam wyjścia, co?- spytał zrezygnowany. Artystka tylko pokręciła głową- Dobrze. Myślę, że jedna osoba może z nim zostać, ale tylko jedna osoba.
-Sweety…
-Dziękuję…- Bren podała rękę lekarzowi- Proszę mi jeszcze powiedzieć… jak on się czuje… jak operacja?
-Dobrych wiadomości niestety nie mam- Bren na dźwięk tych słów automatycznie zbladła- Pacjent został postrzelony przez profesjonalistę. To miał być strzał by zabić. Na razie udaje nam się sztucznie podtrzymać go przy życiu, ale nie wiem, jak długo to będzie działać… Proszę być przygotowanym na najgorsze. Obawiam się, że nadszedł czas, aby się pożegnać. Tylko cud może mu teraz pomóc. Tylko cud…

brenn73

Ja pamietam my mieli podobny dzien some time ago w zbor xD Deszczu jest cool ^^
Ja wczoraj pakowalam rzeczom i gadala z Inesita. I ogladywala 'Yes man' z Matt. I pisywala Demily ff. ;O ;P I dzisiaj ja stresuje zostawianie Matt n Diesel dla 3 miesiacom. Oni zabijaja nawzajem! ;O Jutro 4pm ja latam to NY. Potem to Amsterdam n then do Warsaw. 24 hours ;O

Kisses ;*:*:*:*

ocenił(a) serial na 10
just_american_girl

Witam Was kochane dziewczyny:):):):):):)

Przepraszam że się dawno nie odzywałam ale nie bardzo miałam czas ostatnio. W pracy urwanie głowy i brak czasu nie pozwalał mi sie do Was odezwać ale już jestem:):)

Kasiu jak zawsze brak słów by ciebie chwalić.
Chociaż smutne to jednak napisane tak lekko ,że dobrze sie czyta i przeżwya sie wszystko z B&B
Mam nadzieję że Booth wyjdzie z tego i będę mogli sobie z Tempe wyznać miłość oby nie było za późno.

Czekam z niecierpliwością na kolejne części:):):)

Kaiu chcialabym Tobie powiedzieć, że udało mi się przeczytąć kilka twoich opowiadań i uważam że są świetne. Podziwaim Cie że tak pilnie uczysz się naszego języka. życzę dalszych sukcesów:):):)

Dziewczyny nie martwmy się na pewno uda nam sie wymyśleć jakąś fajną nazwę dla naszego Teamu:):):)
I cos czuje Maqrysiu że twój pomysł będzie najlepszy.

Chciałabym też powiatć Evi na naszy forum. każdy czuje sie trochę samotny ale potrzebne też jest nam towarzystwo osób lktóre nas rozumieją.

NAJSERDECZNIEJSZE POZDROWIENIA dla odjechanych krejzolek Kai, Kasi, Marysi i Evi ozar naszych niezastąpionych facetów Matta i Hinrusia
BUZIAKI :):):*:*:):):*:*:):):*:*:):):*:*:):):*:*:):):*:*

ocenił(a) serial na 10
bartkowiak_b

Marysiu przepraszam za to "q" w twoim imieniu ale to przez przepadek :):):):):)

brenn73

Oj tak Kasiu prawdaż prawdaż, czasami trza zejrzeć do domku :PPP Oj to bardzo przyjemny dzień miałaś :) hmmm.. a mnie również dzień minął bardzo przyjemnie, albowiem wczoraj mieliśmy Dzień Dziecka w szkole :PP mieliśmy skrócone lekcje do 30 min, i przerwy do 5 a długa trwała 10 (tak jak normalnie krótka :P) było tylko 6 lekcji a później była "olimpiada na sportowo" w sali gimnastycznej... :) bardzo miło i sympatycznie było... był tor przeszkód, żywy alfabet, żonglerka piłką i karne rzuty do bramki itp a na końcu wychowawcy klas musieli trafić do kosza (moja wychowawczyni ani razu nie trafiła :P he he) ale było zabawnie xD
później chodziłam z koleżankami po parku i strasznie wariowałyśmy aż wstyd teraz :P he he he
strasznie zmęczona wróciłam do domu a i jeszcze wieczorkiem wybrałam się z moim psiakiem na spacerek, bo nie padało... no może tylko leciutko ale to co :PP he he ogólnie bardzo fajny dzień :)
Tak nie ma to jak czas na świeżym powietrzu :) ;)
Kasiu strasznie smutna część... te wszystkie emocje udzieliły się nawet mnie... Biedna Bones... kiedy w końcu zrozumiała, przyznała się co czuje do Bootha to los musi ich tak wystawiać na próbę... Agent teraz walczy o życie... Mam nadzieje, że tym cudem, który go uratuje będzie obecność kobiety, którą kocha - obecność jego ukochanej Bones... :)
Z niecierpliwością oczekuję kolejnej części :)

Tak ostatnio ten brak czasu udziela się nawet mnie, a ja jak na razie nie pracuję... :P Ale niedługo będą wakacje, więc postaram się znaleźć więcej czasu na "odwiedzanie Was"

Ależ Beatko nic się nie stało.. Każdemu może się zdarzyć literówka... :PPP, a zwarzając na godzinę o której pisałaś tego posta to się nie dziwie :PP heh... Dziękuję Ci Beatko, że aż tak wierzysz w moją pomysłowość na nazwę naszego Teamu :P chociaż muszę przyznać, że jak na razie to mam wielką pustkę w głowie... :( moja wena chyba już poleciała gdzieś na wakacje a ja nawet nie wiem gdzie, bo mnie nawet nie raczyła poinformować gdzie się wybiera... :P

Hmmm... to ja może proponuję dalszy odcinek z cyklu "Poznajemy się bliżej" i skoro już było co lubimy robić to może teraz CZEGO NIE LUBIMY... to ja zacznę - a mianowicie NIE LUBIĘ:
osób, które się wywyższają nad wszystkimi, chwalą się jakie to one niby nie są, skarżą na wszystkich nauczycielom (mam taką jedną w klasie :/ ), które się rządzą, kłamią jak z nut, oszukują, obgadują za plecami a do ciebie się "przymilają", - fałszywych wymądzających się, wtrącających się do wszystkiego :/ itp, nie lubię kotów, filmów wojennych i czarno - białych, nie lubię nagłych zmian (np: takich jak na filmwebie), gdy mi śmiecą w pokoju, historii i języka polskiego :P nie lubię zimnego i zbyt obfitego deszczu, mokrego śniegu, komarów !!! (strasznie gryzą :P), chamstwa .... hmmm... to chyba wszystko... więcej nie przychodzi mi do głowy... :P ooo... i nie lubię jeszcze gdy mam w głowie pustkę... - strasznie się wtedy czuję, tak jakoś dziwnie... xD

Pozdrowionka dla Was Kochane Krejzolki i dla nie zastąpionych chłopców i Buziole :*
Ale się rozpisałam :PPP heh... :)

mara625

Ja mam takie małe pytanie odnośnie Twojego bloga Kaiu... a mianowicie o nowych opowiadankach i tego typu rzeczach w jaki sposób i czy w ogóle jest jakieś poinformowanie ? Nie wiem np na poczcie ?
(przepraszam za być może głupie pytanie, ale jestem ciekawa)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Hmmm czego nie lubię...<myśli> podobnie jak Ty Maryś, nie znoszę chamstwa, osób, które uważają się za lepsze, kłamstwa, wykorzystywania dobroci innych [taką jedną znałam... pomóc, a jeszcze za to oberwiesz... nie nawidzę czegoś takiego!] nie znoszę komarów i wszytkiego co gryzie bo mam uczulenie. NIe lubię meduz parzących- raz przykleiła mi się do ręki i to mile nie było.
Ludzi fałszywych też nie lubię.
Nie lubię nudy [choć czasem się przydaje], nie znoszę jak moja wena idzie gdzieś beze mnie i obraża się na mnie.
Nie znoszę też, jak ludzie na których mi zależy, którzy są dla mnie ważni są smutni, lub mają problemy z którymi nie mogą sobie poradzić i w których rozwiązaniu nie mogę pomóc.
I jeszcze rzecz której nie znoszę to lektor w angielskich filmach czy serialach:P
To chyba tyle, więcej nie kojarzę, cos by się tam znalazło, ale raczej skupiam się na tym co lubię, a to czego nie lubię staram się eliminować:)

Dorzucam kolejną część opka, ostrzegałam że będzie dziwne... a że to "Czarny scenariusz" to... tak potoczą sie dalsze losy naszej kochanej dwójki....:

16.


Z oczu Tempe spływało coraz więcej łez. Bała się, bała się, że tym razem los może nie dać im kolejnej szansy. Ze spuszczoną głową weszła na oddział, od razu usiadła obok Bootha i złapała jego zimną rękę.
-Seeley, musisz żyć…- szeptała- Nie zostawiaj mnie… Obiecałeś, że nigdy mnie nie zostawisz… obiecałeś…- nie była w stanie panować nad łzami i drżeniem swojego głosu.. wszystko puściło… w jej głowie wciąż brzmiał głos lekarza „Tylko cud może mu teraz pomóc… Tylko cud…” Booth wierzy w cuda, myślała, wierzy, ze one istnieją… dlaczego tym razem nie miałyby się spełnić? Może jednak los nie będzie taki okrutny i da im jeszcze jedną szansę? Może… Nawet nie zdążyli powiedzieć sobie, co czują, nie zdążyli przyznać się, ze się kochają. Mieli zrobić to dziś wieczorem, ale jak okazało się, to już za późno. Teraz mogą liczyć tylko na ten cud, który może się zdarzyć, a może nie… A już byli gotowi, oboje chcieli powiedzieć te magiczne słowa „kocham cię”, które na zawsze miały zmienić ich relację i dotychczasowe życie. Mieli wreszcie złapać swoje szczęście i odnaleźć zagubioną miłość. Mieli znaleźć tą połówkę, która by ich dopełniła.
Idea dopełnienia dusz, wywodząca się od Platona… Oboje doskonale rozumieli jej sens.
„Jego teoria zakładała, że pierwotnie ludzie mieli po cztery ręce i nogi oraz dwie twarze. Zeus czuł się zagrożony ich mocą, więc rozdzielił ich na dwie części, skazując ludzi na życie w poszukiwaniu połówki, która ich dopełni.”
Oni znaleźli tą brakującą połówkę, a teraz mają ją stracić? Dlaczego? Dlatego, ze nie mieli wcześniej odwagi, żeby przyznać się przed sobą? To jest zbyt sroga kara za strach, tym bardziej, że już wiedzą!
Siedziała jakiś czas, ale nic się nie zmieniało. Booth nadal leżał nieprzytomny i nie zanosiło się na to żeby jego stan się poprawił. Co jakiś czas przychodził lekarz, sprawdzał monitory, robił jakieś badania i odchodził ze smutną miną, kręcąc głową. Tempe wiedziała, że to nie oznacza nic dobrego. To znaczy, ze cuda, w które tak wierzy Booth jednak mogą się nie spełnić. Nie chciała w to wierzyć, chciała wierzyć, ze już niedługo Seeley się obudzi, spojrzy na nią tymi swoimi czekoladowymi oczami, w których ponownie zobaczy błysk i będzie już wiedziała, że ją kocha. Tylko w to chciała wierzyć.
Minęło kilka minut i ponownie wszedł lekarz. Kolejne badanie, sprawdzenie… podszedł do Tempe, położył rękę na jej ramieniu i ze smutkiem szepnął:
-Bardzo mi przykro… Proszę się pożegnać… Nic nie da się zrobić, on umiera. Rana w sercu jest zbyt duża, nie da się go uratować.
-Nie…- szepnęła i jej oczy ponownie zalały się łzami. To było jak wyrok. Te słowa odebrały jej całą nadzieję. Czy rzeczywiście już nic nie da się zrobić? Czy to możliwe, ze jedyna osoba, którą pokochała tak naprawdę, przed którą się otworzyła właśnie miała odejść i już nigdy się do niej nie uśmiechnąć? Nigdy nie poprawić jej błędnych powiedzonek? Nigdy już nie usłyszy „Bones, nowa sprawa! Zbieraj się!”? to wszystko nie mogło być prawdą.
-Ja w to nie wierzę…- szepnęła i przytuliła się do chłodnej ręki partnera, przyjaciela i ukochanego. Czuła, jak powoli stygnie. „A więc jednak… Jednak mnie opuszczasz…”- myślała „Jednak nie będziesz ze mną zawsze… Nie zdążyłam ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham… Bałam się, a teraz już jest za późno. Nigdy sobie tego nie wybaczę… Seeley… Błagam cię, jeśli tam jesteś, jeśli mnie kochasz, wróć do mnie. Wierzę, że cud może się wydarzyć. Wierzę w cuda. Chcę wierzyć, że zawsze ze mną będziesz…”
Z zamyślenia wyrwał ją przeraźliwy pisk. Spojrzała na ekran i zobaczyła to czego tak się bała. Pionowa linia… żadnych wzniesień… akcja serca się zatrzymała…
-Nie!- krzyknęła.
Na oddział wpadli lekarze i pielęgniarki. Czuła, jak jedna z nich podnosi ją za ramię i wyprowadza z sali. Miała wrażenie, ze wszystko, co się teraz dzieje, dzieje się obok niej. Słyszała jakieś głosy, ale nic do niej nie docierało.
-Proszę ją stąd zabrać- mówił jeden z lekarzy.
-Szybko! Defibrylator!
Głosy ucichły. Ona stała za szybą i patrzyła na zamieszanie wewnątrz sali. Czuła się samotna. Czuła, że jej życie schodzi na taki sam tor, jak tor linii serca Bootha. Wszystko umiera, razem z nią…


Pozdrowionka i buziaczki dla szalonego i najcudowniejszego teamu:):*:*:*:*

ocenił(a) serial na 9
brenn73

Maryś, chciałam napisać do Ciebie na pw, ale chyba masz zablokowaną pocztę na filmwebie.... Kaia prosiła, żebyś odezwała sie do niej i wysłała mejla w sprawie jej bloga:)

Kisses:):*:*

brenn73

Dokładnie Kasiu ja też nie lubię, kiedy moi znajomi są smutni...
Piękna część... Taka smutna... biedna Bones...
Strasznie mi się płakać chciało kiedy lekarz powiedział, że to już koniec, że Bones ma się pożegnać z Boothem... ;(
Z niecierpliwością czekam na cd :)

Ok... tylko nie mam jej adresu i e-mail... Chyba że ja mogę tu podać i ona do mnie napisze... :)
mara625@o2.pl - to jest adres mojej poczty... jak coś to piszcie na nią :)

mara625

Koncowo Gdansk. Ufff.
Ja chcialam mowic ja nie lubie sytuacjom ja mialam dzisiaj. Moj bagaz byl zgubiony ;O Jeden walizek poszedl do San Diego, inny do Seoul. Ja mam nic do ubieranie, nic do umycie, zaden ladowarek dla telefon... Jutro ide shopping z corek maz mamy. Ja nienawidze shopping... ;/

Ja popieram nazw Marysia - Kochane Krejzolki. JA nie wiem co to znaczy, ale dzwiekuje fajnie ;)
Kisses! ;*:*:*

just_american_girl

Otóż Droga Kaiu "Kochane Krejzolki" oznacza nic innego jak kochane, takie odjazdowe dziewczyny... :), jedyne w swoim rodzaju (ja tak odbieram tę definicję, nie wiem jak Kasia, Beatka i Evi, bo dla każdego to słowo może oznaczać coś innego :P ale raczej wszyscy właśnie to rozumieją pod słowem "krejzolki" czyli inaczej też można "super dziewczyny" ) :)
Kisses :* :* :* :* :* :* : *

ocenił(a) serial na 9
mara625

Dzisiaj tylko wrzucę kolejną część... sorka, ale coś mnie gorączka bierze i nie jestem w stanie nic napisać...
Buzialki dla Kochanych Krejzolek i Krejzolków:P hehehehe

17.

To co się działo było ponad jej siły. Patrzyła jak otępiała w szybę, nic do niej nie docierało. Tam rozgrywała się teraz zacięta walka o życie Bootha, ale także o życie jej. Jeśli on odejdzie- ona umrze. Nie dosłownie, nie fizycznie, ale psychicznie jej już nie będzie. Wiedziała, ze powinna być silna, ale tym razem nie potrafiła. Teraz nie była twardą panią antropolog, tylko Temperance Brennan, była sobą.
Po chwili zamieszanie ustało. Widziała jak lekarz odłącza Bootha od monitora i jak jedna z pielęgniarek przykrywa jego twarz białym prześcieradłem. Lekarz spojrzał ze smutkiem w oczach na stojącą za szybą Tempe… Nic nie musiał mówić. Ona już wiedziała, co się stało.
Straciła go.
-Bardzo mi przykro…- powiedział podchodząc do niej- Nie byliśmy w stanie go uratować. Przepraszam… Mogę pani jakoś pomóc?
-Mi już nic nie jest w stanie pomóc… Tylko on… Tylko jego życie byłoby w stanie mi pomóc…
-Naprawdę mi przykro…
Lekarz odszedł, a ona została sama. Sama już nie tylko na szpitalnym korytarzu, sama również w życiu… Jedyna osoba, którą tak naprawdę kochała, właśnie odeszła. I co ona ma teraz zrobić ze swoim życiem? Jak ma dalej funkcjonować, pracować, żyć, wiedząc, że jego nie ma obok? A obiecał, obiecał, że jej nie zostawi. Wyjęła telefon, wybrała numer i jak tylko usłyszała głos z drugiej strony, powiedziała
-Ang… Seeley nie żyje…- rozpłakała się i rozłączyła. Nie była w stanie rozmawiać, nie teraz. Teraz nie ma już siły na nic. Wszystko przepadło.
Dalej pojawia się czarna dziura. Nie pamięta co się z nią działo, gdzie była, co robiła… Film po prostu jej się urwał. Nie miała pojęcia jak znalazła się w mieszkaniu Angeli i Hodginsa. Po prostu otworzyła oczy, spojrzała na pokój, w którym leżała i wiedziała, ze nie jest u siebie.
-Co ja tu robię?- spytała sama siebie- Gdzie ja jestem? Co się stało?- dopiero po chwili wszystkie wydarzenia do niej wróciły. Sala, ciągła linia, lekarz, który mówi jej, ze Booth nie żyje, jej łzy… i dalej nic. Ponownie się rozpłakała- a więc to wszystko jednak jest prawdą… Jednak mi się to nie śniło. Bootha już nie ma…- płakała w poduszkę, kiedy do pokoju weszła Angela.
-Sweety, obudziłaś się….- podeszła do niej i siadła na łóżku- Kochanie…
-Ange, jego już nie ma… Bootha już nie ma… Odszedł ode mnie. Widziałam, ze jeśli kogoś pokocham, nie będzie mi dane być z nim szczęśliwą… Wiedziałam, że jak się odważę, to wszystko skończy się szybciej, niż się zacznie, tylko dlaczego on musiał płacić życiem…. Dlaczego musiał ginąć przeze mnie?
-Sweety, Booth nie zginął przez ciebie, nie mów tak. To był wypadek… Ktoś go zabił… Ktoś go zastrzelił, ale to nie była i nie jest twoja wina…
-Jak ja mam teraz żyć bez niego? Jak ja mam żyć? To jego pokochałam, jego wybrało moje serce, choć zawsze mówiłam, że nie mam serca, że miłość nie istnieje, to dzięki niemu uwierzyłam…otworzyłam swoje serce, pozwoliłam mu się zbliżyć, uwierzyłam, że mogę być szczęśliwa. Wiesz, umówiliśmy się tego dnia na kolację… wieczorem chciałam mu powiedzieć, że go kocham… wreszcie znalazłam w sobie odwagę, chciałam się przyznać, ale… nie zdążyłam… Chyba jednak nie mogę być szczęśliwa…
-Sweety, możesz i jeszcze kiedyś będziesz. Wiem, ze trudno ci teraz w to uwierzyć, ale ja wiem, że jeszcze będziesz szczęśliwa. Seeley by tego chciał.
-Bez niego już nigdy nie będę szczęśliwa. Już nigdy nikomu nie zaufam tak jak jemu, nikomu nie pozwolę się zbliżyć. Będę taka jak kiedyś i nie obchodzi mnie, czy ktoś będzie mnie miał za zimną rybę, czy jak to się tam mówi. Nie obchodzi mnie, czy ktoś będzie mnie lubił. Tylko on się dla mnie liczył.
-Bren, nie zapominaj, że masz jeszcze przyjaciół, na których zawsze możesz liczyć.
-Wiem, Ange… Nie zapominam… ale… ale…
-Seeley…
-Seeley…

Długo trwało zanim Angeli udało się choć trochę uspokoić roztrzęsioną przyjaciółkę. Tak naprawdę nic nie da się zrobić, by poczuła się lepiej. Straciła miłość swojego życia i nic nie będzie w stanie załagodzić tej straty, tego bólu, który teraz odczuwała w swoim sercu. Angela bała się tego, o czym mówiła jej przyjaciółka, bała się, ze rzeczywiście znowu zamknie się w swojej skorupie i tym razem nie pojawi się już nikt, kto mógłby pomóc jej stamtąd wyjść, kto nauczyłby ją żyć od nowa, a już z pewnością nie pojawi się żaden inny mężczyzna, którego Tempe będzie w stanie pokochać. Tylko Booth mógł zająć miejsce w jej sercu. Tylko Booth…

ocenił(a) serial na 10
brenn73

Jakie to jest smutne;( Nie smutne tragiczne.
Dlaczego teraz gdy uświadomili sobie co do siebie czują. Jakie to życie jest niesprawiedliwe
Nie mogę się powstrzymać do płaczu takie to smutne
Nie wyobrażam sobie dalszych części mam nadzieję że to jest sen to nie może byc prawda
Kasiu ratuj życie Tempe i Seelego!!!!!
Czekam na ciag dalszy :):):):):)

Pozdrowienia dla Kochanych Krejzolek Kasi, Kai, Marysi i Evi no i oczywiście dla chłopaków Matta i Hinrusia
BUZIAKI :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:

bartkowiak_b

Dokładnie, całkowicie zgadzam się z Beatką...
Kasiu Ty to wszystko tak rewelacyjnie opisałaś, że czułam się tak, jakbym była tam w środku, między nimi przeżywałam (i nadal będę) to co czuła Bones...
Ale również mam nadzieję, że to tylko sen (jak w przypadku Bootha), żeby jeszcze bardziej dotarło do nich jak bardzo się kochają i nie mogą bez siebie żyć... - gdy jedna umrze, druga również...
Kasiu to jest takie piękne, że aż brak mi słów...
Ależ nikt nie jest Ci za złe Kasiu za to, że nic więcej nie napisałaś, sama wiem, jak to jest kiedy jest się chorym a do tego ta gorączka (świat się wali)... Strasznie Ci współczuje (jak na razie mnie nic nie bierze, ale wole nie zapeszać :PP) No i życzę szybkiego powrotu do zdrowia - już bez bólu głowy :)

Pozdrowionka dla Was Kochane: Kasiu (zdrowiej nam), Beatko, Kaiu oraz dla facetów: Hinriusia i Matta :)
Buziole :* :* :* :* :* :* :*

ocenił(a) serial na 9
mara625

Dziękuję Maryś:):*:*:*:* Nom muszę szybko wyzdrowieć, nie mam czasu chorować:P
Kisses:):*:*:*:*:*

brenn73

Dokładnie tak... z czymś takim trzeba krótko :) he he i po krzyku... xD :P
No to do łóżeczka Kasiu, musisz się "wykurować" :PP he he :)
Kisses :* :* ::* :* :*

ocenił(a) serial na 9
mara625

A ja sobie leżę cały czas:P Powinnam zaraz iść spać bo jutro kolejna próba, ale coś na razie jeszcze mi się nie chce... Co prawda już mi się łocki:P przymykają, ale o tej godzinie spać to tak dla mnie trochę dziwnie:P
:*:*:*:*

brenn73

aha... to to dobrze, że leżysz.... :) a ja siedzę i też mi jest dobrze... xD :PP
No tak wczesna pora więc jak to tak iść tak wcześnie spać xD :P
Mnie w sumie to się troszkę chce już spać ale nie chce mi się opuszczać kompa xD :P he he :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

No właśnie to jest to... opuszczanie kompa:P hehehehe no ja sobie oglądam coś niecoś, sprawdzam stronki, ale coś czuje że jednak niedługo usnę na jakimś odcinku... a rano będzie... "O! Czemu tu coś leci?" hahahahaha

brenn73

Dokładnie to... wyobrażam sobie to zaskoczenie... :P heh... ale w moim przypadku tak nie jest, bo staram się położyć spać nie włączając żadnego filmu czy coś takiego i przede wszystkim wyłączając kompa... xD :P he he
Ale ja i tak nie byłabym w stanie zasnąć przed kompem... :P he he... :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Mi się to czasami zdarza, bardzo rzadko, ale jednak:P Jak czuje że przysypiam to sobie budzik ustawiam, zeby mnie jak coś za pół godzinki obudził:) Ja muszę iść spać, jak już naprawdę same mi się oczy zamykają, bo wcześniej to skończy się na 2godzinnym kręceniu się i nic z tego nie będzie:) No albo wyłączam z prądu laptopa, to wtedy wiem że po 30 min padnie bateria:P hehehe:) Różne sposoby:) ale uwielbiam oglądać coś przed spaniem:) [wtedy przeważnie mam na to czas, bo w ciągu dnia to kiepsko]

brenn73

No no Kasiu widzę, że sprawa ze spaniem jest u Ciebie identyczna jak i u mnie... :P dokładnie ja też się kładę dopiero kiedy same mi się oczy zamykają i czuję, że już nie dam rady dłużej... he he a jeśli wcześniej się położę to też kręcę się a i tak nie mogę usnąć :P he he
no no jesteśmy bardzo podobne do siebie :)
nom ja też muszę coś zawsze obejrzeć... ;) czyż to podobieństwo nie jest cudowne ? :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Oj zdecydowanie Maryś, to podobieństwo jest super:) Jej mamy naprawdę wiele ze sobą wspólnego, poza Bones:) to jest super:) Hehehe dwa nocne marki, problemy z zasypianiem itp:) Jak to fajnie, że trafiłyśmy na to forum i miałyśmy okazję się poznać:) Naprawdę z każdym kolejnym dniem spędzonym na tym forum cieszę sie coraz bardziej, tak miło jest móc z Wami porozmawiać, pożartować, pośmiać się, w ogóle wszystko:) A ja się wahałam, jak miałam się tutaj zapisać:P [nie chciałam się uzależniać od forum, ale jak widać takie uzależnienie przynosi same dobre rzeczy, jak się wpadnie raz, to już się nie wyjdzie i to mi się pdooba]:):):)

brenn73

Dokładnie wiesz, ze ja miałam takie same obawy przed zapisaniem się na forum... he he i kolejna rzecz wspólna... :) Jejku ja ja też strasznie się cieszę, ze Was poznałam, że możemy tak otwarcie, prawdziwie popisać (nie tylko o Bones :P) (druga - kolejna rzecz wspólna) :) tak oczywiście zgadzam się z Tobą to forum mnie również przyniosło same dobre rzeczy, ile razy humor mi się poprawia kiedy schodzę z kompa, gdy piszę na tym forum i w ogóle... sama się nie raz dziwię, dlaczego mam taki dobry humor ale w sumie to nie ma się co dziwić po tak przyjemnej atmosferze na forum... :)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Masz rację, atmosfera na forum jest genialna:) Tutaj można poczuć się jak w domu [tak w przenośni oczywiście] Bardzo się cieszę, że zaryzykowałyśmy i sie zapisałyśmy:) Tak widocznie musialo być. Oj prawda, mi też nie raz humor się poprawił po zaglądnięciu na forum i rozmowie. Jest idealnie:) Ha widzisz, coraz więcej wspólnych rzeczy. :) Myślę, że jeszcze w niejednym będziemy się zgadzać i jeszcze nie jedna rzecz okaże się dla nasz wspólna:)
Nawet teraz, powiem Ci szczerze, lepiej się poczułam, zapomniałam o bólu głowy i katarze i wszystkim:) Czy może być lepiej? Problemy na forum same znikają, jak za dotknięciem magicznej różdżki:) To jest ta magia:)

brenn73

Dokładnie nawet teraz się z Tobą zgadzam, że okaże się więcej rzeczy, których mamy więcej ze dobą wspólnego :P he he
No to bardzo się cieszę, że lepiej się poczułaś, można powiedzieć, że dzięki mnie... :PP heh... strasznie mi miło, że na coś się przydałam... :) Lepiej już chyba być nie może... (a może jednak ? :PP) he he
Istana magia... heh.. pewnie to sprawa jakiejś DOBREJ WRÓŻKI xD :PPP

ocenił(a) serial na 9
mara625

Oczywiście, że dzięki Tobie:) Nie ma wątpliwości:) Tak super się rozmawia, że zapomniałam o wszystkim:) Dziękuim:*:*:*
Hmmm a ja uwielbiam takie "Dobre wróżki":) Świat magii, czary, zaklęcia aaach, to jest świat który uwielbiam. Dobrze wiedzieć, że mamy dobrą wróżkę i że jest z nami cały czas:) Patrz jest nas coraz więcej. Hinrik do nas dołączył raz i nas nie opuszcza, cały czas dba o nasze wiadomości. Nasz team się powiększa, a teraz jeszcze mamy wróżkę:) Wszystko zmierza w dobrym kierunku:)

brenn73

Ależ nie ma za co :) Służę pomocą :PP
Tak nasze grono się powiększa i to też jest cudowne...
Teraz jeszcze dojdzie Dobra Wróżka (której należycie było by nadać imię :P) z Czarodziejską Różdżką w ręce :) heh... :)
Robi się coraz przyjemniej i milej... :) heh... (nie to, że wcześniej tak nie było :P)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Hmmm no to teraz będziemy mieli nowe dodatkowe zadanie... Imię dla wróżki. Nazwa teamu i imię, trzeba będzie o tym pomyśleć, może wpadnie nam coś ciekawego do głowy:) jak to Daisy kiedyś powiedziała "będę myśleć o tym aż mi mózg wybuchnie" hahahaha

brenn73

Hmmm... no tak to teraz spoczywa na nas kolejne, odpowiedzialne zadanie :) - imię dla wróżki :)
he he no tak, bo jak dłużej myśleć kiedy mózg wybuchnie... :) he he a po za tym to "z antropologicznego punktu widzenia to jest nie możliwe" xD jakby powiedziała Bones :P he he :)
No to ja też się poświęcę i "będę myśleć aż mi mózg wybuchnie" he he ach ta Daisy :P heh...
szkoda Kasiu, bardzo miło mi się z tobą rozmawiało, ale będę już powoli iść spać bo już czuję zmęczenie a moje palce coraz wolniej poruszają się po klawiaturze... a zatem komu w drogę temu zegar xD - i znowu ta Bones xD he he...
To pa pa dobranoc... - kolorowych snów i w ogóle :P he he
Miłej nocki życzę Tobie i spać idę już... pa pa :)
Och widzisz pożegnać się z Tobą nawet nie mogę.... Ale teraz już na prawdę
DOBRANOC :)